NATO zwiększy obecność bliżej Łomży
Okrucieństwa rosyjskiej armii w Ukrainie wpływają na zmianę nastawienia NATO. NYT pisze o zmierzaniu Sojuszu do obrony „każdego centymetra terytorium od pierwszego dnia”. Z kolei Politico mówi o pierwszym szczeblu obrony, który mają zapewnić m in. Polacy.
The New York Times w tekście pisze o zmieniającej się doktrynie, podejściu i planach Sojuszu Pólnocnoatlantyckiego po obserwacji przebiegu wojny w Ukrainie. Zwraca uwagę, że po doświadczeniach Buczy, Irpienia czy Mariupolu kraje takie jak Polska nie chcą ryzykować okresu okupacji.
„Nowe plany NATO nie przewidują możliwości oddania terytorium w obszarze regionu bałtyckiego, które pozbawione jest strategicznej głębi – mówił telewicji ERR minister obrony Estonii Hanno Pevkur, potwierdzając poniedziałkowe doniesienia NYT.
Zmiana podejścia sojuszu ma oznaczać m.in. więcej żołnierzy stacjonujących na stałe wzdłuż granicy z Rosją czy posiadanie w wyznaczonych miejscach określonego uzbrojenia. W pewnym sensie dotyczy to bezpośrednio naszego regionu. Mówi się, że batalionowe grupy wielonarodowe rozmieszczone wzdłuż wschodniej granicy sojuszu mogłoby być powiększone do brygad. Batalion liczy średnio około 700 żołnierzy, a brygada to już związek taktyczny z 3-5 tys wojska. Jeden z takich batalionów międzynarodowych stacjonuje w oddalonym od Łomży o około 80 km Bemowie Piskim, niedaleko Orzysza.
W chwilach zagrożenia mówi się o planach na szybką logistykę sił wsparcia. Zresztą planowanie i zadania operacyjne, także dla poszczególnych krajów ma stać się długoterminowe, skoordynowane i wymagające. Planiści NATO mówią czego poszczególnym armiom brakuje, a co jest zbyteczne. To wszystko ma pomóc sojuszowi osiągnąć zdolności do prowadzenia działań wojennych, by zasadę „odstraszać i bronic” podjąć już już od pierwszego dnia konfliktu. Wzmocnione ma być także dowództwo wojsk NATO w Europie.
Wśród słabych punktów wymieniana jest logistyka, czyli dostarczanie żołnierzy, czołgów, broni i zaopatrzenia tam, gdzie jest ono potrzebne. Co oczywiste, wiąże się z tym również cała infrastruktura drogowa i kolejowa lub jej braki.
Wgospodarce, powołując się na Politico mówi także o przyśpieszeniu działań by wzdłuż wschodniej granicy NATO zgromadzić żołnierzy i sprzęt, by ewentualną ekspansję wojny powstrzymać. Portal powołując się na urzędników sojuszu pisze, że do funkcjonowania nowego modelu potrzeba 300 tys żołnierzy. Powołując się na amerykańskich wojskowych podkreśla potrzebę posiadania więcej sił w „gotowości”. Pierwszy szczebel z około 100 tys żołnierzy przygotowanych do przemieszczania się w ciągu 10 dni mógłby pochodzić z Polski, Norwegii, państw nadbałtyckich czy wielonarodowych grup bojowych. Drugi szereg zapewniać miałyby takie kraje jak np. Niemcy. To wiąże się z logistyką i infrastrukturą.
Ben Hodges, były dowódca wojsk amerykańskich w Europie zauważa, że jest to bardzo wymagające i kosztowne. Kolejna kwestią jest poziom produkcji i określonych stanów magazynowych amunicji.
Obie publikacje pokazują, jak napaść Rosji na Ukrainę obudziła sojusz. Widać wiele wyzwań, jakie stoją przed „uśpinym” do tej pory Sojuszem. Można odnieść wrażenie, że rewidowane są niemal wszystkie plany, od obronnych, przez infrastrukturę, magazyny po zwiększanie obecności wojskowej. Zresztą NYT zauważył, że porzucono koncepcję niedrażnienia Rosji zwiększoną obecnością wojskową, a najlepszym dowodem na to ma być ostatnie poszerzenie NATO o Finlandię.
W formułującą się nową strategię sojuszu dobrze wpisują się także ogłoszone niedawno decyzje o lokalizacji w naszym regionie nowych jednostek wojskowych. Dla regionu rodzić to będzie określone skutki gospodarcze, infrastrukturalne i społeczne, a władze lokalne powinni brać to pod uwagę w swoich planach.
źródła: NYTimes.com, Politico.com, Wgospodarce.pl,
Żeby Łomża nie była Irpieniem czy Buczą