Nieprzemijająca poezja Jana Kulki
Teatrzyk Żywego Słowa Logos ponownie przypomniał twórczość Jana Kulki. Na program „Przemijanie…” złożyły się wiersze wybrane z bogatego dorobku wybitnego łomżyńskiego poety. - Czułam, że Jan Kulka był tu dzisiaj z nami – mówi Barbara Kulka. - Wciąż przypomina nam swoje przesłanie dzięki wierszom. A dla każdego poety najważniejsze jest to, by o nim pamiętać.
Autorem scenariusza spotkania i zarazem osobą odpowiedzialną za dobór tekstów był Witold Długozima, prowadzący Teatrzyk Żywego Słowa Logos. Zadbał on, by w tym szczególnym dniu – kilka dni przed świętami, kilkanaście przed kolejną rocznicą śmierci poety – zabrzmiały utwory refleksyjne, wciąż aktualne, poruszające tematykę filozoficzno – religijną. Tytuł programu - „Przemijanie…” – trafnie oddawał klimat poezji Jana Kulki, bo jest ono obecne w całej twórczości zmagającego się z ciężką chorobą poety. Siedmioro młodych recytatorów poradziło sobie z trudnym zadaniem interpretacji niełatwych, często niejednoznacznych, wierszy takich jak: „List otwarty do mojej matki”, „Maryjo – matko nasza”, „Ars poetica” czy „Jaki ze mnie pielgrzym”. Spotkanie w Klubie Jednostki Wojskowej 1511 zgromadziło nieliczne, ale naprawdę zafascynowane poezją grono ludzi.
- Myślę, że to będzie taka tradycja, że każdego roku, przed świętami, będziemy się spotykać z poezją Jana Kulki – ocenia Witold Długozima. - Spotkanie było bardzo ciepłe i sympatyczne, oddawało nastrój poezji Jana Kulki. „Kolęda”, która zakończyła spotkanie wprowadziła nas w nastrój świąteczny i przybliżyła nam Jana, którego już od 2000 roku nie ma wśród nas. A była to wielka postać polskiej poezji i wciąż trzeba o niej przypominać – przede wszystkim młodzieży. Dlatego „Przemijanie” będzie powtórzone w styczniu, w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Łomży.
- Nie ma tu Jana fizycznie, ale ciągle jest z nami, dzięki miłośnikom poezji – dodaje Barbara Kulka. - Jestem bardzo wzruszona i cieszę się z tego, że młodzież czuje te teksty – zwłaszcza Jędrek (Lutostański – red.) pięknie powiedział „Kolędę” – szczególnie mi bliską, bo pamiętam, jak Jan ją pisał. Dzięki takim spotkaniom, Jan i to, co napisał, trwa i nie zginie.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka Chamryk