Tylko remis
Nic dwa razy się nie zdarza - te słowa z piosenki Maanamu mogli nucić piłkarze ŁKS-u Łomża, wracając wczoraj ze spotkania z rezerwami Legii Warszawa. Liczyli, że powtórzą rezultat z wiosny - kiedy jako jedyna ekipa w całym sezonie pokonali legionistów na Łazienkowskiej. Ale tym razem zakończyło się tylko na 1:1.
Rezerwy Legii przełożyły mecz z ŁKS-em z soboty na niedzielę, aby do dyspozycji trenera Jerzego Kraski byli piłkarze z kadry pierwszego zespołu Legii. I rzeczywiście w całym spotkaniu wystąpiło aż ośmiu zawodników znajdujących się pod opieką Jacka Zielińskiego.
- Ale zespołu nie tworzyli, bo nie może tworzyć drużyny jedenastu graczy, którzy spotkali się tylko na jeden mecz - tłumaczy Kraska. - Pod tym względem ŁKS prezentował się znacznie lepiej. Nic dziwnego, zespół jest zgrany i doskonale zna swoje możliwości.
Goście przeważali w pierwszych minutach. Po uderzeniach Mariusza Marczaka i Chiomy Chimezie legionistów z opresji ratował golkiper Jan Mucha. Dynamiczne akcje ŁKS-u oraz gra pressingiem w defensywie na nic się zdały w 33. min, kiedy to Dariusz Zjawiński zdobył bramkę dla Legii. Wprawdzie piłkarze ŁKS-u sygnalizowali pozycję spaloną, ale arbiter nie podzielił ich zdania.
W drugiej połowie znowu groźniej atakował ŁKS. W końcu doprowadził do wyrównania, a autorem bramki był Rafał Boguski. Mimo kilku innych okazji strzeleckich, rezultat nie uległ już zmianie.
- A szkoda, bo choćby uderzenie Marcina Łukaczyńskiego po dośrodkowaniu Marcina Truszkowskiego z rzutu rożnego trafiło w poprzeczkę - dodaje trener Engel. - Poza tym szansę ustalenia rezultatu na 2:1 mieli jeszcze Truszkowski i Boguski.
- Remis w mojej opinii jest wynikiem sprawiedliwym - wyjaśnia trener Kraska. - Pachniało drugą bramką dla ŁKS-u, jednak i my mieliśmy w końcówce niewykorzystaną sytuację. Potencjał mojego zespołu, w którym zagrało aż sześciu młodzieżowców, wystarczył na uzyskanie remisu z ŁKS-em.