ŁKS podejmuje Podbeskidzie
(...) Co tu gadać, to przeciwnik w naszym zasięgu - nie ma wątpliwości trener drużyny z Łomży Czesław Jakołcewicz. - Powinniśmy zdobyć punkty, wygrać lub zremisować. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej. Tylko który już raz tak mówię - dodaje zrezygnowany.
Kiedy w innych klubach starają się uzdrowić sytuację, w ŁKS-ie problemy jedynie się nawarstwiają. Po środowej porażce (w zaległym spotkaniu z pierwszej kolejki, trzeciej z rzędu) łomżanie stracili trzech kolejnych (z kontuzjami zmagają się: Mariusz Marczak, Piotr Petasz, Łukasz Adamski i Paweł Strózik) zawodników. Czwarte żółte kartki w Bytomiu ujrzeli: Krzysztof Janicki, Zbigniew Kowalski oraz Marcin Grabowski - wszyscy grający w obronie, przez co linia defensywna całkowicie się posypała.
Z podstawowych dotychczas graczy w tyłach mogą wystąpić chyba tylko Paweł Galiński i Jacek Dąbrowski, których powinien uzupełnić Łukasz Jasiński i (lub) Piotr Gawlik (obaj wystąpili w wyjściowym składzie zaledwie po trzy razy).
- Myślę nad zmianą ustawienia na 3-4-3 - mówi Jakołcewicz. - Z nikogo na siłę obrońców robić nie będę, bo to może źle się skończyć. A tak jesteśmy zmuszeni postawić na atak. No i musimy atakować, gorzej przecież być nie może.
Trener bardzo liczy, że zdolny do gry będzie lider ekipy Mariusz Marczak, który ma kłopoty z pachwiną. Jest jednak tak ważny dla ŁKS-u, iż jeśli tylko powie, że jest w stanie, zagra bez treningu. I może poprowadzi wreszcie swój zespół do pierwszego zwycięstwa w rozgrywkach.
Mecz ŁKS Łomża - Podbeskidzie Bielsko-Biała dziś (sobota 21 października) o godzinie 15.00 w Grajewie
źródło: Gazeta Wyborcza