Jak Janek z Piątnicy wstrzymał pioruny i ruszył serce
18 stanowisk z eksperymentami fizycznymi i zagadkami umysłowymi przyjechało do Piątnicy koło Łomży, gdzie w dużej sali gimnastycznej troje animatorów i edukatorów Centrum Nauki Kopernik z Warszawy pokazało dzieciom, jak działają i czym się różnią kule magdeburskie od kuli z plazmą, jak powstają pioruny i jak je powstrzymać oraz co zrobić, żeby krew szybciej krążyła w organizmie człowieka. - Ciekawe i fajne zajęcia, mogliśmy poznać nieznane rzeczy, dowiedzieć się, jak działają różne urządzenia i samemu dotknąć, zobaczyć, usłyszeć... - dzieli się wrażeniami na gorąco 8-letni Jan Domalewski z pierwszej klasy Szkoły Podstawowej w Piątnicy. - I każdy eksperyment był inny.
W roku 2017 tzw. naukobus Centrum Nauki Kopernik odwiedził ponad 70 szkół, a w tym roku ma odwiedzić ok. 150 za sprawą dofinansowania, jakie uruchomiło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. - Nasze zadanie polega na przybliżaniu dzieciom z podstawówek i gimnazjów prawdy, że nauka to nie tylko sztywne, książkowe i teoretyczne zagadnienia, ale także dużo widowiskowych działań, eksperymentów na własna rękę i zabawy – opowiada o idei projektu popularyzatorskiego Katarzyna Jaskólska z CNK w Warszawie. Na środku sali i wokół poustawiane stoliki z krzesełkami lub stanowiska z urządzeniami do pokazów. Granatowe kotary oddzielają objazdowy „świat nauki” od codziennego widoku ścian i drabinek z wyposażenia obiektu sportowego. To dobrze, bo stwarza efekt nowości, przydatny w pracy zaciekawionego poznaniem świata mózgu dziecka. Na to nakłada się, niestety, jednorodna konwencja kolorystyczna i materiałowa stanowisk – drewno, metal i granat – co w zestawieniu z granatowymi „słupkami” z objaśnieniami, na czym polega eksperyment - daje wrażenie od początku nużącej monotonii. Nic dziwnego, że dzieci chaotycznie brykają to tu, to tam, próbują spontanicznie i bezrefleksyjnie naciskać guziki, pchać bądź opuszczać kule, obracać się na stołku jak u fryzjera i kręcić kołem jak rowerowe z uchwytami do trzymania rękami w miejscu osi. Zdaniem animatorów i edukatorów, to nic zdrożnego, bo chodzi o to, aby to nie była zwykła lekcja.
I taka nie jest: część aktywniejszych dzieci szybko przejmuje inicjatywę w sposób nieraz odległy od zamiaru twórców programu edukacyjnego calości. Druga sprawa, że ekspozycja posłuży także do omówienia bardziej szczegółowego z uczniami starszych klas i gimnazjum, gdzie zakresy pojęć z obszaru fizyki są o wiele szersze i pojemniejsze. Dla każdego coś miłego - przez zabawę do nauki.
W przezroczystej kuli z plazmą – to czwarty stan skupienia po ciałach stałych, cieczach i gazach – przeskakują jak pioruny w czasie burzy wyładowania jonowe, które są niegroźne dla przyłożonej do powierzchni dłoni, zaś kule jak piłki pingpongowe zjeżdżają po różnie nachylonych pochylniach w różnym czasie. O dziwo, szybciej dotrze do mety kula tocząca się poziomo, niż na równi pochyłej... A z sercem chodziło o to, że w otworze konturu człowieka była gumowa „gruszka”. Po naciśnięciu wypychała w górę płyn barwy krwi, czemu rytm wyznaczał miarowy puls z głośnika: 60 uderzeń na minutę - sen, 90 – chód, 120 - bieg. Janek zmęczył się naciskaniem po minucie, zadziwiony wielce, że jego serduszko czuwa z nim i śpi, chodzi i biega od ośmiu lat nieprzerwanie 24 godziny na dobę.
Mirosław R. Derewońko