30 lat pomocy, terapii i serca dla pacjentów WOPiTU
- Człowiek z chorobą alkoholową jest jak przywiędły kwiat, ale my jako terapeuci mamy pomóc mu odżyć i rozkwitnąć – mówi spokojnym głosem Bożena Charczuk, doświadczona psychoterapeutka z 30-letnim stażem w Wojewódzkim Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łomży. Zaczynała pracę w małym domku WOPIT-U przy Rybakach, a po 3 dekadach przeniosła się do komfortowego pałacu przy Marii Skłodowskiej-Curie. Zaczynali w kilkanaście osób - dzisiaj pomaga ponad 100.
Słoneczny czwartek. W Katedrze o godzinie 10. msza w intencji pracowników WOPiTU w Łomży, a później Hala Kultury pełna personelu Ośrodka, aktualnych i dawnych współpracowników, i gości, wśród których była Bernadeta Krynicka. Przypomnijmy, że wspólne starania z Markiem Olbrysiem, wicemarszałkiem podlaskim, doprowadziły do uwieńczenia dzieła: kosztem około 22 milionów zł – z funduszy unijnych, środków Urzędu Marszałkowskiego i budżetu państwa – zrujnowany budynek 2-piętrowy po szpitalu zakaźnym wyremontowano i nowocześnie wyposażono, bo w poszukiwaniu i otrzymaniu funduszy ówczesna poseł PiS była skuteczna: WOPiTU zyskał 5 milionów 600 tys. zł.
„Nie lękajcie się...” w wyzwalaniu się z cierpienia
Galę 30-lecia prowadziła psycholog z 30-letnim stażem Renata Szymańska, która jest dyrektorem WOPiTU od 5 lat. Nie przybył Paweł Kołakowski, przez ćwierć wieku dyrektor Ośrodka. Napisał list z wyjaśnieniem, że obowiązki poza Łomżą nie pozwalają mu na obecność. - Łączę się z Wami duchowo i serdecznie wszystkich pozdrawiam – zapewnił. - Z sentymentem patrzę na minione lata i osoby, z którymi dane nam było pracować i pomagać. Widok budynku Ośrodka przy ulicy Rybaki 3 wywołuje wspomnienia... Paweł Kołakowski ma nadzieję, że dawna siedziba po remoncie wróci do świetności, służąc potrzebującym pomocy. Z radością patrzy na siedzibę przy Skłodowskiej-Curie. - Cieszę się ogromnie, że pod kierunkiem Pani Dyrektor zrealizowały się moje wcześniejsze plany i założenia... WOPiTU ma logo ze słowami Jana Pawła II „Nie lękajcie się” i symbolami przesłania Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, powołanej przez ks. Franciszka Blachnickiego w odpowiedzi na apel Papieża JP. „Lęk jest źródłem i objawem wielu problemów, z którymi trafiają do nas pacjenci. Brak umiejętności konstruktywnego poradzenia sobie z nim popycha osoby do uzależnień, utraty zdrowia i zachowań destrukcyjnych. Niech uniwersalne wartości chrześcijańskie będą źródłem siły, inspiracji dla pracowników w niesieniu nadziei, pomocy na dalsze lata. „Nie lękajcie się…” niech dodaje pacjentom Ośrodka odwagi i nadziei w wyzwalaniu się z cierpienia...” Te życzliwe życzenia współtwórca Ośrodka skierował z małżonką Jadwigą i w podobnym duchu wypowiadali się goście. Doktor Aleksandra Piotrowska z UW dała wykład o wpływie pandemii i izolacji na psychikę dzieci.
