„Zegarmistrz światła” zaśpiewał w Łomży
- Nie znoszę być celebrytą i nie dam się namówić na opowieści o tym, co jadam na śniadanie, jak wygląda moje pożycie z małżonką czy o miłości do syna – zastrzega na tydzień przed swymi 63. urodzinami Tadeusz Wożniak, który po raz trzeci w ponad 40-letniej karierze wystąpił w Łomży. Na koncercie ponad 200 słuchaczy było pod ogromnym wrażeniem świeżości młodzieńczego i ciepłego, ale silnego głosu.
O swej niechęci do prywatnych, nie najmądrzejszych wyznań celebrytów Tadeusz Woźniak mówi słysząc pytanie, jak zamierza spędzić 6 marca br. swoje 63. urodziny. Wokalista, muzyk i kompozytor ponad 200 piosenek wprost olśnił publiczność w Auli im. Hanki Bielickiej w Łomży wykonaniami takich evergreenów własnego autorstwa jak bisowany „Zegarmistrz światła purpurowy”, „Smak i zapach pomarańczy” czy rozpoczynające recital „A ja mam dziewczynę po słowackiej stronie, wejdę na wyżynę i zawołam do niej: hej, Hanno!”.
O dziwo, łomżyńscy fani Tadeusza Woźniaka okazali się nie tylko jego rówieśnikami czy ludźmi sporo po 40-tce, pamiętającymi wielki sukces „Zegarmistrza...” na festiwalu w Opolu w 1972 r. Tak wielki, że słynna wówczas węgierska grupa Locomotiv GT nagrała przebój na festiwal w Sopocie i na płytę. Sporo było młodzieży, zafascynowanej talentem autora muzyki i piosenki „Pośrodku świata” do serialu „Plebania”.
Półtoragodzinny koncert obfitował w smaczki, takie jak skomponowana dla Marka Grechuty piosenka „Widziałem”, „Ballada dla Potęgowej” z repertuaru Edwarda Stachury czy właśnie „Pośrodku świata”.
- W Łomży występowałem po raz trzeci, bo pierwszy koncert miałem na początku lat 70., zaś drugi pod koniec tamtej dekady – wspomina balladzista, autor m.in. utworu „Zanosi się na noc”, który umieściła na wydanej pod koniec 2009 r. płycie Elżbieta Adamiak. Utwory dla niej pisał też z Andrzejem Poniedzielskim. Takich przyjaźni artystycznych kompozytor ma dużo więcej. Do napisanej przez niego muzyki śpiewały same znakomitości wokalistyki estradowej, operowej i jazzowej: Michał Bajor, Zbigniew Wodecki, Anna Chodakowska, Bernard Ładysz czy Krystyna Prońko.
- Tadeusza Woźniaka kojarzę jeszcze z moich lat młodzieńczych, czyli z początku lat 70. na festiwalu piosenki w Opolu, więc dlatego zaprosiłem artystę do Łomży – wyjaśnia Jarosław Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury. - I w jakiś szczególny, osobisty sposób cieszy mnie, że nadal jest w świetnej formie nie tylko na koncertach, ale także jako kompozytor muzyki teatralnej i filmowej.
Ze śpiewającym i grającym na gitarze Tadeuszem Woźniakiem wystąpili solo i w duetach jego żona Jolanta Majchrzak-Woźniak (instrumenty klawiszowe, śpiew), syn Piotr Woźniak (gitara, śpiew) i Mariusz Jagoda (skrzypce). Muzykalną rodziną podczas tras koncertowych od dwóch lat opiekuje się tour manager Witold Popiel ze Studio Metropolis.
- Pan Woźniak jest bardzo dowcipny, w trasie i na koncertach opowiada setki anegdot z wielu występów, w jakich uczestniczyli, m.in., Czesław Niemen, Marek Grechuta czy Jacek Kaczmarski – opowiada Witold Popiel. - To dzisiaj prawdziwa legenda muzyki folk!
Natomiast legendarny wokalista był niezwykle miło zaskoczony dobrą organizacją i atmosferą koncertu.
- W Łomży byłem pod wrażeniem profesjonalnego przygotowania sali i nagłośnienia, serdeczności gospodarzy i wzruszających reakcji publiczności – stwierdził Tadeusz Woźniak, który po koncercie podpisywał płyty i rozdawał autografy. - Takie spotkania dają mi poczucie sensu tego, co robię... A o to, czemu głos ciągle mam młodzieńczy, trzeba Boga zapytać...
Mirosław R. Derewońko