Trupi jad i smród są udręką żywych
Delegacja mieszkańców bloku komunalnego z ulicy Dmowskiego była w czwartkowe popołudnie u wiceprezydenta Andrzeja Stypułkowskiego. Dlaczego nie poszli do dyrektor MPGKiM Bernadety Krynickiej ani do kierownika Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej Marka Borawskiego...? - Ponad dwa miesiące dzwoniliśmy, że w klatce schodowej i piwnicy śmierdzi, bo w mieszkaniu na parterze leżały i gniły zwłoki kobiety, a dalej jest odór – tłumaczą chęć szukania pomocy u wiceprezydenta.
Po spotkaniu z wiceprezydentem Łomży sąsiadki odwiedziły redakcję 4lomza.pl. Podziękowały za artykuł w tej sprawie portalu 4lomza.pl, co z kolei skutkowało relacją w Polskim Radio Białystok. Panie z 5-osobowej delegacji tłumaczyły, jak jest im przykro, bo spotkały się z hejtem u niektórych odbiorców: że sąsiedzi zbyt mało interesowali się życiem lokatorki, której ciało 2 miesiące leżało w pustym mieszkaniu. Wyjaśniły, że początkowo nie skojarzyły faktów, myśląc, że kobieta wyjechała do brata, być może, do Warszawy. Nie wiedziały, czy rodzeństwo nie wpadło w depresję, bo zawsze się izolowało. Jak wspominają panie, rodzice i dzieci to byli spokojni, dobrzy ludzie, bez nałogów. Współczuły, że brat przeżył ogromną traumę, gdy ujrzał jako pierwszy rozkładające się tygodniami zwłoki siostry.
- Nie możemy złego słowa powiedzieć o salowej w szpitalu – zapewniają zgodnie. Z sąsiadami zebrali pieniądze na wieniec, zamówią 4 msze za duszę Zmarłej, zapalą znicze na grobie. - To nie była normalna śmierć – uchylają rąbka tragicznej tajemnicy, jaka wiedzie do samobójstwa.
Dylematy w gabinecie wiceprezydenta Łomży
Lokatorki z bloku przy Dmowskiego relacjonują, że wiceprezydent Stypułkowski zobowiązał się, że nawiąże kontakt z Sanepidem i zainteresuje się, co potrzeba zrobić i z jaką firmą dezynfekcyjną nawiązać współpracę, żeby mieszkańcy bloku czuli się bezpieczni. A nie czują się bezpieczni, gdyż z mieszkania na parterze spłynęły do piwnicy resztki fizjologiczne i biologiczne z ciała kobiety, co pozostawiło trwałe ślady, plamy i zacieki na suficie podziemia, rurach kanalizacyjnych i podłodze.
Obecny na spotkaniu z delegacją kierownik ZGM Marek Borawski miał powiedzieć, że wysłał do Sanepidu pismo: jak wygląda sprzątanie pomieszczeń i procedura dezynfekcyjna po śmierci osoby tragicznie zmarłej, której ciało rozłożyło się w tak dużym stopniu, że ślady są na kondygnacji niżej? Wszyscy zastanawiali się, jak dostać się do tego mieszkania, skoro bez zgody właściciela – najemcy nie można tego zrobić...? Przedstawiciel ZGM miał powtórzyć, że brat zmarłej nie odbiera telefonu. - Brat wyjechał, zamknął mieszkanie, a tam w środku wszystko dalej się kisi – suponują o sytuacji.
Mieszkańcy z delegacji są przekonani, że dezynsekcja po insektach czy deratyzacja po gryzoniach to nie to samo, co usunięcie „jadu trupiego”, gdyż z martwego ciała wydostawało się to, co musiało. Twierdzą, że od poprzedniego wtorku nawet posadzki, ściany i okna nie zostały porządnie wymyte. Osobną kwestią – oprócz zanieczyszczeń w tynkach ścian i na rurach oraz dokuczliwego smrodu, również z powodu fekaliów – stanowiły rachunki za centralne ogrzewanie. Praktycznie non stop są otwierane okna i drzwi na klatkę, więc delegacja zastanowiła się, jak będą wyglądać dopłaty do c.o.
Wiceprezydent Stypułkowski chciałby pomóc
Redakcja 4lomza.pl poprosiła wiceprezydenta Andrzeja Stypułkowskiego o przedstawienie, jak ten problem wygląda z jego perspektywy. Wiceprezydent stwierdził, że w pełni rozumie mieszkańców bloku przy Dmowskiego, bo odczuwają uciążliwości. Skontaktował się z powiatowym inspektorem Sanepidu dr. Przemysławem Goskiem, ale z rozmowy wynikało, że Sanepid nie ma szczegółowych wytycznych, jak należy postępować w takiej sytuacji. Zdaniem wiceprezydenta Stypułkowskiego, zdecydowane działania MPGKiM w Łomży nie będą możliwe bez wyraźnej zgody najemcy lokalu. Co do rachunków za c.o, wiceprezydent sprawdzi, czy Miasto może pomóc, jakie są przepisy prawa i rozwiązania w sytuacjach, jak w bloku przy ul. Dmowskiego, w oparciu o okoliczności faktyczne.
Dyrektor MPGKiM Bernadeta Krynicka mówiła Radiu Białystok, że pracownicy zrobili wszystko, co leżało w zakresie ich obowiązków. Ozonowali korytarz, ale to nie oni są odpowiedzialni za stan mieszkania. Musi o to zadbać na własny koszt brat zmarłej kobiety, bo jest współnajemcą lokalu.
W czasie spotkania u wiceprezydenta przewodniczący Wspólnoty Mieszkaniowej podsunął pomysł, że może mieszkańcy bloku przy Dmowskiego pomogą w przedsięwzięciu dawnemu sąsiadowi i sobie.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
W bloku przy ul. Dmowskiego w Łomży znaleziono ciało kobiety - leżało tam dwa miesiące