Choineczki strojne jak marzenie
Zapach świeżych gałązek świątecznych drzewek, roześmiane aniołki i radosny tłum gości w Galerii Sztuki Współczesnej przypomina nam, że zaczyna się Adwent, czas przygotowania duszy na Boże Narodzenie. Niektórzy artyści przygotowywali się już wcześniej, żeby dzięki ostatniej w tym roku wystawie pokazać i stosunkowo niedrogo sprzedać nam trochę swego dekoracyjnego świata...
Karolina Skłodowska, kierowniczka Galerii Sztuki Współczesnej, dokonała otwarcia tej niecodziennej wystawy, zorganizowanej we współpracy z Fundacją Cepelia z Warszawy. Niecodziennej, bo rzadko aż tylu twórców decyduje się na wspólny projekt, którego aż tyle elementów widzowie (będą) mogli mieć u siebie w domu. I to w sytuacji wyjątkowej: przy rodzinne wigilijnym stole i na świątecznie własnej choince. W pierwszą niedzielę Adwentu, 2 grudnia w godz. 10 - 14 szczęśliwcy może jeszcze zdążą znaleźć coś dla siebie lub najbliższych.
Istota projektu naszej galerystki była prosta, a przez to zrozumiała dla publiczności i akceptowana przez artystów. Karolina Skłodowska zaproponowała Maricie Benke-Gajda, Teresie Adamowskiej, Ivayle Żivkovej-Świtajewskiej, Ewelinie Kamińskiej i Antoniemu Mieczkowskiemu stworzenie choinek autorskich.
Pani Marita swoje smukłe, kobiece anioły ze zmierzwionymi puklami włosów, w powłóczystych tunikach, z ażurową koronką (chyba z glinki kaolinowej), a czasem i torebką w ręce, umieściła na wielkiej ścianie, dodatkowo zaaranżowanej liniami zieleni na choinę. Dwie kolejne malarki na żywych drzewkach umieściły zrobione również przez siebie ozdoby. Pani Teresa zdecydowała się na pucołowate, w błękitnych żupanikach i płaszczykach aniołki, dmące we flety, grające na harmoszkach i wyśpiewujące Panu chwałę na wysokościach. Pani Ivayla przystroiła drzewko własnoręcznie zdobionymi, przezroczystymi jak bańki mydlane bombkami. Każda wabiła fantazyjnym szlaczkiem, np. przycupniętymi jak kamieniczki na Starym Rynku domkami.
Pani Ewelina z kwiaciarni Storczyk skomponowała – jak to określiła w rozmowie ze mną podczas dzisiejszego wernisażu - „miniwariację na temat choinki z jej pojedynczych gałązek, opartą na kołach”. Miniwariacja trochę przypomina stożek, trochę szczyt, a ciut i wielopiętrową paterę z bombkami, szyszkami i dobrodziejstwem sadu, parku i lasu. Pan Antoni wspiął się w naszych wyobrażeniach o świątecznym drzewku najwyżej! I to dosłownie, bo jego spiralna, srebrną lametą mieniąca się konstrukcja sięga od sufitu aż do podłogi. Wycięta z płyty spirala, w której środku po rozwieszeniu mienią się nanizane jak grona owoców bombki, przy ruchu powietrza lub po dotknięciu drga, wiruje i tańczy jak szczęśliwa, strojna dama w sukni prosto na bal. Pan Antoni choinkę nazwał ekologiczną, bo nie posłużył się świeżą choiną. Ze względu na koszty, nie położył też pod roztańczoną i roziskrzoną „choinką” lustra... Szkoda – może i po raz pierwszy w historii zajrzelibyśmy w głąb przedświątecznej Galerii.
W Galerii jest więcej dobrego - nie tyle w sensie artystycznej, wysublimowanej i wyalienowanej sztuki, a tej najbliższej na co dzień - użytkowej. To za sprawą florystki Anny Pogroszewskiej, która z ośmioletnim synem Szymonem pokazała mi stroiki nie z tej ziemi. Nie tylko coraz popularniejsze w Polsce wianki adwentowe z czterema świecami (cztery niedziele Adwentu), ale i wieszane na drzwiach wianki dekoracyjne. Jednak najbardziej zaintrygowały mnie pionowe, strzeliste „rożki”, do których przyczepione były srebrne plasterki z gałązek brzozy. Choinka ni to z metalu, ni to z lodu. A do tego z owocu Buddy (coś jak wydrążone w łupinie orzecha duże jabłko) wyglądające cytrynki i szyszki, i bombeczki, i świecidełka).
Nie zabrakło tradycyjnej choinki kurpiowskiej, przystrojonej przez Wiesławę Pawlak, która ze Zbigniewem Dardzińskim pomogła pracownikom Galerii przygotować tę wieloelementową wystawę. Pani Wiesława przypomniała łańcuchy z papieru, gwiazdę z bibuły i słomkowe koguciki oraz gwiazdki.
Grzegorz Gwizdon pokazał na ścianach Galerii fotogramy z bezdroży i skansenu Kurpi, z peryferii i centrum Łomży, zasypane śniegiem, owiane zimową tajemnicą i zadumane adwentową ciszą...
Mirosław R. Derewońko