Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Ojca Bońkowskiego ślady przedwojennej Łomży

Ukazała się kolejna książka kapucyna Jana Bońkowskiego. Tym razem pasjonat lokalnej historii pochylił się nad przeszłością swego rodzinnego miasta, przygotowując publikację „Ślady przedwojennej Łomży”. – Chciałem pokazać, co z tej przedwojennej Łomży zostało, jej dawne piękno, obiekty ocalone z wojennych zniszczeń, z piękną katedrą na czele! – mówi Jan Bońkowski, zapowiadając już swe kolejne wydawnictwa wspomnieniowo-historyczne.

W bogatym dorobku kapucyna-historyka, obejmującym już 14 książek, z których dwie doczekały się też tłumaczenia na język rosyjski oraz ponad 20 broszur, nie brakuje także publikacji dotyczących Łomży, takich jak: „250 lat kapucynów w Łomży”, „Łomża – gród nad Narwią”, „Łomżyńskie wzgórza” czy „Zapachy historii Łomży. Pomniki i kapliczki”. Kolejną pozycją z tego  cyklu są „Ślady przedwojennej Łomży”, zapowiadane przez autora już w roku 2019 i zainspirowane spotkaniami klubu historycznego „Tempus Fugit” przy Muzeum Północno-Mazowieckim.

– Miałem teraz więcej czasu, mogłem więc tę książkę dokończyć – mówi Jan Bońkowski. – Było to związane ze spotkaniami klubu „Tempus Fugit”. Czas ucieka, dlatego uznałem, że warto zebrać w jednej publikacji te echa przeszłości, żeby nie zginęło to, co jest tak ważne dla historii miasta. Ja dobrze pamiętam przedwojenną Łomżę, bo urodziłem się przecież w roku 1938. Szczególnie utkwił mi w pamięci moment wysadzenia przez Niemców kościoła ewangelickiego – miałem wtedy sześć lat i byłem bardzo blisko, bo w Szpitalu św. Ducha na ulicy Wiejskiej – huk był straszny! Most żelazny też pamiętam, albo kino Mirage, bardzo ciekawy obiekt, który przetrwał wojnę, ale został rozebrany pod koniec lat 40., żeby pobudować w tym miejscu tak zwany Dom Partii. Uczestniczyłem nawet w jednym z ostatnich seansów, oglądając film „Ostatni etap” – był dla widzów dorosłych, ale dzieci mogły wejść z rodzicami, dlatego mi się udało. Tych obiektów już nie ma, ale wiele innych przetrwało, stąd pomysł, żeby to wszystko opisać. 

Ojciec Bońkowski zabiera więc czytelników na spacer po łomżyńskich ulicach. Opisuje, wzbogacając tekst wierszami oraz fotografuje dawną zabudowę Starego Rynku, Dwornej, Giełczyńskiej, Placu Pocztowego, Placu Jana Pawła II, Polowej, alei Legionów miejsca wszystkim doskonale znane, jak choćby ulicę Krzywe Koło z bramą Napoleona, ale też zakątki anonimowe, jak przedwojenny budynek na rogu Dwornej i Jana z Kolna, w którym mieszkał jego kolega czy barak na Nadnarwiańskiej, po wojnie przedszkole. Nie zapomina też o ulicach byłego getta, to jest Senatorskiej, Woziwodzkiej, Zielonej, Zatylnej i Rybakach, odwiedza łomżyńskie szkoły, nekropolie oraz świątynie. Nie ogranicza się przy tym do ścisłego centrum miasta, stąd odnotowanie starych budynków z Rembielina, dawnej rzeźni na Nowogrodzkiej czy innych, przed wojną peryferyjnych, ulic miasta. Wyłania się z tych wędrówek obraz niewielkiego miasteczka, które miało przed II wojną światową ciekawą i uporządkowaną zabudowę, z której w roku 1945 zostało jakieś 20-30% budynków. Teraz ten świat wraca w publikacji Jana Bońkowskiego, która ukazała się dzięki temu, że Urząd Miejski dofinansował druk części nakładu. – Książka ukazała się dzięki pomocy prezydenta Łomży Mariusza Chrzanowskiego, zresztą miasto Łomża miało również udział w moich wcześniejszych publikacjach, za co jestem bardzo wdzięczny! – podkreśla Jan Bońkowski. 

„Białoruś, Białoruś...” i nie tylko
Fakt wydania „Śladów przedwojennej Łomży” nie oznacza, że kapucyn-pasjonat zamierza na tym poprzestać. Niedawno wzbogacił wstępem tomik „Poezja i spotkanie ze świętym w życiu prof. dra hab. Wojciecha Sobańca”, łączący wiersze ze wspomnieniem ks. Michała Sopoćki. Ma też plany kolejnych publikacji, takich jak: „Łomżyńskie oazy” o studniach i źródłach w mieście czy „Kościoły mojej młodości” (tytuł roboczy), wspomnienia związane z łomżyńskimi świątyniami.

– Mam też gotową kolejną książkę, ale czekam tu na zgodę swoich przełożonych – podsumowuje Jan Bońkowski. – To „Białoruś, Białoruś...”, ponad 200 stron o 20 latach mojego pobytu na Białorusi, naszej pracy kapucyńskiej na tych terenach, rozwoju tam polskiego harcerstwa. Tytuł jest właśnie taki, bo to słowa świętego Jana Pawła II. Wypowiedział je do mnie podczas audiencji w Rzymie w 1993 roku, gdzie byłem z grupą kapucynów. Ojciec Święty podchodził do każdego z nas, podawał rękę i błogosławił. Ja poprosiłem o błogosławieństwo dla mojej pracy duszpasterskiej na Białorusi i tamtejszego harcerstwa. I na te słowa Ojciec Święty, tak jakby wpatrzony w dal, jakby wzrokiem sięgał tej Białorusi, do której chciał przyjechać, ale nie doszło to do skutku, powiedział: „Białoruś, Białoruś...”, tylko te dwa słowa z pauzą i taką zadumą. To mnie urzekło i dlatego stanowi tytuł tej książki – liczę, że niedługo też się ona ukaże. 

Wojciech Chamryk

 

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę