Zastraszanie za Strajk Kobiet w Łomży?
Uczestniczki manifestacji – spacerów po Łomży „Strajku Kobiet” otrzymały wezwania na policję. Trwają przesłuchania. - To pewna forma zastraszania, wezwanie na policje powoduje lęk – potwierdza wezwanie na komisariat Alicja Łepkowska-Gołaś.
Pytamy o co są oskarżone?
- Zostałam przesłuchana w charakterze świadka – informuje Alicja Łepkowska – Gołaś – a postępowanie dotyczy artykułu 54. Kodeksu Wykroczeń - wyjaśnia.
Przyznaje jednocześnie, że nie była spisywana podczas spacerów, nie była upominana ze względu na łamanie jakiegokolwiek zakazu, dlatego dziwi się działaniom policji.
Pani Alicja na komendzie stawiła się we środę 16. grudnia, o godz. 11.30, a przesłuchanie trwało 5 min. - Bardzo miło zostałam przesłuchana przez policjantkę – relacjonuje – która stwierdziła, że sprawa powinna być do umorzenia.
Przypominamy treść artykułu 54 Kodeksu Wykroczeń:
Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
- Chciałam podziękować, że Poseł Krzysztof Truskolaski, który sam się odezwał, skontaktował mnie z prawnikami, którzy przeanalizowali wskazany czyn. Poinformowali czym to może grozić, jakie są konsekwencje i uspokoili – wyjaśnia „świadek” spacerów i dodaje, że od Posła Truskolaskiego otrzymała pełne wsparcie.
W rozmowie telefonicznej Pani Alicja nie kryje zdumienia. – W państwie demokratycznym mam prawo mówić i demonstrować co uważam. Nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę za to wzywana na komendę - zauważa. - Ja się nie poddam - deklaruje.
Działaczka społeczna i wolontariuszka przestrzega. - Tym wszystkim, którzy się z tego śmieją lub cieszą chcę przypomnieć, żeby się kiedyś nie okazało, że za swoje poglądy będą ciągani po komisariatach.
Takie niepokojenie przez policję może wpłynąć na ludzi dwojako. Cześć z nich na pewno cofnie się o pół kroku lub zatrzyma, ale inni z przekory, buntu czy frustracji, mogą przyjąć postawy bardziej radykalne.