Szczęśliwe i tragiczne losy łomżyńskich emigrantów
– Życiorysy niektórych emigrantów pochodzących z ziemi łomżyńskiej są tak pasjonujące, że można by nakręcić o nich film lub napisać książkę! – mówi Tadeusz Trepanowski, niestrudzony badacz lokalnej historii. To choćby Stanisław Korytkowski walczący w Błękitnej Armii generała Hallera, pisarz i historyk Shayke Frydman vel Zosa Szajkowski, który „wsławił“ się kradzieżami dokumentów i z tego powodu popełnił samobójstwo czy Edmund Trzciński, którego wojenne losy opisane w sztuce „Stalag 17“ stały się podstawą bestsellerowego filmu z oscarową rolą Williama Holdena. Losy łomżyńskich emigrantów z przełomu XIX i XX wieku Tadeusz Trepanowski przedstawił uczestnikom comiesięcznej wszechnicy Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych.
– Tą tematyką zajmuję się od wielu lat – opowiadał Tadeusz Trepanowski. – Zaczęło się od odkrywania emigracyjnej historii mojej własnej rodziny, bo dziadkowie ze strony ojca oraz mamy i ich bracia w latach 1903-1914 wyjeżdżali do Stanów Zjednoczonych. Dziadkowie powrócili do Polski, natomiast ich bracia zostali tam na stałe. Z czasem moje zainteresowania historią rodzinną przerodziły się w pasję poznawania i rekonstruowania tożsamości oraz odtwarzania losów innych osób, które wyjechały z naszego regionu.
Efekt to włączenie się Tadeusza Trepanowskiego w prace Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów, co zaowocowało jego licznymi publikacjami w ramach projektu emigracyjno-badawczego na stronie www.name.lomza.pl, w tym dotyczącymi zawiłych losów emigrantów z Łomży i z jej okolic. W prelekcji „Losy łomżyńskich emigrantów. Emigracja do USA z przełomu XIX i XX wieku“ badacz ukazał TUL-owcom nie tylko przyczyny emigracji, ale też jej przebieg na każdym etapie podróży oraz skutki. Jak się okazało, Polaków wyganiała za ocean przede wszystkim bieda, brak jakicholwiek perspektyw na poprawę swego losu oraz czynniki polityczne, choćby strach przed trwającą aż 25 lat służbą w carskiej armii.
Korzystali na tym liczni pośrednicy: tylko w roku 1907 w Królestwie Polskim funkcjonowało 20 kantorów emigracyjnych, a w Europie nie brakowało transatlantyckich firm żeglugowych, takich jak słynna Hamburg America Line. Polacy emigrowali masowo, a ci ze wschodu kraju przeważali: tylko podczas jednego rejsu S.S. „Russia“ z Hamburga do Nowego Jorku w roku 1892 z 886 pasażerów aż 184 pochodziło z Łomży i z jej okolic, co uzmysławia skalę tej emigracji.
Nie wszyscy z emigrujących docierali na miejsce: warunki podróży były trudne, szczególnie dla najbiedniejszych pasażerów III klasy, co przekładało się na choroby i sporą liczbę zgonów, szczególnie wśród dzieci. Tadeusz Trepanowski podał choćby przykład 23-letniej kobiety z Wysokiego Mazowieckiego, płynącej wraz z dwuletnim synkiem do męża do Nowego Jorku – chłopczyk zmarł dwa dni przed dopłynięciem, co było dla matki ogromnym ciosem. Podróż trwała, w zależności od pogody oraz klasy parowca od 10 do 14 dni (wcześniej żaglowcem ponad miesiąc), ale dopłynięcie nie było jeszcze w żadnym razie gwarancją powodzenia – trzeba było przejść jeszcze kwalifikację na stacji imigracyjnej na wyspie Ellis, co dla chorych, bądź osób sprawiających wrażnie, że mogą stwarzać problemy, nierzadko kończyło się deportacją. Dobrze, jeśli ktoś miał już w Stanach Zjednoczonych kogoś bliskiego, co gwarantowało ułatwiony start. Nowicjusze mieli jednak problemy: bez znajomości języka i specyfiki funkcjonowania fabryk czy zakładów rzemieślniczych, trudniąc się wcześniej wyłącznie pracą na roli, mogli podejmować tylko nisko płatną pracę fizyczną. Często padali również ofiarą różnych oszustów czy naciągaczy, jednak pracowitość sprawiała, że potrafili koniec końców zdobyć dobre posady czy nawet wzbogacić się. Zakładali wtedy rodziny, gdzie ojciec pracował, a matka zajmowała się licznymi dziećmi.
