Wołyńskie Słowiki śpiewają i tańczą jak cudowne dzieci
Dzieci z Ukrainy od niedzieli do niedzieli wypoczywają w Łomży. Chodzą na basen i wycieczki po mieście, wystąpiły na Polonijnych Igrzyskach Młodzieży Szkolnej i zwiedzały Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie. - Mówią mi, że są tu szczęśliwe: jest cisza, nie słychać dwa, trzy razy dziennie ani w nocy syren alarmów, ostrzegających przed rosyjskimi rakietami - opowiada tancerz i choreograf Jarosław Smyrnow. Poznajmy dwójkę tancerzy Zespołu Pieśni i Tańca Wołyńskie Słowiki z Łucka.
W przytulnej sali narad Domu Studenta Rubikon spotykamy się z trójką: 31-letni artysta Ukrainian Song and Dance Company Volyn i dwoje wychowanków. Julia Kochaniuk ma 12 lat i od czterech lat śpiewa i tańczy w Wołyńskich Słowikach, a Nazarij Miszczuk ma lat 13 i tańczy od lat 9. Każdy, kto podziwia Talenty, tańczące mazura, poloneza, tango czy polkę, zapewne dostrzeże, że ich ruchy to nie tylko dziecięca, skoczna, ludowa, wołyńska zabawa. Mają wystudiowane gesty, wyraz twarzy sceniczny, jakby uduchowionych aktorów. Lekko, subtelnie i delikatnie, ale dynamicznie i z energią poruszają się w parach i podczas układów zbiorowych, kiedy pary tworzą rzędy, figury, przeplatając się jak złożone do modlitwy dziękczynnej za piękno sztuki ręce i wirując jak wielobarwna karuzela.
Od "Hej, sokoły!" do "Podaj rękę Ukrainie"
Taka naturalna gracja i świadoma elegancja, z jaką tańczą dzieci z Łucka w wieku od lat 10 do 14, to zasługa ciężkiej pracy choreografa na próbach 2 lub 3 razy w tygodniu po 2 i pół godziny. Mają studio taneczne w swojej siedzibie.
Historia Wołyńskich Słowików sięga roku 1997, kiedy Antonina Antonowa z akompaniatorem Piotrem Miłogrodzkim stworzyli grupę wokalną. Początkowo ćwierć wieku temu występowali jako schola w kościele Piotra i Pawła, ale z czasem zaczęli rozrastać się w chór i zespół taneczny, który prowadziła Oleksia Lets. Oba skrzydła Słowików - wokalne i taneczne rozwijają się harmonijnie, dzięki misji Towarzystwa Kultury Polskiej imienia Tadeusza Kościuszki.
- Spodobali mi się, oglądałem kilka fajnych występów - ocenia starszy kolega Paweł Kalbarczyk, tenisista stołowy z Białegostoku. Pojawił się w skwarne popołudnie czwartkowe na zielonej Muszli. Zaplanowano 2-godzinny koncert, dlatego organizatorzy z Oddziału Wspólnoty Polskiej w Łomży ustawili scenę z nagłośnieniem z MDK - DŚT, jednak po godzinie postanowiono śpiewanie i tańce skrócić, bo nie dopisała publiczność. Temperatury od tygodnia w cieniu sięgają 35 stopni Celsjusza, a co dopiero na słońcu, bo Muszla koncertowa jest trawiasta, bezdrzewna. Wykonawcy z potem na czołach zajadali lody, a Paweł z uznaniem mówił o ciekawych muzycznie utworach i kompozycjach - jak szacuje kierownik artystyczny Pani Antonina - mają w stałym repertuarze ponad 30. Rozległa paleta: od "Hej, sokoły!" i "Kwiatów polskich" po "Orła białego", "Odę do radości" i "Podaj rękę Ukrainie". Białostoczanin docenił barwne, stylizowane stroje ludowe i umiejętność tańca chłopców - w czarnych, skórzanych butach z wysokimi cholewami, jakby unosili się w puentach baletowych.
