Przed 4. kolejką spotkań III ligi
Ciekawszej konfrontacji w trzeciej lidze kibice na Podlasiu nie mogą się spodziewać. W niedzielę o godz. 15.30 w Wysokiem Mazowieckiem staną naprzeciw siebie piłkarze miejscowej Mlekovity i ŁKS-u Łomża. Zawodnicy, działacze klubowi i trenerzy mają sobie wiele do udowodnienia
- Serce włożyłem w tę drużynę. W grudniu ofertę pracy złożył mi drugoligowy Radomiak, ale byłem lojalnym pracownikiem. Ale tego samego oczekiwałem wobec mojej osoby.
Bez porównań
Paweł Orpik: Poznał Pan już zawodników i możliwości zespołu Mlekovity?
Tadeusz Gaszyński, trener Mlekovity: W piątek mija tydzień mojej pracy z drużyną. W tym czasie oczywiście wyrobiłem sobie już wstępnie zdanie na temat umiejętności zawodników. Nie sposób jednak poznać tak szybko mentalności, psychiki graczy - to wymaga więcej czasu. Jakąś wiedzą już dysponuję, ale by była pełna, musi minąć minimum miesiąc.
Jak mocny jest Pana zespół?
- Potencjał na pewno w nim jest, chociaż już zauważyłem w nim słabe strony. Ale o tym porozmawiam po wstępnym okresie pracy tutaj z władzami Mlekovity. Najważniejszą kwestią jest to, by z zawodników, wywodzących się z różnych regionów kraju, stworzyć drużynę na miarę oczekiwań sponsora i władz klubowych. Podjąłem się takiego wyzwania.
Decydentom Mlekovity marzy się druga liga...
- Na dzisiaj nasze rozmowy są bardzo stonowane. Nie mamy wyznaczonego konkretnego celu. Najważniejsze, by rundę jesienną rozegrać znacznie lepiej niż w dwóch ostatnich latach. Tak, by zimą nie było nerwowości w klubie, by nikt nie musiał się martwić o utrzymanie. A o awansie nikt nie mówi.
Jak porówna Pan możliwości Mlekovity i ŁKS-u Łomża?
- Nie chciałbym tego robić. Zespół z Łomży w dziewięćdziesięciu kilku procentach został zbudowany przeze mnie, znam go bardzo dobrze. Kontynuowana jest tam moja filozofia drużyny. ŁKS ma bardzo silną defensywę, ale także pozostałe formacje na wysokim poziomie. Kwestią czasu było, by zawodnicy się poznali, by wszystkie tryby zaskoczyły. To, że ten zespół będzie odgrywał wiodącą rolę w trzeciej lidze, było łatwe do przewidzenia.
Zna Pan sposób na pokonanie ŁKS-u?
- To się okaże w niedzielę, ok. godz. 18. Mam dużą wiedzę, jak to zrobić i będę starał się przekazać ją zawodnikom, ale najważniejsze zadanie należy do nich właśnie.
To może chociaż porówna Pan oba kluby od zaplecza, pod względem organizacji?
- Nie chcę tego robić. Powiem tylko, że w Wysokiem Mazowieckiem pracuje mi się bardzo dobrze. Nic nam nie brakuje, mogę spokojnie koncentrować się na pracy szkoleniowej.
Po trzy punkty
Jerzy Engel junior, trener ŁKS-u Łomża: - To jest spotkanie derbowe, czyli ma szczególne znaczenie dla kibiców i działaczy klubowych, którzy rywalizują ze sobą. Dla zawodników w obu zespołach jest to po prostu kolejny mecz w lidze. Tak samo ważny, jak i pozostałe. Wysokie Mazowieckie to niewielka mieścina, Mlekovita to niewielki klub, trudno by osiągnął coś więcej niż do tej pory. Ale trzeba cieszyć się, że są tacy sponsorzy, jak Pan Sapiński. Obserwowałem przeciwnika w meczu z Wigrami, grają tam w większości najemnicy. Duże pieniądze są pompowane na zawodników z ograniem w pierwszej oraz drugiej lidze i są tego efekty. Na pewno Mlekovita nie będzie tym razem słabeuszem w trzeciej lidze. My nie mamy piłkarzy z takim doświadczeniem. Nasz zespół jest dużo młodszy i głównie stanowią go ludzie z tego regionu. Ale mamy duże aspiracje i jedziemy po trzy punkty.