Pożegnaliśmy Jana Suchodołę (+ 65) z Kapeli Kurpiowskiej
- Janek... Myślę o nim z tkliwością. Widzę go, jak szybko idzie w rozwianym płaszczu, żeby grać... - wspomina Beata Antoniuk, aktorka Teatru Lalki i Aktora w Łomży. W niedzielę umarł pianista i akordeonista Jan Suchodoła (1956-2021), w piątek na nowym cmentarzu odbył się pogrzeb. Było wtedy szaro, pochmurno, czyli wręcz odwrotnie, niż barwna, energiczna, optymistyczna osobowość Artysty. - Muzyka ludowa i jazzowa to była jego miłość, cel, sens i wszelka radość w życiu. Ostatni raz widziałam go w szpitalu i nawet tam próbował mówić, że jeszcze zagra. Ale nie wystarczyło sił.
Na mszę żałobną i pogrzeb Jana Suchodoły (+ 65) przybyło w południe do kaplicy św. Józefa około 80 osób: małżonka Małgorzata, córki, krewni, przyjaciele i współpracownicy z instytucji kultury z Łomży i powiatu. Zamaskowane, z trudem rozpoznawalne i przez to jeszcze bardziej smutne twarze żałobników. I jakby temu uczuciu na przekór, wokół trumny wiele pięknych, kolorowych wieńców i wiązanek kwiatów. W naturalny sposób to barwne kwiaty wyraziły radość życia, którym Jan chętnie podzielił się z ludźmi na swojej drodze. Nad grobem nie było przemowy o Janie, ani muzyki Kapeli Kurpiowskiej (z Mątwicy, Nowogrodu, Łomży), z którą tworzył od połowy lat 80. do 2015 r. Wśród żegnających Jana Suchodołę był przyjaciel poeta Andrzej Cholewicki. Przysłał do 4lomza.pl wiersz.
Pamięci Janka Suchodoły
Dzięki Ci, Przedwieczny, że na drodze mojej
Pozwoliłeś mi chwilkę wespół z Jankiem iść.
W czas trudny, niespokojny, pełen roboty znojnej,
Nierzadko nasze zabiegi zastawał świt.
Nazwać Cię mogę, druhu – Janek Ragtime S.
Zawsze przy najwspanialszym hymnie czy kanconie
Wychodził spod Twych palców akord postrzępiony
I autostrada dźwięków, krótko mówiąc, jazz.
Powołany zostałeś do wiecznej orkiestry,
Z Twoimi idolami wspólnie będziesz grał.
I tylko rankiem mglistym w nadrzecznych szuwarach
Twojej muzyki echo zaszumi nam wiatr.
Andrzej Cholewicki
Kochał ragtime, czytał książki, łowił ryby
- Jasia znałem od dziecka, bo się uczył w "Jedynce", w której moja mama była nauczycielką historii - opowiada Pan Cholewicki o SP nr 1 w latach 60. przy ul. Rybaki, gdzie obecnie "Budowlanka". - Jaś zawsze był fajny i cały czas grał na akordeonie. Gry uczył się w szkole muzycznej. Kolegować i przyjaźnić się zaczęliśmy około roku '86. On pracował w Wojewódzkim Domu Kultury, ja w ODK. Janek i Marek Żemek naszym zespołom podgrywali. Ściągnąłem go do MDK w 1992 czy '93. Miał kierować Klubem Bonar. Potrafił wiele rzeczy załatwić w epoce, kiedy niczego nie było. Gdyby nie Janek, to "Bonar" byłby niewyposażony, a Janek z Fabryki Mebli jakieś resztki załatwił i poskładał kanapy i szafy. Cudem załatwił wzmacniacze i klawisze, ale papierkowej roboty nie lubił. Po trzech dniach imprez jazzowych bez snu, gdy na nogach trzymały nas smerfne kawy, rzucaliśmy wszystko, jechaliśmy z wędkami nad Narew lub Jezioro Wiartel. Janek zawsze złowił porządną rybę. Jasiek to była złota rączka: kran naprawił, elektrykę zrobił, w remoncie pomógł, nikomu nie odmówił. Chyba nie miał czasu spać: czyta na okrągło, kocha ragtime Scotta Joplin, a nasze odkrycie to Diana Krall.
"Jasiu to barwna część Łomży"
Ewa z Domu Ginalska tańczyła w Zespole Pieśni i Tańca Łomża w latach 1979-87. - Jasiu grał w czasie prób i czytał jednocześnie - wspomina akompaniatora. - Nie dowierzaliśmy, jak to możliwe, ale był poddawany testowi, czy wie, o czym czyta. Znakomita podzielność uwagi. Do północy grał z kolegami na moim weselu standardy weselne, a po północy w jazzowym klimacie. Miłością Jasia była muzyka... Druga miłość to Małgosia, którą poznał w Zespole i z którą mają trzy utalentowane wokalnie córki. Jasiu to barwna część Łomży: rodowity łomżyniak, którego ceniliśmy za talenty i - jak Beata Antoniuk - za umiejętność radosnej improwizacji. - Nową, nieznaną wcześniej piosenkę potrafił zagrać natychmiast z własnym aranżem - wspomina aktorka. Widzowie poznali Janka, jak pięknie grał na akordeonie w "Ludowej szopce polskiej" w reżyserii Stanisława Ochmańskiego. Ze spektaklem odwiedzali teatry w Polsce, na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Występowali z recitalami na scenach, werandach i balach, w ośrodkach kultury, ogródkach i więzieniu. - Wszędzie z radością i poczuciem spełnienia - mówi Artystka. - Janek był skromny, pomocny i uczynny. Wielki żal. Cisza.
Reżyser Jarosław Antoniuk poznał Jana Suchodołę w początkach swojej kariery teatralnej: w MDK współpracował z Tomaszem Brzezińskim w Czarnym Teatrze Sivina. - Janek to była nietuzinkowa, nieszablonowa osobowość, bardzo ważna w świecie lokalnej kultury - konkluduje dyrektor TLiA. - Talentem i pracą ubogacił: WDK, MDK, ROK, ŁOK, FKWL, Kapelę Kurpiowską i Teatr w Łomży.
Mirosław R. Derewońko