Piłkarski piknik na ŁKS
Na ostatni mecz Łomżyńskiego Klubu Sportowego jesienią szykowali się niemal wszyscy. Piłkarze oczywiście chcieli wygrać kolejny mecz, zakończyć rundę bez porażki i powiększyć już i tak sporą przewagę nad głównymi rywalami do awansu. Kibice mieli zamiar odpowiednio podziękować swoim pupilom za efektowną i emocjonującą futbolową jesień. Wielu łomżan chciało też po raz pierwszy przekonać się co takiego szczególnego siedzi w tej drużynie, że wszystkich ogrywa i ściąga na stadion tak wielkie tłumy. Natomiast klubowym działaczom zależało przed wszystkim na ostatecznym przekonaniu lokalnych i wojewódzkich włodarzy do bardziej zdecydowanych działań na rzecz modernizacji stadionu i oczywiście jeszcze większym zainteresowaniu wszelkim sponsorów ŁKS-em.
Zespół prowadzony przez młodego Jerzego Engela osiągnął swój cel. W niezłym stylu pokonał gości z Kozienic strzelając im cztery bramki. Co prawda po raz pierwszy nasi zawodnicy stracili aż dwa gole, ale to już miało jakby mniejsze znaczenie. Na szczęście stało się to w momencie gdy losy spotkania były już rozstrzygnięte i nasi chyba bardziej już czekali na zakończenie pojedynku. Również kibice się tym niezbyt przejęli „ŁKS, nic się nie stało..”. Drugiej bramki dla gości nawet wielu nie widziało, gdyż w innej części boiska działy się rzeczy ważniejsze dla ŁKS-u. Parę chwil wcześniej, być może po raz ostatni jako zawodnik ŁKS-u w oficjalnym meczu, boisko opuścił przy ogłuszającym dopingu Rafał Boguski. „Dziki” zasłużył sobie na takie pożegnanie nie tylko zdobytą już ósmą bramką w tej rundzie i dwiema kolejnymi asystami. Ale o tym innym razem.
Kibice również zrealizowali swoje zamierzenia. Przygotowali znakomitą oprawę spotkania. Race, stroboskopy, wielka sektorówka, serpentyny, baloniki i wiele innych elementów które nadały trybunom szczególnego kolorytu i sprawiły, że tego dnia na stadionie oglądaliśmy naprawdę ładny biało-czerwony spektakl. Po raz kolejny głośno, żywiołowo i najczęściej kulturalnie dopingowali swój zespół. Gdy dodamy, że było nas około czterech tysięcy (a niektórzy twierdzą, że nawet 4,5 tysiąca) to piłkarze mogą być naprawdę usatysfakcjonowani, że grają w takiej atmosferze. Dzień wcześniej w ponad trzystutysięcznym Białymstoku na meczu II ligi było niewiele ponad trzy tysiące ludzi. Doceniła to cała drużyna i trenerzy dziękując łomżyńskiej publiczności.
Działacze także zrobili wiele, aby ten piknik był wyjątkowy. Konkursy, nagrody, upominki dla kibiców od zespołu. Przygotowane stoiska z pamiątkami i drobnymi przekąskami. Pomyślano też o zaproszeniu zorganizowanych grupy szkolnych. W klubie wsparto także kibiców przygotowujących otoczkę meczu. Wcześniej zorganizowano w tym celu nawet spotkanie z klubem kibica. Podczas meczu zbierano podpisy pod petycją skierowaną do władz województwa. Oczywiście chodzi o nieszczęsną modernizację stadionu, a ściślej o pozyskanie środków na ten cel. Udało się zebrać ponad dwa tysiące. Czy to wystarczy, aby przekonać tych w Białymstoku. Wkrótce się przekonamy.
Piłkarski piknik w Łomży przyciągnął wielkie tłumy. Tego dnia co 15 łomżyniak był na stadionie. Szkoda tylko, że na tak kiepskim obiekcie przychodzi im się spotykać i emocjonować grą najlepszej drużyny jaką mamy w Łomży od wielu lat. I aż żal, że następny piłkarski spektakl w Łomży odbędzie się dopiero pod koniec marca. Co bardziej zachłanni mogą jeszcze wybrać się do Gdyni na towarzyski mecz z pierwszoligową Arką. Pozostali mogą już wspominać i byle do wiosny..
aa