Polacy i Argentyńczycy w tangu zakochani
Argentyński zespół San Luis Tango wystąpił w sali Filharmonii Kameralnej. Wraz z polską, ale wychowaną w Kolumbii wokalistką Magdaleną Lechowską oraz dwojgiem tancerzy zaprezentowali najpiękniejsze argentyńskie i polskie tanga. Publiczność przyjmowała entuzjastycznie nie tylko najbardziej znane utwory autorstw Astora Piazzolli, ale również te mniej popularne, chociaż równie piękne. Kulminacją koncertu był solowy popis Fernando Romero, tańczącego ludowy taniec malambo oraz wykonany na bis, do dziś popularny, wielki szlagier sprzed II wojny światowej, zaśpiewany po polsku przez gitarzystę Jose Torresa Duvala.
Tango regularnie pojawia się w koncertowych programach łomżyńskich filharmoników – nie tylko dzięki pojedynczym utworom Piazzolli, ale też za sprawą tematycznych występów, takich jak choćby ten jesienią 2019 roku, kiedy połączone składy Buenos Aires Tango Show Hadriana Filipa Tabęckiego z wokalistą Andresem Martorellą i Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego zagrały najpiękniejsze tanga z całego świata. Tym razem w nowej sali orkiestry zaprezentował się kameralny skład, liczący ośmioro muzyków/wokalistów i tancerzy. Gorąco oklaskiwało ich ponad 300 osób, czyli komplet mogący znaleźć się na sali w dobie pandemicznych ograniczeń.
– Taka reakcja publiczności naprawdę uskrzydla – mówi Magdalena Lechowska. – Tym bardziej, że zarówno my, jak i publiczność jesteśmy spragnieni muzyki na żywo, takich spotkań na salach koncertowych – przyjęcie było niezwykłe i jesteśmy wzruszeni!
Artyści z Argentyny i Polski zaprezentowali bardzo ciekawy program, porywająco interpretując tanga najróżniejszych twórców. Lider tego rodzinnego zespołu, wokalista Javier Torres Duval, okazał się niezrównanym showmanem – błyskawicznie nawiązał kontakt z żywiołowo reagującą publicznością, śpiewając solo oraz w duecie ze starszym synem Jose Torresem Duvalem. Młodszy Luciano Torres grał na bandoneonie, a jego żona Lina Gómez Carvajal na flecie, zaś skład instrumentalistów dopełniał pianista Mateusz Krystian. Poza Torresem Duvalem seniorem i juniorem śpiewała też Magdalena Lechowska, a w siedmiu utworach zaprezentował się taneczny duet Fernando „Chucky” Romero i Urszula „Ula” Nowocin. Poza znanymi już łomżyńskiej publiczności z wykonań na żywo „Libertango”, „Oblivion” i „Vuelvo al Sur” Piazzolli zabrzmiały też inne perełki z dorobku tego popularyzatora tanga klasycznego i twórcy nuevo tango: „Maria de Buenos Aires” i dramatyczna „Balada para un loco”, mistrzowsko zinterpretowana przez Javiera Torresa Duvala na pograniczu scenicznego i aktorskiego występu. Popisem Magdaleny Lechowskiej było z kolei międzywojenne tango „Już nigdy” Jerzego Petersburskiego i Andrzeja Własta czy „Malena canta el tango”. Takich mniej znanych perełek znalazło się w programie więcej i był to zabieg celowy, mający popularyzować wśród słuchaczy utwory równie udane co największe szlagiery, mniej jednak popularne poza Argentyną.
– Tango jest tak bogate, jeśli chodzi o ilość utworów, które powstały w ramach tego stylu, że wybraliśmy wszystkiego po trochu – mówi Magdalena Lechowska. – Zagraliśmy na przykład tanga bardzo często wykonywane na milongach, które są bardzo znane w kolebce tanga, wśród osób, które są z nim na co dzień. Zagraliśmy też kilka polskich tang – zespół zaaranżował przepięknie utwory Jerzego Petersburskiego, a nawet jeden z wokalistów zaśpiewał po polsku, bo chcieliśmy zrobić publiczności niespodziankę.
Wspierany przez Magdalenę Lechowską Jose Torres Duval faktycznie zaskoczył publiczność, całkiem niezłym od strony językowej, wykonaniem „To ostatnia niedziela” duetu Jerzy Petersburski/Zenon Friedwald, wielkiego przeboju z międzywojnia, popularnego do dziś i najbardziej znanego z wersji Mieczysława Fogga. Jak się okazało pandemia uwięziła wiosną 2020 roku rodzinę argentyńskich artystów w Polsce, a nie mogąc z niej wyjechać podjęli próby aklimatyzacji, również za sprawą nauki naszego języka.
– Bardzo lubię śpiewać po polsku – mówi Jose Torres Duval. – Trudno mi zrozumieć ten język, nie wszystko jest dla mnie jasne, ale śpiewam, bo podoba mi się jego melodyka i staram się robić to jak najlepiej. Podoba mi się też to, że to jest duet, no i nie śpiewaliśmy tej piosenki sami, towarzyszyła nam publiczność – to coś niesamowitego, kiedy śpiewa ze mną kilkaset osób, tak jak dzisiaj!
Nie była to jedyna niespodzianka, bowiem artyści wpletli też w program koncertu autentyczny, argentyński folkor: Fernando „Chucky” Romero zaprezentował dawny i bardzo żywiołowy taniec gauchos malambo, który bardzo spodobał się publiczności. – To jest już rzadkość, nawet wśród wykonawców tanga – podkreśla Magdalena Lechowska. – Staje się on zapomniany, a jest podstawą dla tego stylu muzycznego, bo bez tego folkoru nie istniałby rytm, na którym bazuje tango.
Wojciech Chamryk