ŁKS Łomża nie ma zamiaru się bronić
Remis we Wrocławiu dodał piłkarzom z Łomży wiary w siłę swojego zespołu. W ŁKS-ie myślą o sprawieniu kolejnej niespodzianki, jaką niewątpliwie byłoby uniknięcie w sobotę porażki w Ostrowcu Świętokrzyskim
- Nie wiem, czy to będzie taka niespodzianka? - zastanawia się Kamil Ulman, bramkarz łomżyńskiej drużyny. - Po pierwszym meczu [0:0 ze Śląskiem Wrocław - red.] jesteśmy nastawieni optymistycznie, bo zmierzamy ku lepszemu. Do Ostrowca jedziemy więc po jak najlepszy wynik.
- Na trudnym terenie byliśmy bliżej zwycięstwa niż Śląsk - dodaje trener ŁKS-u Czesław Jakołcewicz. - W pierwszej połowie rzuciliśmy się na przeciwnika i powinniśmy wygrywać przynajmniej 2:0. Teraz również nasz rywal jest faworytem, ale my jedziemy grać otwartą piłkę, walczyć o trzy punkty. Chcemy potwierdzić, że jesteśmy takim właśnie zespołem, nikogo się nie boimy i nie będziemy się bronić.
Łomżanom humory dopisują nie tylko dlatego, że w końcu mogą grać (z powodu fatalnej organizacji w klubie nie rozegrali dwóch z trzech pierwszych kolejek). W meczu z KSZO trener Jakołcewicz powinien mieć do dyspozycji nowych piłkarzy, którzy wcześniej tylko trenowali z ekipą.
- Udało się nam potwierdzić do gry Jacka Dąbrowskiego [doświadczony pomocnik, który rozegrał niemal 200 spotkań w ekstraklasie, w tym także w KSZO; ostatnio przebywał w Grecji], Tomasza Bzdęgę [21-letni napastnik z Unii Janikowo] i Przemysława Czelenia [22-letni pomocnik z Dolcana Ząbki] - mówi Jakołcewicz. - Dwaj pierwsi to niewątpliwie wzmocnienie mojego zespołu. Ale najważniejsze, że będę mógł dokonywać zmian, bo we Wrocławiu nie miałem zbyt wielkiego pola manewru.
KSZO to zupełnie inna drużyna niż w poprzednim sezonie, kiedy w pewnym momencie liczyła się nawet w walce o ekstraklasę (ale skończyła rozgrywki dopiero na dziewiątym miejscu). W Ostrowcu nie ma już wielu zawodników, m.in. Jacka Berensztajna (Zagłębie Sosnowiec), Adama Gmitrzuka (Odra Wodzisław Śląski), Andrzeja Tychowskiego (Widzew Łódź) czy Łukasza Weseckiego (Piast Gliwice). Nowy trener Wojciech Borecki w ich miejsce ściągał graczy głównie z niższych lig. W tej grupie wyróżnia się tylko Marcin Kiczyński z Arki Gdynia, który był również na testach w Jagiellonii.
Zespół KSZO jest nieobliczalny. Na inaugurację II ligi przegrał u siebie 0:2 z Jagiellonią, ale następnie wygrał przed własną publicznością z Piastem oraz w Legnicy. Miedź to podobnie jak ŁKS beniaminek rozgrywek, który przegrał dość pechowo, nie wykorzystując mnóstwa sytuacji podbramkowych.
- Nabieramy dopiero odpowiedniego rytmu gry, ale z ŁKS-em interesuje nas tylko zwycięstwo - mówi Borecki, który ceni łomżyńską drużynę. - ŁKS jest zespołem lepszym niż Miedź. Gra ostro, zdecydowanie i bez kompleksów.
Ulman twierdzi z kolei, że KSZO nie jest tak silne jak Śląsk, który łomżanie mogli pokonać.
- Ale mamy respekt dla rywala, bo w II lidze nie ma w ogóle słabych rywali - mówi. - Jedziemy walczyć, jak wszędzie, nikomu nie oddamy punktów.
Łomżanie już dziś zameldują się w Ostrowcu i odbędą trening przy światłach, by nie być zaskoczonym podczas potyczki z KSZO.
- Wszyscy z nas grali już przy światłach, to nie będzie żadna nowość - zapewnia bramkarz. - Wokół słyszymy, że u nas grają sami debiutanci, a tak naprawdę większość z nas grała wyżej niż w III lidze.
Na razie będą grać
Piłkarze ŁKS-u na razie nie muszą się martwić o odwołanie kolejnych spotkań. Ich działaczom udało się zmienić gospodarza kolejnego meczu po KSZO i za tydzień zagrają w Gliwicach. Później w terminarzu mają wyjazd do Legnicy. W dwóch następnych kolejkach powinni znowu zagrać w roli gospodarza (z Jagiellonią i Zawiszą Bydgoszcz), ale na razie nie myślą o zamianie. Szukają stadionu, gdzie mogliby przyjmować rywali. Zastanawiają się nad Grajewem.
źródło: gazeta.pl /Paweł Orpik, mts/
Tak jak przed tygodniem Radio Białystok przeprowadzi bezpośrednią relację z tego spotkania. Sobota, godz. 19.00