Mała czarna z Bachem w „Retro”
„Kantatę o kawie”, jedno z najwspanialszych świeckich dzieł Jana Sebastiana Bacha, zaśpiewali w Łomży: Małgorzata Trojanowska, Przemysław Kummer i Paweł Pecuszok. Solistom towarzyszył na klawesynie Sylwester Trojanowski. – Bach „Kantatą o kawie” wpisał się w trwający wówczas od stu lat europejski dialog o tym napitku – mówi Sylwester Trojanowski. – Dialog prowadzony w tonie poważnym i zajmujący najpoważniejsze umysły epoki, które deliberowały nad tym czy mała czarna fantastycznie ożywia umysł czy też truje oraz czy chrześcijanom godzi się pić trunek sprowadzony do Europy przez Arabów. W Niemczech istniał nawet ruch zabraniający picia kawy kobietom!
„Kantata o kawie” Jana Sebastiana Bacha powstała między 1732 a 1734 rokiem na potrzeby kawiarni Zimmermanna w Lipsku. W żartobliwym libretto Christian Friedrich Henrici opisał konflikt pomiędzy córką Lieschen (Małgorzata Trojanowska – sopran) a jej ojcem Schlendrianem (Przemysław Kummer – bas). Ojciec chce oduczyć córkę szkodliwego według niego zwyczaju picia kawy. Lieschen – pijąca co najmniej trzy filiżanki kawy dziennie – nie chce o tym słyszeć.
– Nawet gdy odrzucimy hipotezę, że Schlendrian – zasadniczy ojciec – jest sparodiowanym Janem Sebastianem Bachem, to kantata i tak jest pełna poczucia humoru – zauważa Trojanowski.
Dopiero perspektywa wielu ograniczeń, z zakazem wyjścia za mąż włącznie sprawiają, że Lieschen zmienia swe nawyki. Jednak wnioskując z jej inteligencji i sprytu, po zamążpójściu pewnie szybko owinie sobie męża wokół palca i nie zrezygnuje z ulubionego napoju…
– Twórczość Bacha jest przeważnie religijna – podkreśla Trojanowski. – Mało jest w niej kantat świeckich, takich jak „Kantata o kawie”. Pomysł na jej wykonanie narodził się w głowie mojej żony Małgorzaty – chcieliśmy pokazać ludziom inną stronę Bacha oraz muzykę rozrywkową ówczesnych czasów. Nie we wszystkich utworach da się zastąpić orkiestrę fortepianem bądź klawesynem, ale myślę, że tutaj zdało to egzamin. Tym bardziej, że wystąpiliśmy w „Retro” – lokalu zabytkowym, z klimatem.
– Jestem wielbicielką Bacha i wielbicielką kawy – dodaje Małgorzata Trojanowska. – I jak się odkrywa literaturę muzyczną, pewne utwory jakby same wpadają w ręce. Ten dosyć długo krążył mi w głowie, ale musiałam dojrzeć do jego wykonania, także technicznie oraz wykonawczo – jeszcze trzy lata temu nie mogłabym go zaśpiewać. Jest to coś innego niż opera, bo to mniejsza forma. Właśnie o taki kameralny nastrój nam chodziło – krzątaninę w tle i zapach kawy. Jesteśmy bardzo zadowoleni i mam nadzieję, że publiczność jest równie ukontentowana!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk