Zmarł radosny i lubiany Profesor Tadeusz Frąckiewicz (+ 70)
- Profesor Tadeusz Frąckiewicz uczył nas w ogólniaku przysposobienia obronnego. Lubiliśmy raz w tygodniu na PO przychodzić, bo Profesor był bardzo pogodny i wesoły, a lekcje prowadził na luzie, gdyż wiedział, że nie są dla nas w matfizie najważniejsze przed egzaminami na studia – opowiada o Zmarłym Tadeuszu Frąckiewiczu (+ 70) dr Katarzyna Skawińska z domu Rutkowska, maturzystka z LO im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, gdzie w latach 1974 – 2002 uczył Profesor Frąckiewicz. W niedzielę wystawienie ciała lubianego za humor Pedagoga. W poniedziałek Jego pogrzeb w Łomży.
W szkolnej legendzie Profesor przetrwał jak Stirlitz (Sztyrlic), główny bohater popularnego filmu o rosyjskim agencie w Berlinie podczas wojny: „Siedemnaście mgnień wiosny” - odpowiednik Hansa Klossa ze „Stawki większej niż życie”. Przydomek – używany przez uczniów LO bez złośliwości, z sympatią – zawdzięczał skórzanemu płaszczowi, podobnemu do płaszcza szpiega z Rosji w Rzeszy. - Profesora Frąckiewicza uczniowie bardzo lubili i szanowali, nie miał z nimi żadnych konfliktów – pamięta Zygmunt Zdanowicz, ówczesny dyrektor w latach 1978 – 2004. - Tadeusz także szanował młodzież i cieszył się sympatią nauczycieli. Zawsze gotowy przyjść z pomocą, kiedy trzeba było podać rękę... Umiał zachęcić do sportów obronnych, dlatego nasi licealiści odnosili często sukcesy.
- Profesora Tadeusza Frąckiewicza poznałem kilka lat temu na wycieczkach Rady Pedagogicznej i pracowników Szkoły – wspomina Jerzy Łuba, od 2005 dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Łomży przy ul. Feliksa Bernatowicza. - Był wtedy bardzo radosny, uśmiechnięty i przyjacielski...
Profesor Tadeusz Frąckiewicz (+70) urodził się w 1948 r. w Srebrowie. W latach 1974 – 2002 był w LO imienia Tadeusza Kościuszki nauczycielem, a od 1986 do 1989 - komendantem Wojewódzkiego Hufca OHP w Łomży. Opiekował się szkolnym kołem Ligi Obrony Kraju, przygotowując młodzież do udziału w zawodach sprawnościowo-obronnych. Zajmował się też doradztwem metodycznym w zakresie przedmiotu przysposobienie obronne. Chorążowie i asysta pocztu sztandarowego I LO pod jego kierunkiem przygotowywali postawę, ruchy i równy krok w musztrze podczas wejść i wyjść na uroczystościach państwowych i szkolnych. Profesor został uhonorowany kilkoma odznaczeniami: brązowym medalem i srebrnym medalem za zasługi dla LOK (w 1986 i 1993); brązowym krzyżem zasługi (1989), honorową odznaką Polskiego Czerwonego Krzyża (1994) i medalem KEN (1997).
Swobodna i przyjacielska atmosfera lekcji Ś.P. Profesora Tadeusza Frąckiewicza brała się główne z tego, jaki był sam Prowadzący i co stanowiło przedmiot nauczania, głównie w postaci praktycznych pokazów trzymania karabinu kbks, celowania do tarczy, udzielania pierwszej pomocy, nakładania bojowych masek przeciwgazowych. - Jeden uczeń siedział, a drugi bandażował koledze np. głowę, robiąc czepiec – wspomina dr Skawińska, doświadczony anestezjolog. - Bandażowaliśmy palce, ręce i nogi, np. w jodełkę. Pamiętam, jak w szkole wybuchała afera z wzywaniem wychowawczyni i rodziców, kiedy nasi koledzy poprowadzili długie kable łącznicy telefonicznej przez korytarze na sam środek sali gimnastycznej, gdzie odbywały się zajęcia wychowania fizycznego... W sali 33 na 2. piętrze znajdowała się pracownia z zapleczem i magazynem z sejfami na amunicję i broń. Chyba każdy chciałby tam zajrzeć, ponieważ dużo było nieznanego cywilom wyposażenia i karabinów. To z tą bronią, na której ćwiczyli na sucho na boisku z tyłu LO, podekscytowani szczęśliwcy wyruszali na strzelnicę. Mieściła się przy ulicy Zjazd za stadionem, mniej więcej tam, gdzie teraz boisko ŁKS do treningów. W tamtych latach 2. połowy XX w. nie istniał jeszcze nowoczesn obiekt stadionu, jak teraz, natomiast otoczenie było gęsto zarośnięte wysokimi krzakami. Po wejściu odsłaniała się oczom przyszłych nauczycieli, lekarzy czy prawników sceneria na poły wojskowa: wał kulochronu z ustawionymi przed nim tablicami strzelniczymi, do których mierzyło się z kbksów na leżąco. Tam najlepsi strzelcy licealni przygotowywali się do zawodów LOK-u i obrony Ojczyzny w ewentualnej wojnie, która – na szczęście – w tej części Europy od 1945 r. od tamtej pory do dziś nie wybuchła...
- Lekcje ze Sztyrlicem może nie były najważniejsze, ale najweselsze – wspomina lata młodzieńcze Maciej Listowski. Profesor umiał z młodymi rozmawiać i ubierać się w dżinsy, po młodzieżowemu.
„Super Profesor, ekstra facet” - oto określenia, jakich używają uczniowie na wieść o Jego śmierci...
Msza św. pogrzebowa w poniedziałek o godz. 13. w kaplicy św. Józefa ("Marczyk" przy ul. Przykoszarowej w Łomży).
Mirosław R. Derewońko