Strajk Kobiet ponownie w Łomży
- Ja tu przyjdę, nawet jakbym miała stać sama. To jest tak dla mnie ważne – mówiła w rozmowie Alicja Łepkowska-Gołaś. Dziś Trybunał Konstytucyjny opublikował 154 strony uzasadnienia wyroku z 22 października 2020 roku. TK orzekł wtedy, że aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest niezgodna z Konstytucją.
W październiku wyrok wyciągnął nie tylko kobiety na ulice, ale młodzież i mężczyzn. Manifestacje jakie przetoczyły się wówczas przez Polskę, także w mniejszych miejscowościach, zadziwiały samych protestujących. Także dziś, w dniu ogłoszenia uzasadnienia, kobiety ponownie wyszły protestować. Opublikowanie uzasadnienia otwiera bowiem drogę, bo taką wskazywano przeszkodę, do ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw, a to z kolei oznacza, że staje się prawem.
Dziś w Łomży, o 20.00 na Placu Niepodległości przyszło 23 osoby. Jeśli dodać do tego reporterów i policjantów liczba ta przynajmniej się podwoi.
- Wierzyłam, że pójdziemy we trzy. Dwadzieścia trzy osoby to jest sukces. - mówi z uśmiechem Alicja Łepkowska-Gołaś. - Myślę, że parę osób się wystraszyło wezwaniami na policję więc ich nie ma. Ja to rozumiem. Zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę z nami pójść, zademonstrować sprzeciw. Nie będziemy niczego dewastować i nikomu robić krzywdy. My pokazujemy, że jesteśmy. Nikt nie zapomniał, te wydarzenia nadal mają na nas ogromny wpływ i mogą mieć ogromny wpływ na nasze i naszych dzieci dalsze życie.
Protestujący przeszli obok biura posła Lecha Kołakowskiego (byłego PiS) ominęli je i dotarli pod biuro senatora PiS Marka Komorowskiego. Tam zapalono symboliczny znicz. Nie obyło się od znanej już przyśpiewki: „Kto nie skacze ten za PiS-em, hop, hop, hop.” Dalej ulicą Długą, następnie Krótką spacerowicze dotarli na plac Jana Pawła II. Przeszli pochłonięci prywatnymi rozmowami ul. Sienkiewicza i Polową ponownie na pl. Niepodległości. I tak skończył się protest.
- Wyrok pokazuje, że mamy jakąś odrealnioną wizję, głuchą na ludzkie rzeczywiste cierpienie. Ta wizja pomylonej moralności pokazuje, że kobiety stały się inkubatorami dla płodów, które nie przeżyją poza ich ciałem. Że skazujemy matki na udowadnianie swojego heroizmu przez to, że ich zagrożenie życia przestaje być ważne, że inne dzieci mogą osierocić. Pokazuje nam to, że dbamy o ochronę życia tylko do porodu, a po porodzie już nie. Mamy w nosie niepełnosprawnych. - opowiadała z żalem Alicja Łepkowska-Gołaś.
- Rozumiem, że niektórzy popierają postulaty Strajku Kobiet po cichu. I często się z tym spotykałam – wyjaśniała. - Wiele osób, obcych mi zupełnie, na ulicy podchodzi i przybija piątkę. Mówi, nie daj się, to jest ważne, rób swoje. I to jest bardzo pokrzepiające. Zdarzało się także, że ktoś w moim miejscu pracy pluł w okienko. Żyłam w bańce, gdy myślałam, że wszyscy jesteśmy mądrymi, logicznymi ludźmi. Znamy związki przyczynowo – skutkowe. Kwestia aborcji to nie kwestia nakazania komuś abortowania. Tylko kwestia czy ta osoba ma wybór czy nie. To moja sprawa czy ja dokonałabym aborcji i chcę tego prawa dla osoby stojącej obok. Jeśli jej sumienie na to nie pozwala i jest gotów poświęcić swoje życie, a może nawet osierocić swoje dzieci, albo wie, że da radę przeżyć jak urodzone dziecko umrze na jej rękach to ja to rozumiem. To jej prawo do decydowania. Masz wybór, decydujesz. To jest twoje sumienie, ale nie decyduj o moim sumieniu i moich postawach heroicznych – podsumowała.
Kobiety uczestniczące w proteście zadeklarowały, że jutro, tj. we czwartek także tu przyjdą o godz. 20.00.