Prof. Mikołejko wytyka Premierowi obłudę
- Po słowach premiera Mateusza Morawieckiego Polacy pognali na cmentarze jak charty i stłoczyli się jeszcze bardziej w obronie niteczek więzi ze Zmarłymi - mówi profesor Zbigniew Mikołejko (lat 69), filozof i historyk religii z Polskiej Akademii Nauk w rozmowie z Mirosławem R. Derewońko. - Premier Rzeczpospolitej nie zadbał ani o tradycję Wszystkich Świętych, ani o życie, ani o zdrowie Polaków w dobie epidemii koronawirusa. Wiedział, że zakażeń szybko przybywa i mógł decyzję o zamknięciu cmentarzy podjąć wcześniej. Ale za jednym zamachem zadał cios w to wszystko naraz: w tradycję i życie. Premier zachował się jak patafian: nieodpowiedzialnie i faryzejsko, jak formacja partii Prawo i Sprawiedliwość z Liliputinem na czele. Tradycja i wiara są dla nich pustymi hasłami.
Mirosław R. Derewońko: - Premier Morawiecki na piątkowej konferencji mówił, że "tradycja jest mniej ważna niż życie", a rząd nie chciał ryzykować, że "osoby, które odwiedzą cmentarze, poniosą śmierć". Jednak wiadomo, że tradycja Wszystkich Święty jest znacznie starsza niż Polska Mieszka i rząd - sięga IV wieku chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim, a obowiązuje od 935 r. w Kościele.
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Silne związki Polaków z cmentarzami rozwijają się od wieków, bo w poświęconej ziemi spoczywają kości Zmarłych. Przywiązanie do nekropolii oznacza, że jesteśmy społeczeństwem tanatycznym: bardzo głęboko przeżywamy śmierć bliskich i kultywujemy pamięć o naszych zmarłych. 30. października, w piątek po godz. 15. rozdziera się zasłona, jak w świątyni jerozolimskiej. Premier, rząd i PiS powołują się na tradycję, wiarę, polskość i Kościół, a pokazują Polakom, że to tania propaganda. Że tradycja nie jest wartością, a narzędziem uprawiania polityki.
MRD: - Zgadza się Pan z premierem Morawieckim, że „tradycja jest mniej ważna niż życie”?
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Życie to nie tylko ciało czy procesy biologiczne. Życie człowieka jest wypełnione przez sens, wiedzę, kulturę, wiarę.... Po słowach premiera Polacy pognali na cmentarze jak charty, stłoczyli się jeszcze bardziej w obronie niteczek więzi ze Zmarłymi. Premier nie zadbał ani o tradycję, ani o życie, ani o zdrowie Polaków w dobie pandemii koronawirusa... Ale za jednym zamachem zadał cios w to wszystko naraz. Premier zachował się faryzejsko jak formacja partyjna Prawa i Sprawiedliwości. Z obłudą zadawał ciosy wspólnocie wierzących i niewierzących Polaków. Zamknął cmentarze udając, że nie wie, jaką grają one role w łączności żywych ze zmarłymi. Zadał cios nadziei na życie pozagrobowe i zbawienie. Również niewierzący w zmartwychwstanie rodacy mogli czuć się dotknięci, ponieważ istnieje szacunek i pamięć o zmarłych świecka, czysto ludzka, o wymiarze humanistycznym. Ludzkie wzruszenia na myśl o tych, których się kochało, są wspólne...
MRD: - Inaczej niż w dziecięcej rymowance o sianiu maku: premier wiedział i jednak powiedział?
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Premier podjął decyzję w przeświadczeniu, że ciemny lud to kupi. Ale ten lud ma w końcu dość, gdyż partia PiS wtargnęła bezpardonowo w dwa obszary najważniejsze i najwrażliwsze w odczuciu społecznym: narodzin i śmierci. Kiedy demonstranci krzyczą na ulicach Warszawy, miast i miasteczek ”Precz z Kaczorem dyktatorem”, to niekoniecznie życzą spotkania z kostuchą samotnemu panu z Żoliborza. Myślę, że żądają raczej, aby Liliputin odszedł na emeryturę i zostawił dziewczyny, kobiety i Zmarłych w spokoju. Przecież ma kota, którym powinien się zająć. Nie o wzrost fizyczny tutaj chodzi, ale o interpretację Historii, która uderzyła w Życie i Wieczność.
