W Warszawie, Berlinie i na Hawajach with English
Stolica Polski i Niemiec oraz Honolulu na Oceanie Spokojnym to jedne z setek celów wycieczek, na jakie wybierali się łomżyńscy maturzyści podczas egzaminu z języka angielskiego na poziomie podstawowym. Aby skorzystać z atrakcji w ramach oferty biura turystycznego, należało przez trzy lata porządnie uczyć się mowy królowej, by przez 120 minut udowodnić, że zasłużyło się na zdanie egzaminu. Spośród 1067 abiturientów, zgłoszonych w Łomży do egzaminu z angielszczyzny, udało się nam porozmawiać o wrażeniach z matur z trójką przyjaciół z III LO i parą zakochanych z II LO.
Klaudia Piaskowska, Małgorzata Obrycka i Norbert Surel to zaprzyjaźnieni od 1. klasy maturzyści w III LO. Z gmachu przy Senatorskiej 19-latkowie wychodzą raźno po dwóch godzinach egzaminu uśmiechnięci, szczęśliwi, ale – jak twierdzą zgodnie – niepewni co do przyszłości, jaka czeka ich na rozszerzeniu po południu.... Maturę na poziomie podstawowym oceniają jako raczej prostą. - Temat krótkiej pracy na 80 do 130 słów dobry, ciekawy, przyjemny – dzieli się wrażeniami Klaudia, która napisała do kolegi z Anglii e-maila o wizycie w warszawskim ZOO, gdzie zakochała się w małpie.
Trójka przyjaciół napisała egzamin w ogromnej sali gimnastycznej, gdzie dostali się po procedurze: wchodzenia w maskach, dezynfekowania rąk i zbadania temperatury termometrem bezdotykowym. Ewidentnie zdrowi i niezakażeni mogli zrealizować polecenia, dzieląc się z arkuszem maturalnym wrażeniami, co interesującego zwiedzali, dlaczego mieli opóźnienia w podróży, jak oceniają biuro podróży oraz przewodnika. Jeśli mieliby coś podobnego na rozszerzeniu, tekst byłby do 250 słów. Małgosia wybrała się do Hiszpanii na słoneczne plaże Morza Śródziemnego: Costa Brava – Dzikie Wybrzeże albo Costa del Sol. Norbert zwiedzał stolicę od 1596 r. w Warszawie nad Wisłą, był na Zamku Królewskim i Stadionie Narodowym, następcy Stadionu X-lecia i Jarmarku Europa. Celem było spotkanie z piłkarzem Robertem Lewandowskim, rozmowa z napastnikiem i oglądanie trików. Uczestnicy jednodniowej wycieczki mieli też okazję zrobić na koniec zakupy w galerii handlowej.
Z Łomży do Nowogrodu lub Nowego Jorku
Zadowolona ze swoich 138 tegorocznych maturzystów jest dyrektor Grażyna Chodnicka. Dla niej to 15. matura „dyrektorska”, lecz pierwsza w czerwcu i pierwsza w maskach, i pierwsza bez części ustnej. - Uczniowie w tym roku spokojnie pisali egzaminy, pełni wiary, że dobrze im poszło – mówi uśmiechnięta Pani Chodnicka. W III LO obyło się bez incydentów nazbyt emocjonalnych, nie byłlo płaczów, zasłabnięć ani omdleń. Mają w tak dobrej atmosferze udział nauczycielki trójki przyjaciół: polonistka i wychowawczyni klasy społecznej Bożena Konopka, matematyczka Czesława Bieńczyk i anglistka Marta Łapińska. A młodzi słuchali ze zrozumieniem dialogów, odpowiadali na polecenia kontrolne, np. zastanawiali się nad zaletami wadami zmiany czasu, przyporządkowując nagłówki do fragmentów artykułów oraz rozważając rolą lustra w rozmaitych miejscach i sytuacjach życiowych. Zatem zerknijmy z nimi do lustra przyszłości za dekadę: gdzie i kim będą w roku 2030...? Klaudia wyobraża sobie, że będzie nauczycielką przedszkola w Łomży lub Nowogrodzie, gdzie tańczyła w kurpiowskim zespole ludowym. Małgosia również spodziewa się zamieszkać i pracować w Łomży lub okolicy, może będzie tańczyć w zespole, ale nie ludowym, a na pewno nie poświęci się pracy z dziećmi. Norbertowi podoba się wizja, że osiądzie tam, „gdzie mnie nogi poniosą: w Warszawie czy Nowym Jorku”. Chce rozwijać talent muzyczny w grze na sakshornie, gdyż zdobyl szlify w klasie PSM u Waldemara Borusiewicza i gra w Łomżyńskiej Orkiestrze Dętej. Czyżby NYC Orchestra...?
Żona architektem, a mąż generałem
Przyjaciele z III LO wybrali się posilić do KFC w Galerii Veneda, ogołoconej w stanie epidemii ze sklepów, zaś zakochani z II LO zjedli tradycyjny obiad w restauracji Na Farnej: schabowy z babką ziemniaczaną lub frytkami i surówką z selera i marchewki. To jedna z najsympatyczniejszych par w „Drugim”, znana z pocztu sztandarowego, występów na apelach i otrzęsinach oraz emanującego w każdym spojrzeniu, geście i słowie uczucia: Julia Szczęsna i Daniel Kozikowski rodem ze Stawisk.
- Dlaczego radość? Bo obiad był smaczny, a matura bardzo prosta – śmieje się Julia, która w mailu pisała o wycieczce do Berlina, aby zwiedzać zabytki na Wyspie Muzeów z ołtarzem pergamońskim.
- Ja w tym czasie byłem na Hawajach. Na wyspach ze słonecznymi plażami uczyłem się tańca hula w halau i popijałem zimne drinki – opowiada Daniel, który (jak wybranka serca) rozszerzenia zdaje z angielskiego, matematyki i fizyki. Julia dołożyła sobie polski. Za dekadę pragnie być architektem po PW i współpracować w Warszawie lub Wrocławiu z tatą, doświadczonym stolarzem. Wybranek po ukończeniu np. mechaniki WAT, komputerologii lub lotnictwa widzi siebie za 10 lat jako oficera Wojska Polskiego, choćby i generała, czekającego w domu na kochającą go architektkę i zarobione przez nią pieniądze. Wspomną z wdzięcznością: polonistkę Marię Kryszajtys, matematyka Roberta Cichowicza i anglistkę Tatianę Ovchinnikovą: zdalnie przez Internet przygotowywali ich do matury.
Mirosław R. Derewońko