Różowe okulary?
- Drugoligowa przyszłość ŁKS-u rysuje się teraz o wiele bardziej wyraźnie i bardziej kolorowo niż to było przed rundą jesienną - mówi prezes ŁKS-u Stanisław Kaseja. Działacze klubu równie często powtarzają jednak stare powiedzenie „jak nie kijem to pałką” bo gdy tylko pojawia się promyk nadziei, że któryś z problemów uda się rozwiązać w to miejsce pojawia się nowy, albo i dwa...
- Do końca tygodnia mamy czas na dogadanie się - mówi Kaseja. Prezes ŁKS-u dodaje, że sprzedaż Marczaka do Białegostoku to nie jedyny pomysł jaki mają działacze na pozyskanie pieniędzy z tego utalentowanego piłkarza.
- Z Marczakiem jesteśmy rozliczeni niemal na zero, a więc nie ma możliwości, że z winy klubu zostanie rozwiązana umowa transferowa i piłkarz ten przejdzie do Jagiellonii – podkreśla Kaseja dopytywany, czy aby zaległości wobec piłkarzy nie będą podstawą do rozwiązania przez PZPN umów wiążących ich z klubem. Prezes Kaseja zapewnia także że i inni piłkarze dostaną przynajmniej część należnych im pieniędzy.
Pieniądze na wiosnę
Kłopoty ze spłatą zobowiązań wobec zawodników są pochodną fatalnej sytuacji finansowej klubu. Dług za drugoligowcem z Łomży ciągnie się już od dawna. Jesienią spotęgował go jednak brak własnego stadionu. Rozgrywki były prowadzone na wyjazdach albo na wynajmowanym obiekcie w Grajewie, ale na tych meczach klub finansowo tracił najbardziej.
Teraz ma być lepiej, bo ŁKS będzie miał już stadion na Zjeździe.
- Liczymy, że z każdego meczu do kasy klubu będzie wpływało po 20-25 tys zł – podkreśla prezes Kaseja.
Oczywiście to kropla w morzu potrzeb, bo miesięczny budżet drużyny szacowany jest na co najmniej 150 tys zł. Pozostałe pieniądze powinni dołożyć sponsorzy. „To jest realne” – mówi Kaseja.
- Przedstawiliśmy już sponsorom nasze zamiary. Liczymy na Browar Łomża, JBB i na prezydenta Łomży – wylicza prezes ŁKS-u. Po dotychczasowych rozmowach nie ma jeszcze podpisanych umów, ale odpowiedzi są zachęcające – dodaje prezes. - Podstawowi sponsorzy odpowiadają, że jeżeli uda nam się spiąć ten budżet to oni w to wejdą – mówi Kaseja.
Kaseja liczy także, że do grona trzech uda się dołożyć jeszcze jednego równie dużego.
- Być może będzie to grupa kilku mniejszych sponsorów, którzy w sumie zajmą to czwarte miejsce – dodaje nie chcąc ujawniać szczegółów.
Stadion będzie, ale...
Już chyba nic nie jest w stanie przeszkodzić w zakończeniu pierwszego etapu modernizacji stadionu przy ul. Zjazd. Właśnie zaczęto instalować foteliki na nowej trybunie. Na stadionie jest już także „klatka” dla kibiców przyjezdnych, której wykonania co prawda nie było w zakresie prac, ale została dokupiona przez władze miasta.
Ciąg dalszy modernizacji ma być prowadzony w przyszłym roku. W budżecie Łomży prezydent na ten cel zapisał 2 mln zł. Kolejne dwa mają pochodzić z budżetu województwa podlaskiego. I tu pojawia się problem. Marszałek tych pieniędzy w budżecie nie zapisał. Jak przekazuje ratusz, błąd ten został wskazany i marszałek Janusz Krzyżewski obiecał, że pieniądze na stadion w Łomży pojawią się w autopoprawce do budżetu województwa. Sęk w tym, że autopoprawkę będzie składał już nowy marszałek...
Kolejny problem jaki stanie niebawem przed klubem i piłkarzami to boisko treningowe. Firma „Zielona Architektura”, która w ramach kary za niedotrzymanie terminów realizacji głównego boiska obiecała je zrobić, chce się zabrać do pracy dopiero w drugim kwartale przyszłego roku (kwiecień-czerwiec).
Teraz ani boisko treningowe na stadionie (zostało rozjeżdżone podczas modernizacji stadionu), ani to po drugiej stronie ulicy (zasiana wiosną trawa do tej pory nie wyrosła) nie nadaje się do użytku tymczasem zawodnicy ŁKS-u do treningów mają powrócić już 8 stycznia.
- To też jest problem – mówi Kaseja. - W ratuszu mówią nam, że będziemy mogli trenować, na płycie głównej ale to wydaje się nierealne – dodaje.