MRD: - Czytał Pan mój tekst po decyzji o zamknięciu cmentarzy "Zmarłych nie można oszukać"?
Prof. Zbigniew Mikołejko: - To tekst bardzo interesujący, uwieńczony puentą o postawie żyjących wobec zmarłych. Słowa paradoksalne, które trafiły do tytułu. Zgadzam się z Panem Nadredaktorem, że ludzie zmarli są w krainie milczenia. Kontakt z nimi bezpośrednio ani pośrednio jest niemożliwy. Dlaczego? Ponieważ istnieją w zupełni innym świecie, niż świat nam znany, absolutnie odrębnym, nieprzeniknionym, niepoznawalnym naszymi zmysłami i umysłem. Mimo naszych ludzkich starań, wierzeń, wyobrażeń, nie mamy możliwości zrozumienia tego, co dzieje się z nimi, co myślą, czują lub przekazują nam śmiertelnym zmarli - Nieśmiertelni. Nie możemy pojąć ani zmarłych, ani znać ich świata, chociaż szukamy sposobów kontaktu od tysięcy lat, czasem z nadzieją, czasem z obawą.
MRD: - W kulturze religii katolickiej wielu gromadzi się przy grobach, z wiarą na życie po śmierci.
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Wiara zmartwychwstania Chrystusa jest różnie rozumiana, podobnie jak jego twierdzenie, że On jest „prawdą” - ale On, nie oni, jego wyznawcy, apostołowie i następcy. Św. Paweł to rozumiał i o tym napisał, że umiera to, co materialne, a rodzi się to, co duchowe. I to, co duchowe, przyobleka się w to, co materialne: nasze słowa, modlitwy, dyskusje czy artykuły. Tak można mieć wiarę i wierzyć w wyznawaną prawdę, jednak prawda, o której mówi Chrystus i którą rozumie Św. Paweł nie wygląda jak prosta, równa i bezpieczna ścieżka przed domem. Ja w dalszym ciągu jestem agnostykiem, więc jestem przywiązany do tego, co "tu i teraz". To ważne w relacjach z naszymi Zmarłymi. Umierają ostatecznie, gdy umiera wszelka pamięć o nich. Jeżeli tej pamięci nie kultywujemy, to uśmiercamy naszych Zmarłych ponownie, nawet boleśniej, dotkliwiej, drapieżniej.
MRD: - Śmierć po śmierci? Jak moglibyśmy zranić ludzi, których nie ma nawet w naszej pamięci?
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Przecież Żywi umierają albo żyli z nadzieją, że pozostawiają niteczki swego istnienia w naszej pamięci. W świecie "po tamtej stronie" mogą wiedzieć, kto miał pamiętać.
MRD: - Słabe niteczki przędzy w rękach bogiń losu to raczej niewiele w porównaniu z piramidami, łukami triumfalnymi, grobowcami z kamienia na Powązkach stolicy i starym cmentarzu w Łomży...
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Owszem, jednak znakomita większość z nas, szarych śmiertelników, nie wzniesie sobie nigdy piramidy, więc opowiem Czytelnikom 4lomza historyjkę z domu starców w Polsce, z czasów komuny w latach 70-tych. Staruszków w wieku „nad grobem” ciągle zajmował ich los pośmiertny. Byli tak biedni, że nie mieli nawet na swój pogrzeb najtańszy. Nic więcej ich nie przerażało jak to, że ich ciała zostaną oddane do pokrojenia w prosektorium, do badań medycznych studentom. Niektórzy starcy wymykali się wieczorami cichaczem, po kryjomu, żeby żebrać na swój pogrzeb. Szczęśliwcy mieli farta, gdy słabo zarabiający personel robił zrzutkę na pogrzeb lubianego pensjonariusza... Czemu ludzie u kresu żywota żebrali na swój pochówek, żeby mieć chociaż krzyż z napisem, a imieniem czy nazwiskiem...? Wydaje mi się, że kierowała nimi troska, aby zostawić po sobie choćby najmniejszy ślad. Pragnęli po zakończonym na tej ziemi życiu nadal istnieć w naszym materialnym świecie. Chcieli pozostawić po sobie tę niteczkę pamięci, a nie przepaść pustki i ciszy.
