Złote Lwy: „Cicha noc” i Piotr Domalewski w I LO Łomży
Film „Cicha noc” Piotra Domalewskiego po pierwszym weekendzie wyświetlania w ok. 200 kinach w Polsce miał 65 tysięcy widzów, czyli więcej niż Łomża ma mieszkańców. Warta 3 mln 870 tys. zł produkcja Studia Munka w Warszawie, nagrodzona Złotymi Lwami 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni przez jury z Jerzym Antczakiem (lat 87), stała się tematem półtoragodzinnego spotkania z młodzieżą 34-letniego reżysera (matura 2002) i producentki Ewy Jastrzębskiej (matura 1979). W auli I LO im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, którego oboje są absolwentami, skrzyło się od żartu, refleksji i wspomnień o kochanej Szkole oraz od anegdot i faktów o nagrodzonym filmie.
Spotkanie przy okrągłym stoliku na jednej nóżce prowadziły drugoklasistki: Gabriela Domalewska i Alicja Kopczewska oraz ich rówieśnik Mateusz Krajewski. Scenarzysta i reżyser „Cichej nocy” po kwadransie przeszedł z 17-letnim chłopcem na Ty, ażeby spotkanie z dwa razy starszym twórcą nie przerodziło się w odczytanie przez dzieci pytań z kartek. Barierę wieku Mateusz pokonał zgrabnie, z minuty na minutę było ciekawiej i mądrzej, weselej i dowcipniej. Piotr ma słuch do polszczyzny, poczucie humoru i dystans do siebie oraz nagle wybuchłej popularności po Złotych Lwach, które na 42. festiwalu w Gdyni zdobyły aż sześć nagród, w tym Dawida Ogrodnika za najlepszą rolę męską (Adama, przyjeżdżającego z Holandii na wigilię do domu w zapadłej wsi). Piotr w I LO pokazał, że jest oczytany i wygadany, aluzje i komentarze fruwały pod powały ponad 100-letniej auli. - Ostatni raz pisałem tu maturę, urosłem 5 cm... – wyjaśnił na przykładzie, co oznacza łacińskie tempus fugit, aeternitas manet... Jednakże jego 15 lat: studia aktorskie w Białymstoku i Krakowie i reżyserskie w Katowicach, role w teatrach Wybrzeże w Gdańsku, Capitol we Wrocławiu oraz Roma w Warszawie, dopiero teraz nabrało kosmicznego przyspieszenia. Lubił do liceum przychodzić, by pośmiać się „z ludźmi, którzy kumali i czytali te sam rzeczy”. Lubił wierzbę na boisku przy Bernatowicza, która w czasie gry była zawodnikiem jednej lub drugiej strony. „Tu nie wiadomo było, że można robić filmy – mówił bez pretensji laureat Złotych Lwów, doceniony też przez młode jury, DKF-y, dziennikarzy. Nie lubił grania w szkolnym teatrze, sprowadzając osiągnięcia do jednej akademii. Ni to serio, ni to żartem ubolewał, że nie jest lekarzem. Może mieć to związek z wynikami testów psychologicznych, dlatego „ściągałem od kolegi, który super wypadł”. Zdystansował się do sugestii, że mógłby kręcić film o nauczycielach (pewnie Tej Szkoły). Tłumaczył, że „Koterski temat ma zgłębiony, co w „Dniu świra” pokazał”. - Co innego spodziewać się sukcesu, a co innego umieć go osiągnąć – analizował na tle olbrzymiego napisu BERNATWOOD i ośmiu złotych gwiazd Hollywoodu albo Bollywoodu.