"Poruszają się z wdziękiem i są kulturalne"
Anna Kruszewska z okien kuchni i tarasu codziennie widzi, jak rozśpiewane Ukrainki i roztańczeni Ukraińcy wychodzą na spacer, na boisko, do miasta. Pani z Restauracji Swojskie Jadło opowiada z takim zachwytem o dzieciach z Łucka, że można nagrać film: jak są grzeczne, dobrze wychowane, zdyscyplinowane. Jak witają się po kilka razy dziennie, uśmiechając się do personelu, dziękując za obsługę, odnosząc naczynia po posiłku w jedno miejsce. W sali bawialnej Rubikonu nie zostawiają bałaganu, jaki zdarza się rozbisurmanionym dzieciom polskim, po których trzeba posprzątać. Pani Ania zwraca uwagę na to, czego nie widziała podczas koncertu, jak te dzieci z Łucka poruszają się z wdziękiem, jakie są kulturalne. Zostawiała na chwilę pracę, żeby zobaczyć ich wyjście na występ.
Ona chce uczyć tańca, on woli być programistą
Łuck to miasto wojewódzkie, stolica Wołynia. Leży ok. 150 km na północ od Lwowa i ma ok. 220 tysięcy mieszkańców. Julia cztery lata temu była z mamą na koncercie Zespołu Wołyń i zapragnęła tańczyć, jak dorośli tancerze, w pięknych strojach, przekazując emocje publiczności. W rodzinie nie ma tradycji tanecznych, inaczej niż w rodzinie Jarosława: jego mama Swietłana była tancerką, a tata Walery Smyrnow (59 l.) jest nadal i pracuje jako baletmistrz Wołynia. Choreograf Słowików w nich tańczył od 13. do 19. roku pod kierunkiem Oksany Janiuk. Studiował 5 lat w Katedrze Choreografii Uniwersytetu w Łucku, 4 lata w polonijnym studium choreografów w Rzeszowie, ucząc się również polskiego. Słowiki rok po roku występowały na festiwalach folklorystycznych w Polsce, w tym i na Igrzyskach Polonijnych (w linkach poniżej zdjęcia).
- Taniec niesie tak dużo radości, że zdarzało mi się płakać ze szczęścia. Nieraz miałam łzy w złości, że na próbie coś się nie udaje, jak pokazuje pan Jarosław - opowiada śmiało Julia, która chce zostać choreografem.
Nazarij zapragnął tańczyć jako 4-latek, bo zobaczył stroje i tańce z szablami Kozaków, czasami na koniach, gdy jeździł do rodziny z Zaporoża. Fascynacja trwa przez 9 lat, choć Nazar woli studiować informatykę i programowanie, aby zwalczać cyberprzestępczość. Zanim Julia i Nazar spełnią marzenia na przyszłość, podzielą się wrażeniami z Łomży: to ładne miasto, czyste, zadbane i kameralne. Zwarta zabudowa sprawia, że w niedużej przestrzeni mieści się dużo sklepów, boisk do gier, placów zabaw, majdanczików. - Bardzo smacznie tu gotują - oceniają tancerze, chwaląc duże porcje. - Żal, że nie poznaliśmy rówieśników z Łomży. My moglibyśmy nauczyć ich tańca ukraińskiego, a oni by nam pokazali nowy taniec polski.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Sport, zabawa i nocne rozmowy na Igrzyskach Polonijnych
Młodzież z Ukrainy na Igrzyskach Polonijnych w Łomży
Radość dzieci z 7 krajów na Polonijnych Igrzyskach w Łomży
Łomża ugości na stadionie, w halach i bursach Polonię
Dzieci i dorośli z zagranicy pobiegli dla rocznicy
Trzy dni sportowej rywalizacji podczas pięciu dni w Macierzy