Rozśpiewani łomżyńscy seniorzy
Starszy wiek i bycie emerytem nie muszą oznaczać braku aktywności. Wiedzą o tym doskonale członkowie założonego w czerwcu zespołu Tabor. Dzięki współpracy ze stowarzyszeniem „Człowiek Nie Wiek” mają salę prób w Domku Pastora, gdzie pracowicie ćwiczą dwa razy w tygodniu. Cel? Przyjemne spędzanie wolnego czasu, rozwijanie artystycznych zainteresowań, na które kiedyś nie mieli szans i chęć wyjścia z muzyką do ludzi. – Na początek chcemy wystąpić już na najbliższej „Senioradzie” w Łomży, planujemy też kolejne koncerty – zapowiada Teresa Dzięgielewska. – Nie wyobrażamy sobie tylko siedzenia w domu: trzeba spełniać się, realizować, dawać coś od siebie!
Powstały z inicjatywy Teresy Dzięgielewskiej i saksofonisty Stanisława Kruczewskiego zespół Tabor działa pod egidą Stowarzyszenia Przyjaciół Osób Starszych i Niepełnosprawnych „Człowiek Nie Wiek” z Zambrowa, regularnie współpracującego z łomżyńskimi domami seniora.
– Nasze stowarzyszenie działa nie tylko w Zambrowie – mówi prezes Karol Kossakowski.
– W Łomży już kilkakrotnie mieliśmy różne akcje skierowane do seniorów, a tutaj chcieli sobie pomuzykować i pośpiewać w godzinach popołudniowych. Dlatego stowarzyszenie objęło zespół Tabor opieką, umożliwiliśmy mu próby w Domku Pastora – są naszymi beneficjentami i dwa razy w tygodniu mogą się realizować muzycznie.
Skład zespołu z próby na próbę powiększa się, ciągle dołączają kolejni zainteresowani śpiewaniem.
– Z częścią przyjaciół byliśmy w zespole Senior-Vita, ale rozsypał się – mówi pani Krystyna. – Kiedy zaproszono mnie tutaj bardzo się ucieszyłam, bo lubię śpiewać i tańczyć. Stasio bardzo pięknie gra, Tereskę też znam od dawna, tak więc nie wahałam się i myślę, że będzie wspaniale!
– Pan Karol załatwił nam to miejsce w Domku Pastora, bo w Senior-Wigor po godzinach nie mogliśmy ćwiczyć – dodaje Teresa Dzięgielewska. – Teraz mamy próby tutaj i chcemy promować Łomżę! Dlatego poza różnymi, fajnymi piosenkami z lat 50.–80. śpiewamy też „My z Łomży” Hanki Bielickiej czy „Nasza Łomża”.
Tabor to obecnie sześć wokalistek i trzech wokalistów, a akompaniuje im zespół w składzie: lider i saksofonista Stanisław Kruczewski, akordeonista Jan Suchodoła, trębacz Rajmund Filipkowski i gitarzysta Tadeusz Mieczkowski. Opracowują program złożony z kilkunastu piosenek: poza wspomnianymi już łomżyńskimi evergreenami równie popularne szlagiery jak choćby „Kolorowy tabor”, „Tu jest moje miejsce”, „Pamelo żegnaj”, „Żeglarka” czy „Serca dwa”.
– Nazywamy się Tabor nieprzypadkowo, bo wszyscy lubimy muzykę cygańską – wyjaśnia Teresa Dzięgielewska. – Jest skoczna, podoba się ludziom w różnym wieku. Trudno, żeby była to tylko biesiada i biesiada, albo jakieś disco polo – interesują nas inne klimaty.
– Seniorzy potrzebują, żeby ktoś stworzył im warunki do rozwoju i różnorakich działań – dodaje Karol Kossakowski. – Sami zgłosili się z inicjatywą założenia zespołu, a my zaczniemy pisać projekty, żeby zakupić mu odpowiednie stroje czy sprzęt muzyczny – mamy nadzieję, że samorząd łomżyński też się do tego przychyli. Stowarzyszenie realizuje też obecnie projekt ASOS z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, skierowany do osób starszych. Otrzymaliśmy dofinansowanie w kwocie 60 tysięcy złotych i główna grupa docelowa to Klub Seniora w Łomży, a partnerem tego projektu jest Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łomży i od 1 czerwca nasi podopieczni wyjeżdżali na grzybobranie, na łowisko, a np. jutro odbędzie się hipoterapia w Kisielnicy. Mamy zaplanowane jeszcze trzy wyjazdy na grzybobranie, będzie wyjazd do term warmińskich, a do tego mamy jeszcze sfinansowane 150 biletów do kina.
Seniorzy podkreślają, że w ich wieku wyjście do ludzi, spotkania w kręgu przyjaciół i taka forma aktywności jak udział w zespole, są bardzo korzystne i przeżywają dzięki temu drugą młodość.
Perspektywa rychłego, bo już 22 września, występu na „Senioradzie” wcale ich nie peszy: deklarują nawet, że w razie potrzeby będą przychodzić na dodatkowe próby, żeby tylko wypaść jak najlepiej.
– Wracam teraz do wokalnej formy, bo za młodu nie było okazji, żeby śpiewać, ciągle były jakieś obowiązki... – mówi pani Krystyna. – A teraz mam gdzie pójść, spotykamy się w przyjaznym gronie, miło i pożytecznie spędzamy czas, i wspaniale się bawimy!
Wojciech Chamryk