Dżem, blues i Jacek Dewódzki
Jacek Dewódzki, następca Ryszarda Riedla w legendarnym Dżemie, ponownie wystąpił w Łomży. Określany przez krytyków mianem polskiego Joe Cockera wokalista zaśpiewał największe przeboje Dżemu, z „Czerwony jak cegła” i „Whisky” na czele, ale też utwory formacji w powstaniu których miał udział, rockowe i bluesowe standardy oraz najnowsze utwory. – Przyjęcie mieliśmy w Łomży bardzo pozytywne i dawno tak fajnie nie było! – mówi Jacek Dewódzki. – Jak graliśmy tu w lutym było trochę mniej ludzi, ale teraz widać, że taka muzyka wciąż ich kręci!
Występujący od lat 80., ale znany głównie z trzech płyt studyjnych i kilku koncertowych Dżemu, Jacek Dewódzki do tego roku nie miał okazji zagrać w Łomży. Jednak koncert w Warce 28. lutego został tak ciepło przyjęty przez fanów rocka i bluesa, że raptem po pięciu miesiącach wokalista wrócił do grodu nad Narwią.
– Gra się rock 'n' rolla tam, gdzie się go da grać – mówi Jacek Dewódzki. – Coraz mniej jest takich miejsc w których takie kapele jak nasza, czteroosobowe albo liczniejsze, mogą zagrać. Wiadomo, że gra się aby zarobić, ale klub musi być na tyle duży i atmosferyczny, żeby pomieścić się. Poza tym z doświadczenia przekonałem się, że wschód Polski jest zdecydowanie bardziej rock 'n' rollowy i bluesowy, i bardziej otwarty niż zachodnia strona kraju; ściana południowa też nam bardzo pasuje, np. zawsze świetnie gra się nam na Podkarpaciu.
Zespół (liderowi towarzyszyli gitarzysta solowy Andrzej Paprot, basista Grzegorz Pawelec i perkusista Robert Filipiuk) wykonał z bisami aż 18 utworów, podzielonych na dwie części.
– Co prawda nie lubię grać setów, bo to rozbija klimat koncertu – wolałbym zagrać dwie godziny, paść potem na pysk, ale mieć później michę do rana uśmiechniętą, ale było OK! – mówi Dewódzki.
Muzycy zaczęli od mocnego uderzenia w postaci „Sympathy For The Devil” The Rolling Stones, by umiejętnie stopniować napięcie mieszanką starszych i nowszych utworów Dżemu, kolejnymi coverami i materiałem autorskim. Odśpiewywane przez słuchaczy „Czerwony jak cegła” i „Whisky” zabrzmiały jeszcze w pierwszej części, a z żelaznych klasyków legendy polskiego rocka można też było usłyszeć „Naiwne pytania”, „Sen o Victorii”, „Harley mój” czy zagrany jako drugi bis „Człowieku, co się z tobą dzieje”.
– To są najprostsze numery na świecie, które wszyscy znają – wyjaśnia Jacek Dewódzki. – Nawet jeśli te piosenki nie były największymi przebojami, to jednak mają swoje miejsce w historii muzyki.
Zabrzmiały też utwory Dżemu w których powstaniu Dewódzki miał udział (filmowy przebój „To ja złodziej”), bądź napisał je w całości („Chcę ci coś powiedzieć”), a z najnowszych utworów wokalisty publiczność najbardziej entuzjastycznie przyjęła „Hello” z popisową i bardzo rozbudowaną solówką Andrzeja Paprota w końcówce.
– Wcześniej nazywaliśmy się Kontrabanda, teraz Kontra Band, bo nazwa została przy muzyku który odszedł – mówi Jacek Dewódzki. – Te nowe numery są taką kompilacją, bo nie wszystkie napisałem ja czy Andrzej – „Hello” jest np. piosenką malarza z Krakowa, który ma ksywę „Świrek”, a my jakoś to rozwinęliśmy.
Były też inne powszechnie znane hity, jak „Learning To Fly” Toma Petty'ego, klimatyczne „Little Wing” Hendrixa, dynamiczne „Gimme All Your Lovin'” ZZ Top i „Rockin' In The Free World” Neila Younga. Zespół sięgnął też do bluesowych standardów, jak „Sweet Home Chicago” Roberta Johnsona, a muzycy już zapowiadają, że przy ponownej wizycie w Łomży zagrają więcej utworów z przygotowywanej płyty.
– Cały czas coś robimy, jest parę nowych pomysłów, będziemy więc umawiać się na próby i nagrywać tę płytę – zapowiada Jacek Dewódzki. – Nie spieszy nam się z tym, teraz jest sezon i trzeba grać, ale będziemy nagrywać – być może nawet w przyszłym tygodniu i ta płyta prędzej czy później powstanie.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk