25 lat Muzeum Przyrody w Drozdowie
Ponad 100 szacownych gości, w tym kilkunastu naukowców historyków i literaturoznawców, przybyło z całego kraju do Drozdowa na jubileusz ćwierćwiecza istnienia Muzeum Przyrody. Była msza św. w miejscowym kościele, wręczenie odznak i dyplomów ludziom zasłużonym dla placówki i konferencja naukowa „Przedstawicielki elit prowincjonalnych w pierwszej połowie XX wieku”. Temat nawiązuje do bogatej i chlubnej przeszłości patriotycznego, związanego z Drozdowem od k. XVIII w. rodu Lutosławskich, w których dworze rodowym mieści się muzeum.
Jubileuszową mszę św. w intencji rodziny Lutosławskich, byłych i obecnych pracowników Muzeum Przyrody sprawował ks. Jacek Czaplicki z Kurii Biskupiej w Łomży. Proboszcz drozdowski ks. Aleksander Suchocki wygłosił homilię, w której mówił, że jak Kościół jest macierzyńsko i duchowo płodny dla wspólnoty wiernych i dla każdego indywidualnie, tak Drozdowo jest duchowo i macierzyńsko płodne dla rozwoju rolnictwa, gospodarki, nauki, oświaty i kultury nie tylko na Ziemi Łomżyńskiej, ale i w Polsce.
Odznakę za zasługi dla kultury polskiej od ministra kultury otrzymały dwie panie: przyrodnik Teresa Grużewska, która 20 lat przepracowała w muzeum, kierowanym prawie 10 lat przez jej zmarłego w 2007 r. męża Mirosława, oraz ofiarodawczyni wielu pamiątek rodziny Lutosławskich Krystyna Witkowska z Warszawy.
- Dziś nie zdajemy sobie sprawy, w jak ciężkich i tragicznych warunkach żyli nie tylko Lutosławscy, ale wszyscy w dworach, żeby polskość przenieść do naszych czasów – opowiadała skromnie emerytowana inż. geofizyki Krystyna Witkowska, wnuczka Mariana Lutosławskiego (projektanta, mi.n., konstrukcji mostu Poniatowskiego i Hotelu Bristol w Warszawie, którego za działalność niepodległościową bolszewicy rozstrzelali w Moskwie w 1918 r.). - To było bardzo ryzykowne, raz kończyło się dotkliwą karą pieniężną, innym razem wywózką albo i śmiercią...
Nawiązując do kobiecych elit, głównego tematu sesji, podkreśliła, że w jeszcze przedwojennych czasach w ich dworze nikt nie czuł się elitą, bo to określenie odnosiło się wówczas do arystokracji. Tymczasem Lutosławscy byli skupieni na pracy, nauce, twórczości, kultywowaniu tradycji i wychowywaniu potomstwa. Pomagali służącym w dworze chłopom we wszystkim: od pożyczek i życiowych porad, przez leczenie i posyłanie do szkół i płacenie za studia zdolniejszych dzieci .
Jubileusz był też okazją do wręczenia dorocznych nagród starosty łomżyńskiego za upowszechnianie kultury. Z rąk Krzysztofa Kozickiego odebrali je: Teresa Grużewska, muzyk kurpiowski Jan Suchodoła, drużynowy drużyny harcerskiej Ptaki Ptakom Krzysztof Pyczot i chór przy Gminnym Ośrodku Kultury w Piątnicy. Ponadto 17 etatowych pracowników oraz ludzie zawodowo związani z muzeum otrzymali pisma gratulacyjne od obecnej dyrektor muzeum Anny Archackiej. To druga kobieta, kierująca placówką w Drozdowie; pierwszą była Stanisława Chyl, której zmarły w 1990 r. mąż Andrzej zakładał świętującą dziś ćwierćwiecze instytucję.
Jedną z ciekawszych prelekcji „Sofia Casanova i Izabela Lutosławska wobec hiszpańskiej tragedii” wygłosił iberysta prof. zw. Piotr Sawicki (lat 62) z Uniwersytetu Wrocławskiego. Badacz przedstawił starania niepodległościowe Sofii Casanovy, pochodzącej z hiszpańskiej Galicji żony Wincentego Lutosławskiego. Poetka, pisarka i dziennikarka już w 1919 r. ostrzegała hiszpańskie elity przed bolszewizmem - „zarazą, która wyszła z Rosji i może ogarnąć Niemcy oraz te kraje Europy, które nie przeprowadzą reform”. Przed bolszewizmem ostrzegała także jej córka Izabela Lutosławska na trzy lata przed paktem Ribbentrop – Mołotow...
Tekst: Mirosław R. Derewońko
Zdjęcia: Adam Dąbrowski