Polscy ziemianie broniący ojczyzny przypomniani
Dr Marcin Schirmer przybliżył uczestnikom spotkania w drozdowskim muzeum tematykę zaangażowania ziemian w obronę Polski podczas wojny polsko-bolszewickiej. - Mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jaką rolę odegrała w tym wydarzeniu klasa ziemiańska - podkreślał Marcin Schirmer, nie tylko autor prelekcji, ale również książki „Polscy ziemianie w obronie ojczyzny podczas wojny z bolszewikami 1919-1921”. Cieszące się dużym zainteresowaniem miłośników historii wydarzenie było częścią realizowanego przez Muzeum Przyrody–Dwór Lutosławskich w Drozdowie projektu „Polski ziemianin w służbie narodu i tradycji”.
Główny temat piątkowego spotkania został już zasygnalizowany przez dr. Marcina Schirmera, prezesa Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, członka Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów, członka Rady Muzeum drozdowskiej placówki i potomka właściciela majątku w Jeziorku, w prelekcji „Polskie ziemiaństwo w walce o odzyskanie i obronę niepodległości”, podczas niedawnej sesji naukowej „Polskie ziemiaństwo w służbie narodu – etos i wartości”, również odbywającej się w ramach rzeczonego projektu. Teraz dr Schirmer rozwinął go podczas rozmowy z Tomaszem Szymańskim, opierając się na książce „Polscy ziemianie w obronie ojczyzny podczas wojny z bolszewikami 1919–1921”. Jak podkreślano jest to pierwsza publikacja analizująca wkład ziemian w tę wojnę, mająca formę monografii o charakterze albumowym. Zawiera więc wiele fotografii, pochodzących z państwowych archiwów i z zasobów prywatnych, nierzadko unikalnych i publikowanych po raz pierwszy oraz dokumentów z tego okresu.
- Początkowo miał to być album ze wstępem, ale w trakcie pracy tekst zaczął się rozrastać - opowiadał Marcin Schirmer, dodając, że już po ukazaniu się książki otrzymał kolejne ciekawe materiały, tak więc są szanse na jej drugie, poszerzone wydanie. Jak zauważał kampania lat 1919-21 była bardzo specyficzna, ponieważ była to de facto ostatnia wojna o XIX-wiecznym charakterze na terenie XX-wiecznej Europy. Stało się tak, ponieważ miała ona charakter podjazdowo-zaczepny, ze znaczącym udziałem kawalerii i marginalnym udziałem czołgów czy lotnictwa, a do tego odbywała się na terenie Europy wschodniej: nierzadko bardzo słabo zaludnionym i mało zurbanizowanym. W tego typu walkach, gdzie formacje konne miały prymat, rekrut wywodzący się ze środowisk ziemiańskich był wyjątkowo cenny, ponieważ ziemianie umieli władać bronią białą, często polując byli dobrymi strzelcami, a do tego też jeźdźcami, zaś zaciągając się nierzadko przybywali na własnych koniach, co też było nie bez znaczenia. Do tego udział w obronie ojczyzny był dla nich czymś oczywistym, niejako dalszym ciągiem, trwających już od końca XVIII wieku, działań na rzecz odzyskania niepodległości - dlatego ci, który nie trafili do regularnej armii, masowo zgłaszali się do Armii Ochotniczej, dowodzonej przez generała Józefa Hallera, co nie działo się bez wpływu Związku Ziemiańskiego, z powodzeniem apelującego do swych członków o to, by czynnie uczestniczyli w wojnie. Wśród ochotników często były osoby niepełnoletnie, jak na przykład 16-letni Adam Daszewski; zdarzały się też sytuacje, że rodzice pisemnie wyrażali zgodę na wstąpienie tak młodych synów do Armii Ochotniczej. Wśród ówczesnych uczestników walk nie brakowało też późniejszych bohaterów, jak Witold Pilecki, Henryk Dobrzański „Hubal”, Tadeusz Komorowski „Bór”, Józef i Stanisław Mackiewiczowie czy Stanisław Grzmot-Skotnicki. Jak zauważali Marcin Schirmer i Tomasz Szymański kadra dowódcza Wojska Polskiego też pochodziła ze środowiska ziemiańskiego: na wyższych szczeblach było to niemal 100% stanu osobowego, kadra niższego szczebla również wywodziła się z szeroko rozumianych ziemian i szlachty.
Poza tym aspektem militarnym równie ważne dla ostatecznego zwycięstwa były również inne działania ziemiaństwa, mające charakter charytatywny, dobroczynny, aprowizacyjno-zaopatrzeniowy oraz opieki nad rannymi i rekonwalescentami. Tu pojawiły się przykłady licznych kobiet, nie tylko uczestniczek walk, jak choćby Teresa Grodzińska, pierwsza kobieta w przedwojennej Polsce odznaczona Virtuti Militari, ale też Marcelina Rościszewska, dzięki zaangażowaniu której obrona Płocka przed bolszewikami okazała się skuteczna.
Nie zabrakło też kwestii etosu ziemiaństwa, głównej roli sprawczej jego działań w kontekście odzyskania przez ojczyznę niepodległości oraz jej obrony, kształtowanego przez pokolenia i stulecia, opierającego się na wychowaniu religijnym i patriotycznym. Nie bez znaczenia była tu również tradycja powstania lat 1863/64, kiedy to szlachta i ziemiaństwo przekonały się, że nierówna walka zbrojna z zaborcą nie ma szans i wiąże się ze zbyt wielkimi stratami, również w kontekście konfiskat i rekwizycji majątków - stąd przejście do działań o innym charakterze, głównie pozytywistycznych i wyczekiwanie na sprzyjający do podjęcia odpowiednich działań moment, który nadszedł wraz z wybuchem I wojny światowej.
- Mam nadzieję, że ta książka stanie się przyczynkiem do dalszych publikacji, traktujących o tej tematyce - podkreślał Marcin Schirmer, nie kryjący satysfakcji z wieloletniej, bardzo efektywnej współpracy z drozdowskim muzeum i zapowiadając jej kontynuację.
Wydarzenie dofinansowano ze środków Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego J. Paderewskiego w ramach Funduszu Patriotycznego.
tekst płatny