Łomżyniacy walczyli pod Monte Cassino w maju 1944 r.
- Po uroczystości 80. rocznicy Bitwy o Monte Cassino przeszłam się między grobami, żeby znaleźć mogiły bohaterów, polskich żołnierzy, którzy walczyli o wolność Ojczyzny i o wyzwolenie Europy od jarzma Niemców w drugiej wojnie światowej – opowiada Danuta Komorowska. - Dane mi było oddać hołd 923 Polakom, poległym podczas walk o wzgórze z 17. na 18. maja 1944. Rannych było 2 931, zaginionych 345... Znalazłam kilka grobów i zrobiłam zdjęcia. Może rodzina któregoś z nich szuka, może nie miała możliwości odwiedzenia polskiego cmentarza... Natomiast Jerzy Wnorowski wspomniał, że pod Monte Cassino walczył nauczyciel, anglista Stefan Werczyński z I LO w Łomży.
Bitwa żołnierza polskiego we Włoszech o otwarcie alianckim oddziałom drogi na Rzym jest znana jako Bitwa o Monte Cassino – pisze w blogu Pan Wnorowski. Uwieczniona przez pieśń „Czerwone maki na Monte Cassino zamiast rosy piły polską krew”, była przedmiotem ataków komuny. Za jej śpiewanie można było być aresztowanym przez UB. Generał Władysław Anders, II Korpus Polski i żołnierze byli wykluczani z pamięci historycznej Polaków. Pojawiała się zakłamana teza Stalina, że żołnierze II RP i oddziały WP na Zachodzie to tchórze, unikający walki z Niemcami. Zwycięstwo pod Monte Cassino musiało być odrzucone. Pisany na gorąco reportaż Melchiora Wańkowicza był zakazany, egzemplarze z Zachodu na indeksie. Powracający do kraju uczestnicy byli prześladowani. Jedynie czasopismo „Rycerz Niepokalanej” drukowało urywki krwawych wspomnień żołnierskich.
Zginęli w bitwie przed albo po 18. maja 1944 r.
Pan Wnorowski zetknął się z pamięcią o Bitwie pod Monte Cassino w szkole podstawowej. - Mój kolega Tolek Langowski miał ociemniałego ojca. Pan Sabin Langowski, kontuzjowany w trakcie bitwy, tracił wzrok stopniowo, z tygodnia na tydzień. Odwiedzając Tolka, oglądałem przywiezione z Zachodu pamiątki: mundur żołnierza, arabskie bagnety i noże, słuchałem opowiadań Pana Sabina.
Nie wszyscy mieli szczęście przeżyć straszliwą bitwę, w której zginęło około 20 tys. Niemców i ok. 50 tys. aliantów. Ewa Szwagulińska, nauczycielka ze Szkoły w Jeziorku koło Łomży jest córką Władysława Łukaszewicza (1917-201), żołnierza kampanii 1939 r., który w 1940 r. z rodzicami i bratem był wywieziony na Sybir. Zmobilizowany w lutym 1942 r. do armii gen. Sikorskiego, z Persji w kwietniu 1944 trafił do Italii, gdzie jako czołgista walczył z Niemcami. Został ciężko ranny w bitwie pod Monte Cassino i odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Monte Cassino. Odłamek ugodził go tak blisko serca, że nosił w sobie aż do końca życia pamiątkę spod Monte Cassino...
Na cmentarzu polskim Danuta Komorowska znalazła groby: saper Felicjan Strenkowski (21. 11. 1903 pow. Łomża – 12. 5. 1944); ułan Gabrjel Piaścik (16. 3. 1916 / 1910? pow. Łomża – 25. 5. 1944); kapral Bronisław Ptak (21. 6. 1905 pow. Ostrołęka – 12. 5. 1944); strzelec Bolesław Zysk (18. 7. 1910 pow. Ostrołęka – 17. 5. 1944); strz. Marjan Bagiński (24. 10. 1924 Grajewo – 12. 5. 1944); strz. Aleksander Kurzątkowski (16. 4. 1914 pow. Łomża – 17. 5. 1944); strz. Stanisław Jarnutowski (28. 8. 1918 pow. Łomża – 17. maja 1944). Na cmentarzu spotkała Annę Anders, córkę gen. Andersa i ambasadora we Włoszech...
