Najmłodsi uczniowie podstawówek znowu w ławkach
Pomimo 20-stopniowego mrozu i śniegu, setki uczniów z klas pierwszych, drugich i trzecich ze szkół podstawowych nr 1 oraz nr 10 w Łomży po 2 miesiącach nieobecności w ławkach wróciło do nauki w tradycyjnej formie. Frekwencja w "Jedynce" i "Dziesiątce" była prawie 100-procentowa, natomiast zerowa w Szkole Podstawowej nr 5 - zajęcia kolejny tydzień muszą odbywać się online.
Wszystkie łomżyńskie podstawówki zdołały się odmrozić, pod względem dawnego trybu nauczania - i tylko SP nr 5 w Łomży musi poczekać przynajmniej tydzień z powrotem dzieci w mury szkolne. Powodem jest wykrycie koronawirusa u pracowników administracji i obsługi - nauczyciele "Piątki' z klas początkowych najprawdopodobniej są zdrowi, ponieważ zakażenia nie wykryto u żadnego z nich. Zgłoszeni przez dyrektorów podstawówek pedagodzy i personel, mający kontakty z uczniami, mieli pobrane wymazy w minionym tygodniu w punkcie przed Szpitalem Wojewódzkim w Łomży.
- Było kilka wyników dodatnich na obecność koronawirusa, ale i kilka wyników nierozstrzygniętych, co wymagało powtórzenia badania z wymazów w sobotę - informuje dyrektor SP nr 5 Małgorzata Pietrusewicz. - Na szczęście, okazało się, że powtórzone badania dały wynik negatywny. Szkoła była przygotowana na powrót uczniów i czekamy na nich z utęsknieniem. Mam nadzieję, że za tydzień lekcje w "Piątce" będą mogły odbywać się bez przeszkód. W klasach I, II, III mamy 240 uczniów.
Ciekawostkę medyczną stanowi fakt, przytoczony przez Panią dyrektor SP 5, że żadna spośród osób z wykrytym lub podejrzewanym koronawirusem nie miała objawów i pogorszonego samopoczucia. Dyrektor Pietrusewicz deklaruje chęć przyjęcia szczepionki na Covid, jak duża część personelu SP5.
Na jedną zmianę w "Jedynce"
Powrót uczniów 17 klas 1., 2,. 3., liczących po mniej więcej 23 osoby, odbył się "bezproblemowo", w ocenie dyrektor Krystyny Kamińskiej. - W poniedziałek frekwencja wynosiła prawie 100 procent - z radością opowiada sympatyczna dyrektor SP nr 1 w Łomży. - Cieszyliśmy się wszyscy: zarówno nauczyciele, że mogą prowadzić lekcje bez pośrednictwa komputera, oraz uczniowie, stęsknieni do koleżanek i kolegów. Z powodu zawieszenia zajęć stacjonarnych, niektórzy nie spotykali się przez dwa miesiące z rówieśnikami. Rodzice mi opowiadali, że część dzieci odliczała dni do 18. stycznia.
"Jedynka" przy ulicy Władysława Reymonta jest tak dużą szkołą, że nie ma potrzeby dzielenia lekcji na zmiany. Wszystkie dzieci - w tym około 100 uczniów "O-ówki", którzy mieli dotąd zajęcia jakby nigdy nic - mogło zacząć lekcje o godzinie 8., aby zakończyć je ok. godz. 11. 30 albo 12. 30. Potem czas na zasłużony obiad: zupa pieczarkowa, kasza z gulaszem, cała mandarynka i kompot na deser. W budynku szkolnym było ciepło i niepotrzebne okazały się swetry, zaś golf dyrektor był za ciepły. Ciepło było również na sali gimnastycznej: klasy sportowe nie musiały ćwiczyć w grubych dresach.
W "Dziesiątce" na dwie zmiany
Pierwsza zmiana przyszła na godzinę 8. rano, druga - na godz. 11. 50. Zajęcia uczniów z klas 1-3 odbywały się do godz. 15. 30, ewentualnie do 16. Około 80-orga uczniów zjadło obiad. Najpierw ci ze świetlicy, potem klasy 1-2-3, a na końcu "zerówki". Przy stolikach z odstępami mogło siedzieć tylko dwie osoby (wcześniej przed stanem pandemii 4). Najpierw posiliła się po godz. 11. pierwsza zmiana, a po wpół do 12. druga. Sądząc po liczbie uczniów - 100 w zerówkach oraz 443 w klasach 1-2-3, z obiadów korzysta co szósty.
- Smakowała zupa jarzynowa i makaron z sosem bolońskim - dzieli się wrażeniem ze wznowienia lekcji w szkole przy ul. Niemcewicza dyrektor SP 10 Jadwiga Kirejczyk. - Cieszyliśmy się, że dzieci powróciły zdrowe, uśmiechnięte, stęsknione do nauczycieli i do siebie nawzajem. Sporo dzieci rodzice przywieźli z domu samochodem na parking, więc mrozy nie powstrzymały dziatwy. Maseczki obowiązywały od szatni do klasy, potem można było je zdjąć. Mydło w płynie znajduje się w łazienkach na ścianie i nawet małe dzieci wiedzą, jak go używać. Do "Dziesiątki" prowadzą 2 wejścia: od ul. Niemcewicza i Kołłątaja, natomiast wyjście jest jedno od strony basenu. Dzwonki działają bez reżimowego trzymania się co do minuty, żeby nauczyciele mogli robić przerwę w lekcji, zależnie od potrzeb (także fizjologicznych) klasy albo grupy dzieci.
Mirosław R. Derewońko