„Stworzyć wiarygodny portret społeczności”
W lipcu 2016 r. do Studia Munka w Warszawie wszedł ze scenariuszem „Cichej nocy”, która wtedy nosiła tytuł „Zbliżenie”, w nawiązaniu do zdjęcia rodzinnego przy choince. O aktorów „poprosiłem Ewę, zadzwoniła i przyszli” - żartobliwym skrótem streścił poszukiwania obsady do debiutanckiego filmu fabularnego. Nie było mu łatwo znaleźć do roli Ojca „faceta ani za mądrego, ani za głupiego, który pracował fizycznie, którego alkohol nadgryzł zębem czasu” - scharakteryzował Arkadiusza Jakubika. Agnieszka Suchora na casting ucharakteryzowała się sama tak, że Piotr ostrzegał ekipę, „że kręci się baba po pokojach i zaraz komuś telefon zginie”. Przyznał, że „Cicha noc” przedstawia autorskie doświadczenie wigilijnego spotkania rodzinnego, „nie każdy musi się z tym utożsamiać”, „tylko postać dziadka jest 1 do 1”. Miał plan i nadzieję stworzyć wiarygodny portret społeczności. Opowiadał hasłowo o bracie w Edynburgu (filmowy Adam ma młodszego brata Pawła; świetny w tajemnicy milczenia Tomasz Ziętek). Piotr zapewniał: „Cicha noc” to nie film 1 : 1 z życia rodziny Domalewskich. Młodzi i nauczyciele, jak absolwentka I LO Grażyna Kulesza – Szypulska (matura 1978), usłyszeli, że zdjęcia kręcono od godz. 16. do 4. nad ranem; senność, chłód, wilgoć i błoto są autentyczne; dom też, a scenografowie urządzili go całkowicie od początku (w „Ostatniej rodzinie” dekoracje były w hali); w scenie pożaru do domu dziadka dobudowali ścianę, która spłonęła, potem w postprodukcji komputerowej „z dymem” poszedł budynek. - Byłem niedojrzały emocjonalnie do filmów, to zostało zmierzone, są na to papiery – robił aluzję do systemu edukacji, który miele ludzi.
Stres Piotra za prawie 4 miliony złotych
Piotr Domalewski oddalił przypuszczenia, że robiąca tak ogromne wrażenie naturalność aktorów na planie, jakby byli prawdziwą rodziną, to improwizacja. - Wszystko przemyślane, sfotografowane, w tych samych miejscach z tych samych kamer, ale bez aktorów... - wyliczał: scena filmu to 12 stron opisów, co się dzieje i mówi w gęstej przestrzeni ludzi. - Cały czas byłem w stresie na planie: duże pieniądze, duże zaufanie... W naszych czasach mnie na pieniądzach nie zależało, nie trzeba było tyle kupować, nie było telefonów komórkowych. Liczyło się, kto miał wiedzę, kto ile umiał, kto ile przeczytał książek... Przy okazji pytań dzieci I LO wyszło, że pies gryzący Ogrodnika i kopany jest tresowany, a „znęcanie się” przed kamerą traktował jako zabawę i chętnie wracał do kolejnych ujęć. Ewa Jastrzębska jest znana w branży jako doświadczony producent filmowy i miała świadomość, że w Polsce co roku powstaje 30 do 40 filmów fabularnych. Do pomysłu „Cichej nocy” przekonała się od razu, nie wiedząc, że Piotr jest z tego samego liceum w Łomżyo ona. - Dowiedziałam się o tym podczas podpisywania umowy z dokumentu - śmiała się ze zbiegu okoliczności, a nie układów. Nie chciała stać przed kamerą ani za nią. Absolwentka organizacji i zarządzania UG wolała w X Muzie pomóc młodym, w czym jej pomógł PISF, współfinansujący od 12 lat realizację ambitnych filmów.
U prezydenta i w Kinie Millenium
1. grudnia ukazała się jednodniówka „Piotr Domalewski. Złote Lwy w Łomży” - z inicjatywy i pod redakcją Mirosława R. Derewońko, m.in., z fotosami „Cichej nocy” i artykułami 4lomza.pl, wydana przez ratusz. Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski spotkał się z reżyserem i producent, zaprosił ich na obiad. 1 500 egz. trafiło, np., do licealistów, uczniów SP 10, placówek oświaty i kultury oraz Kina Millenium, gdzie o godz. 18.30 zaczął się pokaz specjalny nagrodzonego w Gdyni filmu. Na premierze byli rodzice Piotra Domalewskiego: Wiesława i Krzysztof i grafik Ewa Czetwertyńska z Drukarni Kamila Borkowskiego, bez której 20 stron nie ujrzałoby światła dziennego w śnieżną noc.
Mirosław R. Derewońko