Z I LO do „Korony królów”
– Kiedy otrzymałam tę informację miałam zaplanowany wyjazd z bliskimi do Stanów Zjednoczonych – mówi Aleksandra Przesław. – To miała być trwająca miesiąc podróż życia, samochodem przez całe Stany i był to dla mnie wybór między bliskimi a karierą. Ale oni popukali się w czoło i powiedzieli: Boże, bierz tę rolę! Absolwentka I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki oraz Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi gra więc w serialu „Korona królów” Adelajdę Heską, drugą żonę króla Kazimierza Wielkiego. O pracy na planie ze znanymi aktorami, jak z klasy o profilu biologiczno-chemicznym trafiła do słynnej Filmówki oraz wielu innych sprawach opowiedziała uczniom swej dawnej szkoły podczas piątkowego spotkania.
Aleksandra Przesław, jak sama opowiada, już od najmłodszych lat była dzieckiem energicznym i żywo interesującym się wszystkim, czytać nauczyła się już w wieku czterech lat, zaś po sukcesie w przedszkolnych jasełkach, w których jej osioł przyćmił główne postaci, wiedziała już, że chce grać.
Stąd rozliczne sukcesy na tym polu podczas nauki w szkole podstawowej i gimnazjum, z kulminacją w postaci przygotowania z koleżankami z PG6 i Teatru Aktywnego MDK-DŚT sztuki „Szafa” według jej scenariusza i w jej reżyserii. W liceum było pod tym względem jeszcze lepiej, mimo tego, że chodziła do klasy o profilu biologiczno-chemicznym: konkursy recytatorskie i nie tylko, bo też laury w turnieju teatrów jednego aktora, aktywny udział w szkolnym czarnym teatrze Maskarnia, własna grupa teatralna Tadamm!, istniejąca w ramach Łomżyńskiej Grupy PaT (Profilaktyka a Teatr), pełne humoru monologi wygłaszane podczas Ogólnopolskiego Konkursu Krasomówczego im. Hanki Bielickiej „Radość spod kapelusza” – Aleksandra na wszystko miała czas i wszędzie było jej pełno, chociaż... nie myślała o aktorstwie. – Chciałam być weterynarzem – mówi Aleksandra Przesław. – Pamiętam, jak na zajęciach języka polskiego profesor zadał nam wypracowanie „List do siebie za 10 lat”.Napisałam tam, że będę i weterynarzem, i aktorem. Ale jak poszłam do szkoły aktorskiej szybko okazało się, że nie da się tego połączyć.
O bardzo intensywnych zajęciach podczas studiów opowiadała też swym młodszym koleżankom i kolegom podczas spotkania. Mówiła też o konsekwencji w realizacji marzeń i dążeniu do celu, ciągłej pracy and sobą, udziale w filmowych etiudach, filmie dyplomowym „Soyer”, udziale w serialu „Na sygnale”, aż do tej najważniejszej jak dotąd propozycji, udziału w „Koronie królów”.
– Mimo tego, że zawsze się o czymś takim marzyło, to jakoś się tego bałam, a kiedy marzenia się spełniają to nie spodziewamy się, że one spełnią się tak szybko i w taki sposób – mówi Aleksandra Przesław. – Byłam przecież na castingu do roli pierwszej królowej Aldony i potem już z ciekawości to oglądałam, myśląc, że ja ją sobie inaczej wyobrażałam: nie wesołą Litwinkę, ale delikatną, kruchą dziewczynę. I okazało się, że taka była właśnie ta druga królowa, którą już gram.
Udział w serialu to dla młodej, bardzo utalentowanej aktorki nie tylko ogromny awans, ale też ciężka praca, budowanie niełatwej w wymiarze psychologicznym roli kobiety, która nie może dać Kazimierzowi Wielkiemu upragnionego syna i z czasem zostanie odsunięta na boczny tor, a do tego możliwość współpracy z wybitymi aktorami, jak np. Robert Gonera, Tomasz Sapryk czy Violetta Arlak. Kulisy pracy na planie, anegdoty z filmowego światka czy cena sławy też interesowały młodych słuchaczy, ale Aleksandra wciąż jest taka sama jak przed laty: twardo stąpa po ziemi i jest skromna, a pomimo tego, że ma już dwóch psychofanów, „sława jej jeszcze nie dosięgła” i traktuje udział w „Koronie królów” jako wstęp do wymarzonych, większych ról teatralnych i filmowych.
– Każdą pracę traktuję jako etap i ciągle myślę, żeby się rozwijać – podsumowuje Aleksandra Przesław. – Na pewno taka produkcja jak telenowela historyczna jest dla mnie czymś ciekawszym niż udział w innych, takich codziennych serialach, ponieważ dochodzi, kostium, konie, broń, no i historia, więc ma to większą wartość. Jestem więc dumna z udziału w „Koronie królów”, ale na pewno nie chciałabym, żeby była to ostatnia rola w moim życiu, bo nie chcę być zaszufladkowana.
W przyszłości chciałabym łączyć teatr z filmem, dostawać role, które są wyzwaniami, ale bardzo ważne jest również dla mnie to, żeby nie przekroczyć takiej granicy, żeby zawsze mieć czas na życie prywatne, żeby kiedyś mieć szczęśliwą rodzinę, dla której mam zawsze czas – nawet wtedy, kiedy rola wymaga, żeby poświęcić się jej w dużej mierze.
Wojciech Chamryk