Głęboka ulga na ŁKS-ie
Kolejny ligowy mecz Łomżyńskiego Klubu Sportowego za nami. Ponownie występ naszych piłkarzy przyszło oglądać blisko trzy tysiące osób. Tym razem jednak wychodzili oni ze stadionu raczej z poczuciem głębokiej ulgi, a nie wielkiej satysfakcji po obejrzeniu gry ŁKS-u. Co prawda gospodarze pokonali Górnika Łęczyca i dołożyli następne trzy punkty do swego dorobku, ale w zasadzie na tym chyba kończą się powody do radości.
Na szczęście tego dnia mogliśmy liczyć na podarunek jaki zafundowali nam na spółę bramkarz Górnika Woźniak i sędzia Lewczuk (zamiast karnego powinna chyba być czerwona kartka i pośredni). Na szczęście Kamil zawstydził naszych napastników i pomocników i to on zapewnił drużynie zwycięstwo. Ulman nie tylko strzelił, ale w ostatniej minucie wybił piłkę już z linii bramkowej. Pełna rehabilitacja za utratę gola, dodajmy pierwszego na własnym stadionie.
Swoją drogą to nieco niepokojące, jeżeli najlepszym egzekutorem jedenastek w zespole jest bramkarz. To nie jest jego główne zadanie w zespole (W meczu rezerw także Mariusz Stawarz strzelił bramkę). Ponadto to już drugi mecz z rzędu gdy o wygranej ŁKS-u decydują rzuty karne. I już nie wnikajmy zasłużone czy nie. Nasi etatowi strzelcy cały zapas amunicji zużyli chyba w meczu z Wigrami. Od tamtej pory gole zdobywali już tylko Chioma Chimezie, zmiennik Dawid Wilczewski i blok defensywny.
Kolejną problemem jest już mały szpital w drużynie. Do Tyczkowskiego, Bałeckiego, którzy już na pewno nie zagrają jesienią dołączy po ostatnim meczu najprawdopodobniej Chimezie. Z Górnikiem nie w pełni zdrowy grał też Mariusz Marczak. Na szczęście ławka nie okazała się zbyt krótka. Myślę, że niektórzy w klubie nie mają też już żadnych wątpliwości co do istnienia zespołu rezerw.
Dość już jednak tego narzekania. Teraz o plusach. W końcu ŁKS nadal wygrywa (choć w słabszym stylu), jest zdecydowanym liderem i co równie ważne powiększa swoją przewagę nad najgroźniejszym rywalem. W ostatniej kolejce powszechnie uznawany za głównego przeciwnika w walce o awans Pelikan Łowicz jedynie zremisował u siebie ze Zniczem. Tym samym praktyczna przewaga naszych wzrosła do 7 punktów. Na stadionie pojawiają się rzesze kibiców wspierających swój zespół nawet gdy im nie idzie. Myślę że na ostatnim meczu w Łomży z Kozienicami będzie podobnie. Pożegnajmy naszych zawodników jak należy. Zasłużyli sobie na to postawą w całej rundzie. Pamiętajmy też, że może to być (choć nie musi) ostatni występ w ŁKS Rafała Boguskiego. „Dziki” zasłużył, aby potraktować go wyjątkowo – nawet jeśli zostanie z nami na wiosnę.
AA