Nauczyciele w Łomży i powiecie chcą strajkować z ZNP
Na 63 placówki oświatowe w Łomży i powiecie łomżyńskim, gdzie działa Związek Nauczycielstwa Polskiego, w dziewięciu na 10 pracownicy chcą ogłoszenia strajku przez ZNP. Związek domaga się od rządu polskiego podwyżki pensji o 1000 zł dla każdego zatrudnionego w oświacie. Pracownicy 8-miu placówek nie zdecydowali o strajku. Referendum całej załogi okazało się nieważne z powodu mniejszej niż 50 procent frekwencji w: „Wecie”, Przedszkolu Publicznym nr 10 i ŁCRE w Łomży oraz w SP Szczepankowo. Głosy rozłożyły się pół na pół w PP nr 5 w Łomży i w SP Pniewo, co nie pozwala ogłosić strajku. Załogi w SP w Kisielnicy i SP Nadbory odrzuciły chęć walki o podwyżkę.
- W ubiegłym tygodniu odbywało się referendum, z którego jasno wynika, że znakomita większość placówek jest gotowa do uczestnictwa w strajku – komentuje wyniki prezes Aleutyna Kołos z ZNP, oddział w Łomży. - Czy do zapowiadanego na 8. kwietnia strajku dojdzie, to zależy od dzisiejszych rozmów przedstawicieli rządu polskiego z przedstawicielami trzech central związkowych, w tym ZNP i „Solidarności”. ZNP proponował kilkakrotnie NSZZ Solidarność, aby wspólnie domagać się podwyżek dla nauczycieli i pracowników oświaty. Nie ma co się dzielić. Jednak „Solidarność”, tak jak chce rząd, przedstawia nasz strajk płacowy jako kwestię polityczną, co jest najwyższą głupotą.
Zdaniem prezes Kołos, karta teraz jest po stronie rządu: jeśli rządzący nie zaproponują racjonalnych rozwiązań finansowych, aby Polacy w sektorze oświaty także zarabiali godnie i mieli pieniądze na utrzymanie siebie, swych dzieci i rodzin, to do strajku dojdzie na terenie oddziału, w województwie podlaskim i całej Polsce. - Oburza nas, że władze i propagandowe media zarzucają nauczycielom, że traktują uczniów jak zakładników. Tymczasem to pani minister edukacji Anna Zalewska od pół roku wzięła uczniów za zakładników: ZNP jest od października w sporze zbiorowym z rządem i do naszego referendum o przeprowadzeniu strajku w szkołach i placówkach oświaty nie musiało dojść.
Dodajmy, że referendum przeprowadziły ogniska ZNP, m.in., w szkołach, przedszkolach i bursach.
Czy nauczyciele mają zawsze pracować w formie wolontariatu? - zadaje retoryczne pytanie prezes oddziału ZNP w Łomży. Tłumaczy: wszystkie grupy zawodowe mają prawo krzyczeć o zarobkach głośno, tylko w oświacie ma być cisza?! W styczniu pani minister edukacji nie miała ani grosza na podwyżki, po czym za kilka tygodni prezes PiS Jarosław Kaczyński rozdaje 13-tki emerytom i 500 zł + na każde dziecko. Podobnie premier Mateusz Morawiecki: mówi, że nie ma pieniędzy, dlatego trzeba było się zastanowić z rozdawnictwem w roku wyborów do Europarlamentu i do Parlamentu. My nie tylko pracujemy dwa czy trzy razy dłużej powyżej 18-godzinnego pensum w tygodniu, ale również mamy swoje dzieci i rodziny na utrzymaniu, również musimy opłacić rachunki co miesiąc. W rządowych mediach ciągle się mówi, że prezes ZNP jest niedobry, kontrowersyjny. Skoro jest aż taki niedobry, to ciekawe, czemu cała Polska z uwagą go słucha, na przykład, młodzi nauczyciele, którzy dopiero zaczynają pracę w tym zawodzie...? - Teraz będziemy tworzyć listy strajkowe, żeby także dyrektorzy placówek mieli wiedzę, kto strajkuje – zapowiada prezes Aleutyna Kołos z ZNP. W jednej ze szkół łomżyńskich – jak podaje prezes oddziału – doszło do próby ingerencji dyrektora w referendum strajkowe: miał namawiać nauczycieli do niebrania udziału w głosowaniu o strajku...
Mirosław R. Derewońko