– Losy emigrantów były różne – podkreślał Tadeusz Trepanowski. – Dla jednych wyjazd stał się wybawieniem od biedy, uniknięciem ciężkiej służby w carskim wojsku, sznasą na rozwój, zmianę pozycji społecznej i dostanie życie. Dla innych stał się źródłem rozterek, niespełnionych nadziei, zmartwień, pasmem porażek czy wręcz nieszczęść, jakie dotknęły bezpośrednio ich samych lub ich bliskich.
Sukcesy i porażki na obczyźnie
Widać to na przykładzie choćby Marianny Sekmistrz z Piątnicy, która poślubiła w Stanach Zjednoczonych Zygmunta Niebrzydowskiego spod Grabowa. Dorobili się w Detroit kamienicy i renomowanej, istniejącej do dziś piekarni Modern Bakery, ale w ich życiu nie brakowało tragedii, ze śmiercią 19-letniej córki Eleonory, która zachorowała i zmarła krótko po przyjeździe na studia do Polski. Urodzony w Zarębach Kościelnych Shayke Frydman vel Zosa Szajkowski był z kolei postacią kontrowersyjną: wyjechawszy w roku 1927 do Paryża został komunistą, sporo też pisał. Służył też w Legii Cudzoziemskiej, a po emigracji w roku 1941 do USA zaciągnął się tam do armii i walczył w Normandii jako spadochroniarz. Jego powojenne publikacje historyczne ukazywały się jednak w atmosferze skandalu, z racji zarzutów, że korzysta z prac innych, miał też na koncie kradzieże dokumentów z bibliotek, a po kolejnej z nich popełnił samobójstwo.
Od pracy i służby wojskowej zaczynał też swą karierę za oceanem Stanisław Korytkowski z Dzierzbii koło Stawisk, zapisał jednak bardzo chwalebną kartę: zgłosił się na ochotnika i walczył w armii generała Hallera, został odznaczony Krzyżem Żołnierzy Polskich, ustanowionym przez marszałka Piłsudskiego. Po wojnie stał się szanowanym obywatelem Wyandotte. Był też radnym oraz komendantem Klubu Polskich Weteranów – w roku 1934 witał tam generała Józefa Hallera.
Byli też emigranci robiący sporą karierę, jak choćby urodzony w Wiźnie prawnik Ralph Albert Berkowitz, działacz Partii Republikańskiej w Illinois czy Edmund Trzciński. Ten syn emigrantów spod Łomży służył w amerykańskim lotnictwie. Zestrzelony nad Niemcami trafił do stalagu, a swe wspomnienia z tego okresu zawarł w sztuce „Stalag 17“, napisanej z Donaldem Bevanem. W roku 1951 została wystawiona z sukcesem na Broadwayu, a po dwóch latach również zekranizowana, gdzie Trzciński zagrał epizodyczną rolę, a grający główną wielki ówczesny gwiazdor William Holden otrzymał Oscara. Prelegent przedstawił też losy swego dziadka Władysława Trepanowskiego, który do USA emigrował dwukrotnie. Po raz pierwszy wyjechał w roku 1903, a powróciwszy pod blisko trzech latach kupił w Łomży dom na ulicy Zamiejskiej. Kolejny wyjazd w roku 1914 przeciągnął się, z powodu wybuchu I wojny światowej do sześciu lat, ale powróciwszy w roku 1920 założył w swoim domu sklep spożywczo-kolonialny, a z czasem dorobił się kilku piekarni w Łomży i na Kresach.
– Życiorysy niektórych emigrantów pochodzących z ziemi łomżyńskiej są tak pasjonujące, że można by nakręcić o nich film lub napisać książkę! – podsumowywał Tadeusz Trepanowski. – Jednak wszyscy pozostali też zasługują na wdzięczność, pamięć i szacunek – choćby za to, że mimo własnych kłopotów, z którymi się borykali, nie zapominali o rodzinach w Polsce i wspierali je w trudnych czasach i ciężkich sytuacjach.
Warto też wesprzeć Tadeusza Trepanowskiego w jego badawczej pracy: jeśli ktoś dysponuje niepotrzebnymi materiałami, dotyczącymi łomżyńskich emigrantów, może dostarczyć je do siedziby ŁTN im. Wagów przy ulicy Długiej 13. Mile widziane są również dokumenty czy zdjęcia skrzętnie przechowywane jako rodzinna pamiątka, które zostaną zwrócone właścicielom po zeskanowaniu.
Wojciech Chamryk