„Ulubiony nauczyciel stał się naszym bohaterem”
W Liceum Ogólnokształcącym imienia Tadeusza Kościuszki języka angielskiego i WF uczył Stefan Werczyński. Lubiany przez uczniów wychowanek Instytutu Wychowania Fizycznego w Warszawie i porucznik brał udział w Bitwie pod Monte Cassino jako dowódca plutonu zwiadowców. Wzywany często na UB, był czasami przeganiany od domu przy ul. Nowogrodzkiej do UB w samej bieliźnie, czego świadkami byli uczniowie i mieszkańcy ulicy. Gdy po październiku 1956 r. nastąpiła „odwilż gomułkowska” i rozwiązano UB, Stefan Werczyński na szkolnym apelu przeczytał swój reportaż o Bitwie pod Monte Cassino.
- Wszyscy byliśmy pod wrażeniem tego doskonałego w treści i formie wspomnienia – wspomina dawny uczeń. - Ulubiony nauczyciel stał się naszym bohaterem, powstała Drużyna ZHP. Oprócz pieśni harcerskich i z powstania warszawskiego, śpiewała dumne „Czerwone maki”...
Pan Wnorowski podsumowuje: wielomiesięczna walka aliantów o drogę na Rzym, w której stracili ponad 48 000 żołnierzy, kończy się tryumfem żołnierza polskiego, który pokonał doskonałe oddziały dywizji spadochronowej oraz dywizji gwardii SS, którymi Niemcy bronili Monte Cassino.
Propaganda nazwała ich „turystami”, że się opalają
Historyk Marek Urban w skrócie przedstawia, o co chodziło z Bitwą o Monte Cassino i dlaczego to wydarzenie jest uświęcone w pamięci Polaków. „Bitwa” to nie jedno wydarzenie, ale wiele tygodni walk, ruchów wojsk alianckich i niemieckich od stycznia do maja 1944 r. w środkowych Włoszech. Polacy wiedzą od dziecka o klasztorze na wzgórzu Monte Cassino, choć nie wiedzą, że leżało ono na Linii Gustawa: około 130 km fortyfikacji niemieckich. Niemcy zajęły Włochy, bo z sojusznika stały się wrogiem. Polacy stanowili wtedy jedną z kilku nacji, walczących krwawo z hitlerowcami, m.in. obok Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów. II Korpus gen. Andersa walczył na odcinku Monte Cassino. W końcowej fazie kilkumiesięcznej bitwy, po szturmach, w połowie maja Niemcy wiedzieli, że muszą się wycofać, bo są otoczeni. Polska flaga znalazła się na wzgórzu 18. maja '44.
- Monte Cassino stało się symbolem udziału żołnierzy polskich w walkach na froncie zachodnim – wyjaśnia historyk z Firmy Edukacyjnej Marka w Warszawie. Z inicjatywy gen. Andersa w 1942 r. ewakuowano ze Związku Sowieckiego, z Syberii do Iranu 33 tys. żołnierzy. Nie było dla nich racji żywności, dzielili się jedzeniem z cywilami. Propaganda nazwała ich turystami, że się opalają, gdy Ludowe Wojsko Polskie u boku Armii Czerwonej walczy z Niemcami. Anders świadomie przyjął rozwiązanie, że II Korpus będzie walczyć, nawet za cenę dużych strat, żeby odebrać podstawy do oskarżeń propagandzie komunistycznej. Oskarżenia takie były elementem hejtu, jak przeciw AK...
W 1993 r. radni Łomży zmienili nazwę Osiedla Waryńskiego na Osiedle Bohaterów Monte Cassino.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146