Alkoholicy pokonali lęk przed życiem bez alkoholu
Starosta łomżyński Lech M. Szabłowski zauważa istotę codziennej pracy Ośrodka: pomoc w walce z chorobą alkoholową lub uzależnieniem od narkotyków i hazardu jednej osobie to pomoc większej liczbie ludzi, rodzinie, grupie zawodowej, społecznej, społeczeństwu. Wicemarszałek Marek Olbryś podziękował dyrektor Renacie Szymańskiej za dobrą realizację remontu budynku po „zakaźniaku”, zgodną współpracę z personelem Ośrodka, służbę pacjentom WOPiTU. Samorządowcy zdają sobie sprawę, że w leczeniu choroby alkoholowej i uzależnień nie ma 100-procentowej skuteczności, ale zwycięstwem jest każdy uratowany przed upadkiem człowiek, zwłaszcza zachowujący abstynencję. Wdzięczność społeczeństwa za niestrudzoną działalność WOPiTU trafnie wyraziła dyrektor „Wety” Bogumiła Olbryś, dziękując psychologom i terapeutom za trud i troskę, i serce okazane pacjentom.
Trzeźwi alkoholicy byli bohaterami krótkiego, wzruszającego filmu o działalności Ośrodka. W ich przypadku metody terapii i postawa terapeutów okazały się skuteczne. Grzegorz, Przemek i Andrzej na własnej drodze z ostrymi zakrętami spotkali ludzi, przed którymi otworzyli się i pokonali strach przed życiem bez alkoholu, co wymagało przyznania się do bezsilności wobec etanolu. Popularny środek odurzający w trunku z ładną butelką, nazwą, reklamą przestaje być atrakcyjny w nadmiarze, gdy staje się trucizną. Ogranicza zahamowania społeczne, zaburza równowagę i koordynację ruchu, prowadzi do niekontrolowanych zachowań. Wtedy kierowcy jadą pod prąd, a mężowie pobiją żony.
Ośrodek pomaga corocznie ponad 2 tysiącom pacjentów
Wojewódzki Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień to ważna placówka pomocy uzależnionym i rodzinom. WOPiTU zatrudnia na etatach 36 specjalistów i personelu, ale z pracującymi na zlecenie to załoga ponad 100 osób. Rokrocznie pomagają w wyjściu z uzależnienia i powrocie do trzeźwości umysłu, myślenia, odczuwania świata około 1 000 – 1 200 ludziom. Oprócz oddziału stacjonarnego, dziennego, poradni, działa Ośrodek Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej dla Dzieci i Młodzieży pod kierownictwem Małgorzaty Wołejko-Cychol. Zarejestrowanych zostało ponad 1 000 dzieci i nastolatków. Na 2. piętrze znajduje się Zakład Opiekuńczo–Leczniczy dla osób starszych i niesamodzielnych z pielęgniarką oddziałową Agnieszką Snarską.
Przez 30 lat zmienił się profil pacjentów: byli to 30-, 40-letni i starsi alkoholicy, z czasem przybyło młodych z innych grup uzależnień, narkotycznych, a także behawioralnych, jak hazard, wymagających nowego programu, więc od 10 lat na terapię uczęszczają i 20-latkowie...
Terapeuci odwiedzają szkoły i współpracują z zakładami pracy, instytucjami, gminami i agendami jak GKRPA. W Ośrodku działają grupy, oparte na abstynencji, ale i grupa ograniczająca ryzykowne picie. Są pacjenci ze zniszczonymi mózgami i dla nich prowadzi się zajęci z redukcji szkód. WOPiTU przyjmuje pacjentów z podwójną diagnozą.
- Zbyt mały budynek przy Rybakach nas ograniczał, ale teraz i w nowym budynku się nie mieścimy – zgłosiła temat do przemyślenia z władzami Podlaskiego dyrektor Szymańska. - Alkoholizm to nie grzech, brak silnej woli, słabość charakteru... To przewlekła choroba, której nie wyleczy się lekami.
Czterdziestolatek wrócił ze spaceru ze łzami w oczach
Bożena Charczuk pamięta początek lat 90. Dyrektor Paweł Kołakowski szukał ludzi do tworzącego się Ośrodka. To była kuźnia, grupka entuzjastów: zgłaszali się uzależnieni, psycholodzy, pedagodzy. Pracujący najdłużej otrzymali masywne figury gipsowe aniołów, strzegących przed nieszczęściami także, m.in.: Danutę Kozłowską, Agnieszkę Kijek, Sylwię Kołakowską, Renata Szymańską, Danutę Brzezińską-Furman i Hannę Kościelecką. Terapeuci wymieniali się pomysłami i doradzali, jak w relacji z uzależnionymi polepszyć skuteczność metod powrotu na drogę prawdy i trzeźwego życia.
