Boże Narodzenie jako pocieszenie Profesora Mikołejko
- Boże Narodzenie jest smutniejsze niż zwykle: szalejąca pandemia, która nas dziesiątkuje, tysiące z nas umiera na covid, zaś mnóstwo ludzi cierpi fizycznie, społecznie i duchowo - dzieli się refleksją prof. Zbigniew Mikołejko, filozof i historyk religii. - Kończy się epoka optymizmu i rozczarowanie narasta. Inflacja szaleje, pogłębia się destrukcja systemu demokratycznego w Polsce, a pogarszający się klimat sprawił, że zimowe święta białe zamieniły się w święta szare. Jednakże warto świętować.
- Ciężko tu, ale to nie jest najgorszy czas dla Polski i Polaków - pociesza 70-letni prof. Mikołejko. - W naszej ponad 1000-letniej historii bywały lata o wiele bardziej dramatyczne, tragiczne, bolesne... Chociaż w drugim roku pandemii wielu ludzi ogarnia wielki smutek, to Boże Narodzenie może być pocieszeniem. Święta niosą nam szansę na znalezienie się w kręgu światła, przyćmionego może, ale dającego stan ducha bardziej radosny i krzepki. To światło wewnętrzne, symbolem którego stała się Gwiazda Betlejemska. Prowadzi ludzkość ku lepszemu życiu, ku nadziei na przemianę, jak Trzech Królów do stajenki czy groty Jezusa Malusieńskiego. W polskiej arcykolędzie wszech czasów "Bóg się rodzi - blask ciemnieje", bo to oznacza, że boskie światło, niebiańskie, duchowe przyćmiło ok. 2 tysięcy lat temu ziemski ogień i żary, a nawet kosmiczną jasność Słońca, Księżyca i innych gwiazd.
Komercjalizacja świąt odsuwa od przemiany ducha
Święta dają "światło wewnętrzne", potrzebne człowiekowi, by wyrwać się z codzienności, oderwać od rutyny, chmary obowiązków, które nas zużywają na co dzień. Naturą święta - jak opisał ją trafnie Roger Caillois - jest zawieszenie w czasie, wyrwa w czasie, po to, żeby się odnowić. Taki odmienny porządek istnienia ludzi, przeżywania i odczuwania świata, wiąże się z fascynacją i zachwyceniem.
Czy komercjalizacja świąt, zmiana ich w żniwa dla handlu, nie odsuwa od wewnętrznej przemiany, namysłu nad swoim postępowaniem, naprawieniem relacji z bliskimi i dalszymi....? Czy stajemy się lepsi niedługo po święcie Zmarłych i Wszystkich Świętych, gdy choinki, bombki, Mikołaje i kolędy dopadają nas w galeriach handlowych i supermarketach ze wszystkich stron...? Na pewno nie, gdyż takie rozciągnięte w czasie elementy symboliczne stają się dekoracyjne, opatrzone i zbanalizowane.
Profesor Mikołejko przypomina, że handel, wymiana obfitości towarów i dóbr zawsze towarzyszyły świętom, lecz kapitalizm globalny za bardzo przechylił je w stronę materialnej konsumpcji. Zalew masowej tandety, stosunkowo taniej, prowadzi do tego, że konsument i klient stara się histerycznie "czas nadrobić". Dekoracje świąteczne w listopadzie wzmagają zachłanność, wyzwalają adrenalinę, ażeby świętować, zagłuszyć świadomość, że zwykły dzień to trudne zdobywanie środków do życia. Rodzice srogo doświadczają histerii dzieci, które jak opętane wyją, płaczą, rzucają się na podłogę w sklepach albo miotają po wyjściu, ciągnięte za rękę, gdy nie kupiono im reklamowanego produktu.
Pusty talerz na wigilijnym stole dla Zmarłych
- Jezus jest postacią historyczną i wiemy o Nim z wielu źródeł pisanych dużo więcej niż o księciu Mieszku I, którego istnienia w Polsce nikt nie kwestionuje - uśmiecha się prof. Mikołejko. Pytania o rzeczywistą datę narodzin, istnienie, faktyczną czy cudowną działalność Jezusa z Nazaretu, który urodził się w Betlejem, powtarzane są w XXI w. przez naukowców i maluczkich. Profesor zauważa, że Jezus rodził się na przełomie marcu i kwietnia. Szukano uzasadnienia w biegu Kosmosu i rytmie Natury. Od 25. grudnia zaczęło przybywać światła, dobrego dla przyrody i ludzi. Mroczne, ciemne przestrzenie, siły ciemności, naznaczone są lękiem, przemijającym w świetle dnia i Gwiazdy. Czas początku na nowo urzeczywistniony ma wyraz w strukturze opowieści z pięknych polskich kolęd i pastorałek, Autorzy wybrali czas teraźniejszy, by przeszłość się znów objawiła. Jeśli czas przeszły: "Przybieżeli do Betlejem pasterze", to zaraz się aktualizuje: "grają skocznie Dzieciąteczku na lirze".
Profesor zachęca do lektury Ewangelii na temat dzieciństwa Jezusa: Mateusza , która jest "męska', królewska, monarsza, oraz Łukasza - "kobieca", swojska, ludowa. W jednej objawienia o przyjściu Mesjasza mają mężczyźni, w drugiej niewiasty. Prof. Mikołejko uspokaja, żeby nie zamartwiać się brakiem wiedzy i świadomości wiernych, powtarzających bezrefleksyjnie obyczaje i rytuały. W tym jest siła tradycji. - Tak zawsze było, że znaki religijne miały dla wyznawców charakter zewnętrzny - uspokaja Filozof. - Wielu myśli, że pusty talerz stoi dla przygodnego wędrowca, gościa samotnego, a on jest dla kogoś w podróży po nieznanej stronie lustra, dla Zmarłych. Choinka zielona to drzewo życia, abyśmy nie bali się złych i nieznanych duchów. Jak przyroda się zużywa i odnawia, więdną i schną liście, lamią się gałęzie, padają zwierzęta, a później przychodzi wiosna i odradza się ziele, tak zużywa się egzystencja człowieka. Znużenie codziennością, zmęczenie utrzymaniem się przy życiu biologicznym, wymaga odświeżenia psychicznego - odnowy duchowej. W naszej kulturze i tradycji taką rolę terapeutyczną dla osobowości jednostek i społeczności pełni Boże Narodzenie. Wspólna Wigilia w rodzinie i dwa dni świąt zachowały z dawnych elementów najwięcej i warto o nie zadbać.
Mirosław R. Derewońko
https://gwo.pl/labirynty-na-probe-swieta/
Prof. Mikołejko wytyka Premierowi obłudę
Pyszne pączki na tłusty czwartek
Gniew bezrozumny i podsycany od religii do polityki
Profesor Mikołejko o Kościołach i świętości w czasach obojętności
Prof. Mikołejko: „Nienawidzę śmierci, boję się jej jak wszyscy”
Przemoc i sacrum w Powstaniu Warszawskim i gimnazjum
„Tandetna popkultura to papka odmóżdżająca ludzi”
Spotkania Humanistów z prof. Mikołejko w Łomży
Tłusty czwartek, pączki i profesor Mikołejko