MRD: - Totalitarne dyktatury odbierają imię i prawo do pochówku, tak robili faszyści i komuniści...
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Żydowski poeta pochodzenia niemieckiego Paul Celan napisał "Fugę śmierci", o domu w chmurach, że "grób kopiemy w powietrzu, tam nie leży się ciasno". Anihilacja, unicestwienie człowieczeństwa wyraźnie objawiło się getcie, gdzie ludzie umierali z głodu, chorób, wypadków, rozstrzelań i starości. Jednak i tam nie zapomniano o prawie człowieka do godnej śmierci i godnego pochówku. W niewiarygodnie straszliwych czasach nędzy, gdy w mieszkaniu gnieździło się po kilkanaście, kilkadziesiąt osób, gdzie leżało się na podłodze dosłownie ciasno, a przerzucano, podrzucano zwłoki od bramy do bramy, żeby ciało zabrał wózek z grabarzem... Istnieje drugie życie umarłego, antropolodzy nazywają to drugim życiem trupa: po wejściu do śmierci zmarli dostają się w ręce żywych, którzy robią z nimi różne rzeczy. Jedni czczą, uwznioślają, wspominają, modlą się i opłakują, a drudzy lekceważą, znieważają, niszczą. Ci pierwsi starają się zachować jak najdłużej z istnienia Zmarłego jego drugie istnienie, jakby przedłużając istnienie, bez którego by tu nie istniał. Ciało to nosiciel życia. Malgasze na Madagaskarze umieszczają umarłych, owiniętych w powijaki w specjalnych domkach. Umarli, opatuleni jak dzieci, są przewijani co jakiś czas, aż się rozpadną... Taka forma opieki to czas i sposób przeżywania żałoby. Jan Długosz nienawidził Krzyżaków, ale że był religijny, pisał o palonych na stosie żywcem w zbroi i z końmi, widząc jak się unoszą do nieba...
MRD: - Wyjawię Panu Profesorowi w tajemnicy, że puenta w "Zmarłych nie można oszukać" miała być wieloznaczna, a z braku pomysłu na tytuł trafiła i na początek. "Nie można oszukać" oznaczało, że nie wolno, nie godzi się okłamywać tych, co odeszli, a jednak z drugiej strony – że nie da się ich łatwo oszukać, bo Nieziemianie nie dadzą się nabrać na nasze ziemskie sztuczki, fortele i zagrania.
Prof. Zbigniew Mikołejko: - Tak jak oni zmysłowo i umysłowo są dla nas niedostępni, tak samo są niepodatni na manipulacje polityczne. Zamknięcie wszystkich cmentarzy w Polsce to zrywanie tych niteczek, jakie Polaków wiernych i niewierzących łączą z pamięcią o bliskich z rodziny i rodakach. To zrywanie materialnego znaku duchowej i wyobrażonej jedności ze zmarłymi. Polskie cmentarze to rzeczywistość historyczna, kulturowa, ale i uczuciowa, co pokazał wyścig w piątek po ogłoszeniu decyzji o kłódkach na bramach. To miejsca symbolicznej więzi tych, którzy przychodzą ze zniczem i chryzantemą, z Tymi, którzy odeszli na wieki, i tymi, którzy nadchodzą jako młode pokolenia. Na cmentarzach Polacy, zapatrzeni w przeszłość, ukazują się sobie w swojej wielkości. 1. listopada nad grobami jesteśmy skupieni na refleksji o nicości, a budujemy trwanie i przetrwanie we wspólnocie. Byle patafian nie może w jednej chwili, jak Aleksander Macedoński, rozciąć taki "węzeł gordyjski".
Mirosław R. Derewońko: Życzę Panu Profesorowi zdrowia. Gratuluję dorobku, zwłaszcza za tom "W świecie wszechmogącym. O przemocy, śmierci i Bogu (2009)" i dziękuję za rozmowę w wigilię Wszystkich Świętych Anno Domini 2020, ponurego roku zarazy w powietrzu i w duszach Polaków.
Łomża – Warszawa
31. października 2020