Spotkania i kontakty z uzależnionymi nierzadko trwają do dziś: osobiste, telefoniczne, przez profile społecznościowe. Praca polegała na pokazaniu utraty kontroli i konsekwencji picia, destrukcyjnego wpływu na człowieka, rodzinę, pracę, pozycję społeczną. Pomocą był przewodnik z zadaniami, np. obliczanie litrażu. Uzależniony przeliczał pite latami trunki na czysty spirytus, mnożył przez cenę litra i łapał się za głowę, widząc, jak wzbogacił przemysł spirytusowy.
Terapeuci mają satysfakcję i wdzięczność, że w Zespole WOPiTU pomagali ludziom wyrywać się ze szponów nałogu i powrócić do normalnego życia. Tłumaczyli, że kto wchodzi w nałóg, odchodzi od siebie. - Była zima, słońce i roziskrzony śnieg – wspomina Pani Charczuk. Jeden z podopiecznych wrócił ze spaceru ze łzami w oczach. Zapytała, dlaczego płacze. 40-letni mężczyzna powiedział, że po kilku tygodniach terapii po raz pierwszy zachwycił się pięknem przyrody nad Narwią. - Alkoholicy, którzy weszli na drogę trzeźwości, nie bagatelizują swojej przeszłości – wyjaśnia Pani Charczuk. - Ona jest ich zasobem, a nie przekleństwem. Jak mało kto poznali ciemną stronę życia...
Urodziny, o których nikt nie będzie pamiętał
Siedzimy przy stołach na piętrze Hali Kultury. Zgasły race jubileuszowego tortu. Goście posilają się i rozmawiają o WOPiTU. Wielu czuje się z Ośrodkiem emocjonalnie i zawodowo związanych albo coś Ośrodkowi zawdzięcza. Za oknami słoneczny Stary Rynek w remoncie, w dużej części pokryty płytami jasnego granitu. Terapeuci wspominają obozy dla dzieci i młodzieży, powstanie pierwszych grup socjoterapeutycznych, AA, Al-Anon, wspólne z pacjentami andrzejki, mikołajki i sylwestry, święta Wielkanocy i Bożego Narodzenia, wyjazdy w góry dla dorosłych Małgorzaty Chojnowskiej i warsztaty tematyczne dla absolwentów Ośrodka Danuty Kozłowskiej. Czasami, ale jeszcze w starej siedzibie, na Rybaki przynosili produkty, robiło się sałatki, kanapki, do późnej nocy rozmawiało. Są pacjenci niezapomniani.
- Moja pacjentka miała 13 lat... – opowiada po latach Danuta Brzezińska-Furman. - Martwiła się, że za tydzień ma urodziny, o których nikt nie będzie pamiętał i nie złoży życzeń. Kupiłam jej w prezencie bransoletkę. Dzisiaj sama robię bransoletki i daję pacjentkom, bo to bransoletki zaczarowane, więc przynoszą szczęście. Pani Helenka ma ponad 60 lat i ciągle nosi.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Jubileusz 30 lat WOPiTU w Łomży dla trzeźwości Narodu
Nowoczesna siedziba WOPiTU otwarta i poświęcona
Stary „szpital zakaźny” dla WOPiTU
Zadbają o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży
Pierwsi pacjenci przyjęci do Zakładu O-L w Łomży
Podwójna diagnoza dla dorosłych w Łomży
Terapia dla uzależnionych od hazardu, komputera, zakupów, pracy...
O trzeźwości dyskutują w Łomży terapeuci z Podlaskiego
Tabletki w torebce, sznur w teczce
Menel, żul, alkoholik - czyli człowiek chory na rozpacz