Prokuratura nie ściga za Strajk Kobiet w Łomży
- Od października 2020 roku do dzisiaj żadna z uczestniczek ani żaden z uczestników demonstracji i marszów w ramach Strajku Kobiet w Łomży nie byli przesłuchiwani w łomżyńskiej Prokuraturze - informuje nas prokurator Małgorzata Kosiorek-Soboń, zastępca Prokuratora Rejonowego w Łomży, uspokajając obawy o konsekwencje karne. - Nie postawiliśmy nikomu z manifestujących wtedy swoje poglądy na ulicach, placach, chodnikach i Muszli zarzutu z artykułu 165 Kodeksu Karnego.
Paragraf 165 przewiduje, m.in., że podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 ten, "kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach: powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej (...)". Jak opowiadali nam uczestnicy demonstracji przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, kilka osób z łomżyńskiego Strajku Kobiet miało w grudniu 2020 wezwania na Policję. Być może, powodowani strachem o ukaranie za ujawnienie poglądów, nie przyłączali się do protestów w styczniu br.
- Żadna z uczestniczek ani żaden z uczestników Strajku Kobiet nie byli zatrzymywani na polecenie Prokuratury ani nie byli w Prokuraturze przesłuchiwani, nie prowadzono również w ich sprawie dochodzenia ani śledztwa - powtarza prokurator Małgorzata Kosiorek-Soboń. Jak stwierdziła w rozmowie z 4lomza.pl w poniedziałek, 8. lutego 2021 r., podobnie było w związku z działalnością gospodarczą, np. zakładów fryzjerskich, siłowni, restauracji: z powodu nieprzestrzegania obostrzeń sanitarnych w czasie pandemii koronawirusa od marca nikomu w Łomży nie postawiono zarzutów.
Mirosław R. Derewońko