Wrocławski punk w Łomży
Legendarny Sedes, jeden z najstarszych polskich zespołów punkowych, zagrał w klubie PopArt MDK-DŚT. – Nie chcę być inwigilowany, nie chcę żyć w klatce – mówi wokalista i basista Jan „Młody” Siepiela. – Dlatego buntuję się, dlatego Sedes jeszcze gra, bo wciąż pewne sprawy nas nurtują i chcemy to zmieniać! Autorom kultowego utworu „Wszyscy pokutujemy” towarzyszyła istniejąca od blisko ćwierć wieku grupa Prawda, promująca najnowszy album „Chaos In Poland”, a oba zespoły zagrały też zaskakujące covery.
Punk był najbardziej buntowniczą odmianą rocka, dlatego w komunistycznej Polsce nie miał racji bytu. Nie znaczy to oczywiście, że polska młodzież nie próbowała go grać, dlatego już na początku 1977 roku Leszek Danicki założył Walek Dzedzej Punk Band, w następnym roku w Ustrzykach Dolnych powstało KSU a w Warszawie Kryzys, wczesne wcielenie Brygady Kryzys. Kolejne istotne dla wczesnego polskiego punk rocka grupy to Deadlock, Poland Kazika Staszewskiego, SS-20 (obecnie Dezerter), wałbrzyski Bunt (od 1982 Defekt Muzgó) i rzecz jasna wrocławski Sedes, założony w roku 1980. Z taką nazwą i punkowym podejściem zespół nie miał jednak żadnych szans na karierę, a jego akcja w stylu Sex Pistols po wygraniu przeglądu „Muzyczny Start”, koncerty w Jarocinie, na dachu bloku czy uliczne tylko w bieliźnie przeszły do punkowej legendy. Grupa wróciła w latach 90. i wydała kilka kaset, w tym „Wszyscy pokutujemy” z tytułowym przebojem i z powodzeniem koncertuje do dzisiaj. Dlatego piątkowy występ w Miejskim Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych zgromadził bardzo zróżnicowaną wiekowo publiczność: od weteranów pod pięćdziesiątkę do sporej grupy młodzieży.
– Sam byłem tym zdziwiony i nawet zagadałem do gitarzysty, że te nasze cięte teksty zaczynają być za ciężkie – mówi Jan Siepiela. – Ale jest to, pomimo młodego wyglądu, młodzież już doświadczona – samo zdecydowanie się, żeby pójść na koncert punkowy o tym świadczy, bo trzeba mieć jakiś pogląd na życie i chcieć coś wokół siebie zmieniać, tak jak punk zmieniał wszystko w latach 70. i 80., będąc alternatywą dla haseł hipisów.
Podobne podejście reprezentuje Prawda, która zagrała nie tylko utwory z najnowszej płyty, ale sięgnęła też do wcześniejszego repertuaru („Peter Pan”, „Made In China”, antynarkotykowy „Fatal”) oraz jeszcze wcześniejsze, wykonując „Przyjacielu mój” z pierwszego albumu, autorstwa ówczesnego gitarzysty zespołu Cezarego „Skutera” Kamienkowa, znanego też z grupy Zwłoki, a na bis „Karę i winę” z jego tekstem do muzyki amerykańskiej legendy punka Ramones.
Sedes postawił na starsze utwory, koncentrując się na klasykach z debiutu, ale sięgał też po materiał z kolejnych wydawnictw, choćby „Politycy w habitach”, „Drukarnia” czy „Pijany i prawdziwy (K**** jego mać)”, z nierzadko buntowniczymi czy kontestującymi rzeczywistość tekstami.
– Nie można tylko siedzieć i być człowiekiem wewnątrz telefonu, ale trzeba funkcjonować – podkreśla Jan Siepiela. – Mieć własne poglądy, szanować innych ludzi, organizować sobie jakoś życie – nawet jeśli niekiedy jest to walka z wiatrakami, to można i trzeba tak postępować.
Nie można też się na wszystko zgadzać, bo okaże się, że człowiek będzie mieć czipa pod skórą i będzie się np. bał pójść do lasu, bo gdzieś o tym nie zameldował, bo wszystko idzie w kierunku pełnej inwigilacji, bo jednak pomiędzy człowiekiem a robotem jest bardzo duża różnica.
Jan „Młody” Siepiela, Wojciech Maciejewski i Dariusz „Rudy” Wieczorek też sięgnęli do klasyki, ale nie punka, a metalu, grając siarczystą wersję „Ace Of Spades” Motörhead.
– Publiczność punkowa zespół Motörhead szanuje – ocenia Jan Siepiela. – Mogliby zagrać koło Sex Pistolsów i nie byłoby w tym nic dziwnego. Dlatego szanuję Lemmy'ego, bo zrobił piękny utwór, a rzadko można być świadkiem czegoś, co zostaje i nawet po kilkudziesięciu latach wciąż robi tak wielkie wrażenie jak „Ace Of Spades”.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk