Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

„Powrót do korzeni” Mikołaja Kaliny

Mikołaj Kalina zaprezentował w Galerii Pod Arkadami fotografie i obiekty fotograficzne. Składają się one na dwa cykle, „Samotność” i „Camp Collection”, ukazujące problem samotności we współczesnym świecie oraz brak odwagi w poszukiwaniu własnej tożsamości, co skutkuje bezmyślnym naśladowaniem różnych wzorców. – Tytuł wystawy „Powrót do korzeni” nawiązuje i do mojego powrotu do Łomży po 14 latach, kiedy miałem tu pierwszą wystawę indywidualną razem z tatą, i do tematów prac – mówi Mikołaj Kalina. – Oba te tematy sprawiają, żebyśmy pomyśleli o sobie i wrócili do korzeni, które nas ukształtowały i wciąż sprawiają nam wiele radości.

Wiosną 2007 roku 22-letni Mikołaj Kalina miał w Galerii Pod Arkadami swoją pierwszą wystawę indywidualną, dzieloną z ojcem Andrzejem, wybitnym grafikiem i rysownikiem. Już wtedy  pokazał, że nawet w kontekście dokumentacji performances i instalacji swego stryja Jerzego Kaliny nie podąża utartymi szlakami; zasygnalizował również zainteresowanie refotografią. Powrócił do niej przygotowując cykl „Samotność”. Odwołał się w tych dwunastu czarno-białych, bardzo oszczędnych zdjęciach do świata filmu, przefotografowując pojedyncze stop-klatki. Zastosowanie długiego czasu ekspozycji skutkuje tu efektem nierealności, swoistego rozmycia i oniryczności obrazu, co tym bardziej uwypukla problem tytułowej samotności. 

– Cykl „Samotność” ma to podkreślić, bo myślę, że kiedyś dotknęła ona każdego z nas i nie jest niczym fajnym – zauważa Mikołaj Kalina. – Przy wykonywaniu tych zdjęć skorzystałem z filmu, żeby nawiązać do tej multimedialności, która nas otacza i zajmuje nasze życie oraz do przeżycia zbiorowego, jakim jest oglądanie filmu w kinie. To nawiązanie nie jest przypadkowe, bo jestem kinomanem, od dziecka uwielbiałem chodzić do kina, bo tata prowadził galerię w Domu Sztuki, w którym było też kino, więc już jako 5-latek chodziłem tam co tydzień. 

Równie duże wrażenie robią barwne prace-obiekty z cyklu „Camp Collection”. Jest ich piętnaście i mają pokazać, jak napisała w katalogu wystawy Magdalena Durda-Dmitruk, „niedojrzałość ludzi w różnym wieku, którzy nigdy nie mieli odwagi poszukiwać swojej tożsamości, wchodząc w role społeczne, czy kulturowe odgórnie im narzucone”. Stąd seria zdjęć manekina w modnych ubraniach, wkomponowanego w lustra – czasem jego sylwetka jest widoczna w całości, czasem widać tylko jej fragment, na przykład stopy, a oglądający może się w tym wszystkim przejrzeć. 

– „Camp Collection” odnosi się do naszej tożsamości – mówi Mikołaj Kalina. – W świecie mody ją zatracamy, bo szczególnie młodzi ludzie nie ubierają się w to, co chcą, w czym czuliby się dobrze, co ich będzie wyrażać, ale w to, co jest modne. I ten cykl ma to poruszyć, żebyśmy też spojrzeli w głąb siebie, stąd te lustra. W tym świecie, w którym powszechna jest multimedialność, są media społecznościowe, jakby zatracamy samych siebie, a do tego przestajemy się spotykać, komunikujemy się za pomocą mediów, oglądamy seriale na różnych platformach, zamiast chodzić na przykład do kina, spotykać się ze znajomymi. 

Fotografie dopełniają ozdobne, stare ramy na wzór ikon, co w żadnym razie nie jest przypadkiem. Artysta nie zakładał jednak, że symbolizujące ten sztucznie wykreowany świat anonimowe manekiny będą wyłącznie kobietami. – To przypadek, a sam projekt powstał w trochę złożony sposób – wyjaśnia Mikołaj Kalina. – Obok naszego domu był sklep z tanią odzieżą i tam zawsze był manekin, który co dwa tygodnie był przebierany. Dokumentowałem te zmiany, a później, kiedy zainteresowałem się stylistyką „camp” w sztuce lat 60. XX wieku, połączyłem to ze sobą. Stąd ten manekin i „camp”, czyli przerysowanie tych stylizacji i ich kolorów, plus ramy nawiązujące do ikon, ale też do obecnych ikon w świecie mody. 

Uwagę zwraca również samo wyeksponowanie tych, bardzo interesujących, prac. Oszczędne, białe tło podkreśla wymowę fotografii z cyklu „Samotność”, pozwala bardziej skupić się na ich przekazie. Scenografia cyklu„Camp Collection” to  z kolei przezroczysta folia, pokryta wzorkiem z wałka malarskiego. Część prac jest nią zakryta, część znajduje się na folii, co ma jeszcze bardziej wyeksponować pewne motywy.

– Scenografia wystawy powstała dzięki tacie, który ją wymyślił i zaprojektował – mówi Mikołaj Kalina. – Chodzi tu o kwestię wizualną, ale też o podkreślenie tej zmienności, że czasem można i trzeba się zmienić. Stąd ta folia malarska, wykorzystywana przy remontach w naszych mieszkaniach, a poza zmianą wystroju można też przecież zmienić siebie. Dlatego część rzeczy jest zasłonięta, nie można ich ani siebie zobaczyć, ale w części już tak: można zobaczyć swoją osobę i kim tak naprawdę jesteśmy, zajrzeć w siebie. 

Wojciech Chamryk

 

Koń (nie) z tej ziemi

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto: Mikołaj Kalina
Foto: Andrzej Kalina
Foto: Mikołaj Kalina
Foto:
Foto: Mikołaj Kalina
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę