Teatr sposobem na życie
Druga odsłona Łomżyńskiej Edukacji Teatralnej : „ Das Küchendrama” czyli dość niesmaczna wariacja na temat MATKI Witkacego w czterech koszmarnych częściach
Wykonanie: CARYL SWIFT
Scenariusz: MARCIN BORTKIEWICZ
Oryginalna muzyka: LESZEK KUŁAKOWSKI
Reżyser : STANISŁAW OTTO MIEDZIEWSKI
8 grudnia 2004, godz.18.00
sala widowiskowa MDK-DŚT, ul. Wojska Polskiego3 (Bilety: 12 zł)
Powyższe przedstawienie jest efektem swobodnej, naprawdę swobodnej gry z dramatem Witkacego „„Matka”. Wielokrotne próby opracowywania różnych wątków z niniejszego dramatu – a to wątek Lucyny Beer, a to wątek Zosi, a to wreszcie wątek samej Matki, czy Leona – których realizację podejmowaliśmy w Teatrze Rondo z okazji obchodów „urodzin Stasia „, przedstawiając kolejny (od lat ośmiu ) tak zwany „Wieczór Ekscentryczny „ wciąż nie odpowiadał wymaganiom przedstawienia jako takiego. Wreszcie kolega Marcin Bortkiewicz zaproponował kolektywowi czteroczęściową kompozycję na dwoje aktorów w formie wariacyjnej – apokryf pt. „ Das Küchendrama „ ,eksponując swoistą psychomachię matki i syna. Stacza się to w stronę postmodernistycznej i dekonstrukcjonistycznej wizji świata, w którym „ świństwo równomiernie rozpełza się wszędzie „.
„ Das Küchendrama „ jest to kompozycja kilku wątków z dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego – związana z dwiema czołowymi postaciami sztuki MATKA: Janiny Węgorzewskiej i jej syna Leona. Sztuka pokazuje rozpad tradycyjnych więzi rodzinnych w relacji matka – syn. Ujęte to jest w formie swoistej psychomachii tych postaci prowadzącej do tragiczno – absurdalnego końca. Przedstawienie jest próbą zmierzenia się według zasad Teorii Czystej Formy Witkacego, która objawia się na scenie mocnymi kontrastami, nieoczekiwanymi zwrotami akcji, absurdem, humorem, który graniczy z tragizmem...
Compania Banda Oszustów wzięła swą nazwę od wszystkich tych biednych artystów teatralnych, którzy grając niegdyś w Europie, a w szczególności w Anglii epoki elżbietńskiej pozbawieni byli protekcji zamożnych i wiele mających do powiedzenia arystokratów, lecz będąc poza nawiasem społeczeństwa i poza jego zasadami postrzegani byli jako grupy „ oszustów i włóczykijów „ – rogues and vagabonds. Nikczemność oraz uczciwość wobec własnego i skądinąd haniebnego statusu społecznego niektórych z owych koczujących po kontynencie trup teatralnych miała tak bezwstydny charakter, iż byli wśród nich tacy, którzy krążyli po miastach głośno o sobie mówiąc – „ banda straceńców, oszustów, kłamczuchów itp..” .
Przykład nader pouczający dla nas, którzy od zgoła pięciu lat, a z pewnością i jeszcze dłużej, włóczymy się po całej Polsce i odrobinę po Europie oraz pokazujemy ludziom nasze sztuczki teatralne, nie żądając w zamian nic, prócz oklasków, jadła, napojów, kąta do spania, odrobiny grosza na przeżycie do jutra i zwrotu kosztów podróży...
Gramy co się da i gdzie się da ! Nasz młody i nieopierzony jeszcze szczeniak – gryzipiórek – Marcin Bortkiewicz (Wunderkind ), który pisuje najchętniej tylko dla siebie – bo ma ambicje wychodzenia przed publiczność – użycza nam materiału łatwopalnego a wesołego na scenę, i chociaż wszystko co pisze to nie są jego słowa, jeno ściągnięte ze znanych i cieszących się dobrą sławą żródeł, używa jak swego i jako swoje a poprawione sprzedaje .
Spryt ten widzi i docenia Caryl Swift, pierwsza dama Companii, widząc w tej pisaninie możliwości dla siebie, iżby łacno mogła , gdy stanie w świetle ramp z pożytkiem dla patrzących , zostać kimś innym , czyli nie sobą, zamieszkałą od jedenastu lat w Polsce Angielką, którą na co dzień jest .