Zmagania z czasem Marka Sobczaka
Po czterech latach przerwy obrazy Marka Sobczaka można znowu oglądać w łomżyńskiej Galerii Pod Arkadami na Starym Rynku. Ceniony przez krytyków malarz i rysownik, znany z łamów „Gazety Wyborczej”, „Wprost” i „Polityki” przedstawia tym razem cykl „Portrety trumienne”. Wyrażają one protest artysty, przeciwko, jak mówi - sztuce jednorazowego użytku.
„Cykl, a w zasadzie jego niewielka część, którą możemy oglądać to cykl „Portretów trumiennych” – mówi Przemysław Karwowski, kierownik Galerii Pod Arkadami. Marek Sobczak rozpoczął go zaraz po studiach, 20 lat temu. Pokazujemy teraz ten cykl, odwołując się do tradycji tej galerii, by na listopad przygotować wystawę związaną z taką tematyką”.
Artysta nie krył zadowolenia z powodu kolejnej wizyty w łomżyńskiej galerii: „Bardzo się cieszę, że po raz kolejny wystawiam w Łomży, bo bardzo lubię to miasto. Ma podobny klimat jak moje rodzinne miasto – Suwałki. Dlatego bardzo dobrze tu się czuję”.
Z powodu skromnych warunków lokalowych galerii malarz prezentuje w niej tylko niewielki fragment cyklu. Jest on w zasadzie zamknięty, ale w tym roku powstało kilka nowych obrazów. Prace Marka Sobczaka nawiązują kształtem i formą do portretów trumiennych, ale
nie są nimi w pełnym tego słowa znaczeniu. Sam wyjaśnia w następujący sposób, dlaczego maluje właśnie takie portrety: „Jest to bodajże jedyny rodzaj polskiej sztuki, nieobecny w sztuce zachodniej. To jest to, co my wnieśliśmy do sztuki Zachodu, Europy. Powstała tutaj sztuka, która nie miała odpowiednika na Zachodzie. Obrazy z tej wystawy zjeździły już Mongolię, Niemcy, Francję, Szwajcarię, Bułgarię, dodaje Marek Sobczak. Te wystawy, które były dla mnie najważniejsze odbyły się w trzech krajach: Polsce, Litwie i Ukrainie. Dlatego, że portret trumienny powstał na przełomie XVII i XVIII wieku w Rzeczpospolitej Obojga, a właściwie Trzech Narodów. Sięgnięcie do tej polskości nie jest naśladowaniem tego, co powstało w XVII wieku, a przeniesieniem tej opowieści w inne czasy. Nie są to obrazy malowane na blasze, mają tylko formę podobną do portretu trumiennego”. Obrazy Sobczaka są pełne ekspresji i kontrastów kolorystycznych. Twarze przedstawionych na nich osób często są zdeformowane, nie wysuwają się na plan pierwszy kompozycji. Być może jest tak, ponieważ nie są to portrety żyjących ludzi. „Nie są to portrety konkretnych osób, bo w momencie, gdy zacząłbym malować konkretne osoby moja opowieść straciłaby swój uniwersalny charakter, objaśnia Marek Sobczak. Jest to opowieść o zmaganiach z czasem, która dotyczy nas wszystkich. Te materiały: kiedyś blacha, teraz płótno, farba, pędzle – potrafią przenieść pamięć, czyli życie. Człowiek odchodził, ale dzięki namalowaniu tego portretu wciąż istniał w pamięci i świadomości innych. Czyli nie odszedł całkiem. To jest piękna idea – zmaganie się z czasem i przemijaniem”.
Wojciech Chamryk
Fot. Elżbieta Piasecka Chamryk