Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 01 maja 2024 napisz DONOS@

Wirtuoz klawesynu w Łomży

Wybitny klawesynista Marek Toporowski był solistą kolejnego koncertu Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w bieżącym sezonie artystycznym. Orkiestrę poprowadził włoski dyrygent Maurizio Colasanti, a zabrzmiały wyłącznie utwory, które dotąd w Łomży nie były wykonywane: kompozytorów włoskich z XIX wieku i klawesynowe dzieła samego Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz współczesnego mu Czecha Josefa Myslivečka. Również maestro Colasanti przedstawił swoją własną kompozycję, pasujący klimatem do klasycznych dzieł fragment suity „Citizen”.

Marek Toporowski to człowiek-instytucja. Klawesyn, klawikord, organy czy historyczne fortepiany nie mają dla niego tajemnic, ma też sporą kolekcję takich instrumentów. W jego bogatej, obsypanej nagrodami dyskografii  nagrań dla firm polskich i zagranicznych nie brakuje pierwszych rejestracji dzieł zapomnianych kompozytorów czy też prekursorskich, jak choćby cyklu sześciu „Französische Suiten” Jana Sebastiana Bacha. Jak dotąd nigdy jednak nie wystąpił w Łomży, nie licząc sesji nagraniowej płyty „Flute Reflections II”, którą Filharmonia Kameralna zarejestrowała z duetem wybitnych flecistów Agatą Kielar-Długosz i Łukaszem Długoszem. Tym razem pojawił się już jako solista, wraz z klawesynem renomowanej firmy J.C. Neupert, założonej  jeszcze w XIX wieku.
– Taki to już los klawesynisty, że musi wozić własny instrument, czasem nawet więcej niż jeden – śmieje się Marek Toporowski. – Tym razem jest to duży, niemiecki, dwumanuałowy klawesyn – instrument na którym regularnie gram i bardzo lubię jego brzmienie.
Pierwszy raz w Łomży gościł za to dyrygent Maurizio Colasanti – pracujący na całym świecie, od Korei  Południowej do USA, gdzie dyrygował m.in. w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku. 
Obaj muzycy szybko znaleźli szybki język – tym bardziej, że włoski gość zaproponował, aby w programie koncertu znalazły się wyłącznie rzadko wykonywane utwory kompozytorów włoskich, dopełnione dziełami Austriaka Mozarta i Czecha Myslivečka, ale też napisanymi we Włoszech.
– To był mój pomysł – mówi Maurizio Colasanti. – Chciałem przedstawić słuchaczom muzykę zapomnianych włoskich kompozytorów – zapomnianych też we Włoszech, nie tak znanych jak inni twórcy z naszego kraju, ale piszących równie piękną muzykę.
Potwierdziły to w całej rozciągłości piękne wykonania „Sinfonia Religiosa” Giano Bridy, wywiedzionej z motywów słynnego „Stabat Mater” Pergolesiego, „Preludio per archi” Angelo Bottagisiego oraz „Seconda Serenata Romantica” najmłodszego z nich, zmarłego w 1919 roku Giovanniego Bolzoni. Była też ciekawostka, pierwsza z sześciu część współczesnej suity „Citizen” autorstwa Maurizio Colasantiego, zainspirowana wierszami amerykańskiej poetki Claudii Rankine.
– Ta kompozycja to tylko część suity „Citizen” – wyjaśnia Maurizio Colasanti. – Pomyślałem, że przedstawię ją w Łomży jako takie dopełnienie tych wcześniejszych utworów. Jest utworem bardzo trudnym dla orkiestry, ale bardzo pięknie to dzisiaj zabrzmiało. 
Druga część koncertu należała już wyłącznie do Marka Toporowskiego. Koncert klawesynowy nr 1 D-dur KV 107 Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz Koncert klawesynowy F-dur Josefa Myslivečka oczarowały słuchaczy subtelnością brzmienia i perfekcją wykonawczą – była to idealna  muzyka na jesienny wieczór, skłanaiająca do zadumy i refleksji. Nic dziwnego, że całkiem liczna, bo licząca ponad 100 osób publiczność, zgotowała artystom długą owację. Miała ona bardzo pozytywny skutek, bowiem Marek Toporowski zagrał solo na bis Rondo D-dur KV 485 Mozarta, którego słuchali jak urzeczeni nie tylko melomani z widowni, ale też muzycy orkiestry. 
– Mamy taką tendencję, żeby utożsamiać klasycyzm tylko z tymi trzema wielkimi nazwiskami: Mozarta, Haydna i Beethovena – zauważa Marek Toporowski. – Tymczasem obok nich działało wielu innych, interesujących kompozytorów. Dlatego wybrałem dzisiaj pierwszy z koncertów klawiszowych Mozarta, nawet bardziej klawesynowy niż fortepianowy, zresztą pierwszy, jaki on w ogóle napisał i nie jest to w pełni dzieło oryginalne, bo jest to transkrypcja sonaty Johanna Christiana Bacha. Stąd też Mysliveček, którego koncert na tle utworu  bardzo młodego Mozarta okazuje się kompozycją bardziej dojrzałą, bardzo też sprawnie napisaną.
– Jestem bardzo zadowolony z tego koncertu! – podsumowuje Maurizio Colasanti. – Macie tu bardzo sympatyczną i dobrą orkiestrę, złożoną ze świetnych muzyków. Myślę, że muzyka klasyczna potrzebuje orkiestr również w takich mniejszych miastach, ponieważ w nich też jest jej przyszłość, a  Łomża powinna więcej w swoją orkiestrę inwestować, bo jest ona tego warta.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
cz
pt, 11 października 2019 08:27
Data ostatniej edycji: pt, 11 października 2019 08:32:04

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę