Rozmowa z Jerzym Engelem juniorem, trenerem ŁKS-u Browaru Łomża
Artur Wnuk: Szybkimi krokami zmierzacie do drugiej ligi. Waszej grze dużo brakuje do tego poziomu? Jerzy Engel junior, trener ŁKS-u Browaru Łomża: W spotkaniu z Wigrami zapachniało już drugą ligą. Gramy najlepiej w trzeciej lidze, więc można nas uważać za drugoligowca. Drużynę buduje się z wyprzedzeniem, więc naszą ekipę budujemy pod kątem gry na tym poziomie.
J. E. - Jeśli liczyć spotkania z poprzedniego sezonu, to pobiliśmy już ten rekord. Zresztą wciąż ustanawiamy kolejne. W liczbie publiczności na trybunach, w liczbie spotkań bez straconej bramki oraz jeszcze inne.
A.W. Czy łomżyński klub stać na awans?
J. E. - W Łomży jest świetna atmosfera do awansu. W trakcie spotkania z Wigrami trybuny skandowały "Łomża chcemy stadionu" - to adresowane było do władz miejskich, od których wiele zależy. W poniedziałek do magistratu złożymy wniosek z naszymi potrzebami. Koszty utrzymania obiektów sportowych przewyższają dotację miejską na ten cel. Braki pokrywamy z pieniędzy naszych sponsorów. Prawie identycznie wygląda sprawa szkolenia młodzieży, na co wydajemy rocznie około 150 tys. zł, a dotacje miejskie sięgają 26 tys. zł. Jeśli miasto - promowane przez zespół piłkarski - nam nie pomoże, także w modernizacji stadionu, nie przygotujemy się do awansu do drugiej ligi.
A.W. Czy sukcesy sportowe przekładają się na zainteresowanie drużyną kibiców i sponsorów?
J. E. - Oczywiście. Takich tłumów, jakie przyszły na mecz Wigrami, to jeszcze nie widziałem, odkąd pracuję w Łomży. Według moich ocen było około 2500 osób. Poza tym otrzymujemy coraz więcej propozycji sponsorskich z podlaskich firm. ŁKS jest dobrym nośnikiem reklamowym, o czym przekonał się nasz główny sponsor - browar Łomża. W ostatnim czasie spółka odnotowała rekordowe wyniki sprzedaży, podskoczyła głównie sprzedaż piwa w regionie. Poza tym widać zainteresowanie futbolem wśród łomżyńskiej młodzieży. Mamy całe mnóstwo zaproszeń na spotkania w szkołach, gdzie zespół ŁKS-u jest tematem dyżurnym, a uczniowie za idoli stawiają sobie naszych piłkarzy.
A.W. Czemu zawdzięczacie to pasmo sukcesów?
J. E. - Stworzono nam przyzwoite - jak na warunki trzecioligowe - warunki do treningu. Mieliśmy zgrupowanie, mamy niezbędny sprzęt, premie i pensje wypłacane są w terminach. To normalne warunki, ale takie Wigry mogą tylko o nich pomarzyć. Nie robiłem rewolucji w drużynie, ale wysoko postawiłem poprzeczkę zawodnikom. Ci, którzy podjęli wyzwanie, potrafili szybko oraz znacznie rozwinąć swoje piłkarskie możliwości. Nie mamy "wypalonych" graczy, większość z nich jest młoda. Mają predyspozycje do gry na wyższym poziomie. Liczę, że nie będziemy musieli tych najlepszych wyprzedawać, aby zapewnić klubowi środki na grę w drugiej lidze. Ale to zależy od pomocy włodarzy naszego miasta.
A.W. Czy zastanawiał się Pan nad przeniesieniem do Łomży na stałe?
J. E. - Fantastycznie tutaj się czuję i znacznie lepiej się pracuje, gdy człowiek identyfikuje się z danym miejscem. O pracy w ŁKS-ie myślę długoterminowo, dlatego zastanawiam się, czy nie przenieść się do tego miasta.
źródło: Gazeta Wyborcza (03.10.2005)