Rustykalne sarkofagi "wojenne" na alei Legionów
- Czy oni w tych urzędach całkiem powariowali?! - denerwują się dwie łomżynianki. Obserwują i komentują "graciarnię i wysypisko złomu" w pobliżu skrzyżowania alei Legionów i ulicy Generała Władysława Sikorskiego. 3 lata temu te kontrowersyjne, zardzewiałe sarkofagi stalowe zniknęły po krytyce z ulicy Giełczyńskiej. - To koszmarnie wygląda. Wstyd przed ludźmi z Warszawy i Suwałk.
- Koszmar - opiniują dwie łomżynianki. Mają na myśli gazony, rozstawione w rozległy trójkąt przy parkingu naprzeciwko Galerii Dworcowa. To rdzawobrązowe skrzynie około 2-metrowej długości, szerokie na około metr i na około metr wysokie. Około 10 sarkofagów z ziemią zajęło narożnik, tak jakby "na kształt skweru". - Lepiej by za takie pieniądze chodniki ponaprawiali, bo płyty popękane i dziury takie, że nogi można połamać - komentują Panie z Łomży. Ich zdaniem, to przynosi wstyd, że takie złomowisko zgromadzono w jednym miejscu. Gdyby nie te rdzawe, rudobrązowe kolory, to może wyglądałoby to lepiej...?
- Obskurne, zaniedbane, z zaciekami - komentuje przechodząc obok trzecia kobieta. Wyraźnie młodsze Małżeństwo z dzieckiem zastanawiało się, jak wymówić nazwę tego stylu - russtajl czy jakoś tak. Styl rustykalny faktycznie nawiązuje do kolorów ziemi, brązów o różnych odcieniach, jednak Czytelniczek 4lomza.pl to nie przekonuje. Nie chodzi im o nazwę stylu ani o modę dekoratorską w świecie, tylko o to, że w polskim klimacie kolorów lata jest niewiele i są za krótko. Przez około pół roku w kraju nad Narwią dominuje szara ponurość, wilgoć, chmury, więc zawalidrogi szpecić będą centralne miejsce w Łomży. Panie denerwują się ponadto, że zardzewiałe złomowisko skrzyń z więdnącymi kwiatami widzą przejeżdżający międzynarodową trasą kierowcy i pasażerowie samochodów, tirów, autobusów. Najbardziej się złoszczą, że często tędy przechodzą. - Mamy dosyć w telewizji i internecie tego żelastwa rozbitego. Nie chcemy skojarzeń z wojną. Czy gazony na kwiaty nie mogą być kolorowe, podobne do tych, co stały przy Starym Rynku i rondzie?
Wszędzie są pokruszone i dziurawe chodniki
Na rogu ulicy i alei, tuż obok przystanku MPK, skąd wchodzi się na pasaż dworcowy ze sklepikami, rozmawiamy z dwiema innymi kobietami, przyjezdnymi. Pani Katarzyna z Kołobrzegu ma 24 lata, a poznała 20-letnią Panią Teresę z Krakowa w Łomży, gdyż obydwie dokształcają się na przyszłych kierowców, żeby zdawać egzamin na prawo do jazdy samochodem. Ruch na skrzyżowaniu po godz. 15. w każdym kierunku mknie nieprzerwanie, można czuć się jak w ulu. - Te skrzynie wyglądają na strasznie zaniedbane, jakby z nieumycia, z zaciekami... - analizują kursantki WORD Łomża. Gdyby nie ta rozmowa po sygnale od zdenerwowanych zmianami Czytelniczek, przybyszki nie zwróciłyby uwagi na nowotworzony "skwerek", bo nie wiedziałyby o jego powstaniu z dnia na dzień. Zwracają uwagę, że w pobliżu przystanku autobusowego i w ruchliwym miejscu dla wielu pieszych wszędzie są pokruszone i dziurawe chodniki, groźne dla chodzących na obcasach i jeżdżących na rolkach. - A u was w Łomży to jakie są właściwie kolory ścieżek rowerowych...? Macie różne kolory...? - zadaje nieoczekiwane pytanie kołobrzeżanka bez wyczuwalnej ironii. - Bo w Kołobrzegu mamy czerwone.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146