ŁKS gra z Kmitą
Piłkarze ŁKS-u Łomża jeszcze nie odnieśli zwycięstwa w tym sezonie. Wierzą, że w niedzielę to się wreszcie zmieni. Na wyjeździe zmierzą się z innym beniaminkiem II ligi Kmitą Zabierzów Oba zespoły mają ze sobą sporo wspólnego. Dla jednego i drugiego klubu to pierwszy historyczny sezon gry w II lidze. Oba też zaskoczył wywalczony awans. Ani w Zabierzowie, ani w Łomży stadiony nie spełniają wymogów licencyjnych Polskiego Związku Piłki Nożnej, dlatego też oba zespoły teraz nie mogą rozgrywać spotkań przed własną publicznością.
Włodarze Kmity jednak szybko poradzili sobie z problemem własnego obiektu. Doszli do porozumienia z Wawelem Kraków i na ich stadionie rozgrywają spotkania w roli gospodarza. A że Zabierzów to podkrakowska miejscowość, zawodnicy Kmity mogą liczyć na doping swoich kibiców. Takiej możliwości nie mają piłkarze ŁKS-u, którzy zamiast grać przed własną publicznością, tułają się po całym kraju.
Kolejne podobieństwo to nieudany początek rozgrywek w wykonaniu jednej i drugiej drużyny. Jednak i tu szybciej obudziła się ekipa z Zabierzowa. Pierwsze zwycięstwo odniosła w piątej kolejce, pokonując niespodziewanie silną drużynę Zagłębia Sosnowiec 3:2 (mimo że do przerwy przegrywała 0:2).
- We wcześniejszych meczach też graliśmy dobrze, ale nie potrafiliśmy wygrać - mówi Jerzy Kowalik, trener Kmity. - Na szczęście przełamaliśmy niemoc i teraz powinno być tylko lepiej.
Przed inauguracją sezonu działacze z Zabierzowa zapowiadali, że stać ich na miejsce w pierwszej piątce rozgrywek. Na razie są daleko od tego celu, z dorobkiem dziewięciu punktów okupują 11. pozycję w tabeli. Ale że na tego rywala trzeba uważać, przekonali się w środę także piłkarze Piasta Gliwice, którzy przegrali z Kmitą 1:2.
- Szybko strzeliliśmy bramkę i to zdecydowało chyba o wyniku meczu - stwierdza trener Kowalik. - Na pewno po tym zwycięstwie atmosfera w drużynie jest dobra, ale spokojnie podchodzimy do meczu z Łomżą. Przed sezonem przegraliśmy z tym rywalem w sparingu, a więc musimy uważać. Cały czas śledzimy ich poczynania w lidze i muszę stwierdzić, że grają naprawdę dobrze.
Jednak sami łomżanie mają już dość pochlebnych recenzji po swoich występach i chcieliby w końcu cieszyć się ze zwycięstwa. Na razie tylko zremisowali trzy mecze, resztę przegrali.
- Bardzo chcemy poczuć smak wygranej, ale mamy świadomość, że znowu będzie o to ciężko - mówi Czesław Jakołcewicz, trener ŁKS-u. - Teoretycznie zmierzymy się z najsłabszym rywalem, jak do tej pory, ale to nie oznacza, że będzie to łatwy mecz. Ekipa Kmity, tak jak my, jest beniaminkiem i zrobi wszystko, żeby przed własną publicznością cieszyć się ze zdobycia trzech punktów. Oczywiście walczymy o wygraną, chociaż z remisu też będziemy zadowoleni.
Może to jednak okazać się trudne do zrealizowania, ponieważ kłopoty kadrowe nie opuszczają łomżan. Nadal kontuzjowani są: Piotr Petasz, Łukasz Adamski i Krzysztof Janicki. Na domiar złego w meczu z Kmitą z powodu urazu nie zagra jeszcze Łukasz Jasiński. Jedynym pocieszeniem dla szkoleniowca jest to, że do składu powraca po kontuzji Rafał Bałecki.
- Niestety, kadrę mamy skromną, dlatego też nie mam dużego pola manewru, jeżeli chodzi o zmiany w składzie - wyjaśnia szkoleniowiec ŁKS-u. - W porównaniu do ostatniego naszego meczu być może dokonam dwóch zmian, jednej w obronie i drugiej w pomocy.
źródło: Gazeta Wyborcza
Relacja z Krakowa w niedzielę po 16:00 w Radiu Białystok.