Eurydyka doby pandemii i konkursowe wydarzenia na Walizce
Plenerowy spektakl „Eurydyka” poznańskiego Teatru Biuro Podróży zakończył drugi dzień 35. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Walizka. Wcześniej odbyły się cztery zróżnicowane przedstawienia konkursowe, a Clown Pinezka-Przemysław Grządziela rozbawił nie tylko dzieci podczas spektaklu na ulicy Długiej. Kolejny dzień festiwalu będzie dedykowany najmłodszym widzom, bowiem aż pięć z sześciu sobotnich spektakli jest przeznaczonych dla dzieci.
Piątkowy maraton teatralny na jubileuszowej Walizce rozpoczął w Hali Kultury Teatr Lalek Guliwer. Warszawscy aktorzy najnowszym spektaklem „Miasto świateł” oddali hołd swemu rodzinnemu miastu, pokazując je z perspektywy nie tylko wielowiekowej historii czy epokowych wydarzeń, ale przede wszystkim na pozór banalnych, codziennych zdarzeń. Stąd wzięła się ta opowieść, w której równie ważne są poranne zakupy na bazarku, karmienie gołębi na Starym Mieście czy inne, tworzące rytm miasta sytuacje, gdzie każdy jego mieszkaniec jest w pewnym sensie aktorem. Wszystko to pokazano w miniaturowym świecie niezwykle efektownej makiety miasta, która bardzo spodobała się dzieciom.
Z kolei w Teatrze Lalki i Aktora wystąpił kolejny, również doskonale w Łomży znany teatr, toruński „Baj Pomorski”. Ich „Laboratorium dźwięku” okazało się opowieścią o muzyce, podaną jednak w nieszablonowej formie. Czworo aktorów z nieco zwariowanym profesorem na czele, wcieliło się w role muzyków-eksperymentatorów, poszukujących pierwotnego dźwięku, punktu wyjścia do obecnych form muzycznych. Nie wykorzystywali jednak przy tym doskonale wszystkim znanych instrumentów, lecz bardzo oryginalnie brzmiące obiekty, wykonane w większości z banalnych przedmiotów codziennego użytku. Dlatego, chociaż był to bardziej happening muzyczny niż spektakl jako taki, spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony zróżnicowanej wiekowo widowni. Podobnie było podczas plneneru na ulicy Długiej, na której Clown Pinezka pokazał „Epidemię śmiechu, czyli Teatr Clowna Pinezki”, wykorzystując marionetki z różnych wcześniejszych przedstawień.
Do tego typu doświadczeń odwołał się również w marionetkowym przedstawieniu „Bench-Time Stories” węgierski artysta Bence Sarkadi, zagranym na scenie teatru. Jego ławeczkowe opowieści okazały się serią pięciu, mistrzowsko zrealizowanych miniatur, podczas których Sarkadi odwoływał się zarówno do swoich doświadczeń ulicznego artysty, jak też wspomnień z dzieciństwa swej babci. Nie zabrakło też opowieści miłosnej z morałem, świetnego ukazania psychiki piłkarskich trenerów z zaskakującym zaskoczeniem oraz historii z covidem i pandemią w tle.
Ostatni konkursowy spektakl tego dnia odbył się w Hali Kultury, gdzie niemiecki Theater des Lachens, wsparty dwójką polskich aktorów, pokazał spektakl „Republika marzeń”. Został on oparty na „Sklepach cynamonowych” Bruno Schulza, a opowieść o metamorfozach ojca głównego bohatera, symbolizujących niejako ciągłe zmiany w ludzkim życiu, okazała się dla twórców przedstawienia punktem wyjścia do stworzenia własnej, frapującej i bardzo wciągającej historii, z refleksją: nie ma martwej materii. Martwota jest tylko pozorem, za którym ukrywają się nieznane formy życia.
Równie interesujący okazał się wieczorny spektakl poznańskiego Teatru Biuro Podróży, wystawiony na parkingu obok Parku Wodnego. Pogoda dopisała, frekwencja w związku z tym również, chociaż apel organizatorów, że spektakl jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych, pozostał bez echa – najwidoczniej niektórzy rodzice uznali, że mroczna wizja obecnej rzeczywistości, a do tego zakrapiane imprezy czy nagość będą dla ich kilkuletnich pociech czymś odpowiednim. Teatr Pawła Szkotaka, również autora scenariusza i reżysera „Eurydyki”, gościł na Walizce wielokrotnie, by przypomnieć tylko pełne rozmachu widowiska „Makbet”, „Carmen Funebre”, „Planeta Lem”, „Silence. Cisza w Troi” czy „Mistrz głodu”. Punktem wyjścia do najnowszego spektaklu Biura Podróży stała się mityczna historia wielkiej miłości Orfeusza i Eurydyki, ukazana jednak z bardzo współczesnej perspektywy.
Tylko niektóre elementy, jak płonąca skakanka, symbolizująca żmiję, która ukąsiła Eurydykę czy elektryczna wiolonczela, na której gra Orfeusz, znany jako wielki śpiewak i muzyk, przypominają tę oryginalną historię. Tutaj Maja Osińska i Bartosz Borowski szykują się do ślubu, czego naturalną konsekwencją są wieczór kawalerski, huczne wesele, a nawet noc poślubna. Do kolejnego etapu w postaci podróży poślubnej już nie dochodzi, młodzi zostają w tajemniczych okolicznościach rozdzieleni – można domyślać się, że przez pandemię. Eurydyka trafia do piekła, w którym jest więziona przez szczury, a zakochany Orfeusz rusza jej śladem, pragnąc ją odzyskać. Nie jest to ani przyjemna, ani bezpieczna wędrówka, choćby z racji pojawiania się demonów na szczudłach, a w licznych scenach-reminiscencjach z przeszłości poznajemy też nieco lepiej głównego, najwidoczniej uzależnionego od hazardu, bohatera. I kiedy spodziewamy się happy endu historia się powtarza, tak jakby w postpandemicznym świecie Eurydyka i Orfeusz, mimo łączącego ich uczucia, nie byli w stanie stworzyć stałego związku: Orfeusz po raz kolejny przegrywa, ale jest to najbardziej bolesna porażka w jego życiu, a wracającej do piekła Eurydyce pozostaje tylko świadomość, że naprawdę ją kochał.
W sobotę na Walizce będą już przeważać znacznie lżejsze tematy. Bence Sarkadi wystąpi dwukrotnie dla najmłodszych już poza konkursem, w parku papieskim i na ulicy Długiej, gdzie odbędzie się również kolejny spektakl Przemysława Grządzieli „Sen nocy letniej Clowna Pinezki”.
Konkursowe spektakle: występującego już wcześniej na Walizce Teatru Lalek Arlekin im. H. Ryla w Łodzi („Wędrówka Nabu”) oraz słoweńskiego Maribor Puppet Theatre („Pinokio”) również będą przeznaczone dla dzieci. Trzeci dzień festiwalu zakończy przedstawienie dla widzów od 16 roku życia „The House of Bernarda Alba” Yase Tamam Company z Iranu, teatru znanego już festiwalowej publiczności.
Wojciech Chamryk