Sylwestrowy wieczór w cygańskich rytmach
Nadejście Nowego Roku świętował z łomżyńskimi filharmonikami w Centrum Kultury na Sadowej komplet publiczności. Gwiazdą koncertu była wirtuozka cymbałów węgierskich Sara Czureja-Łakatosz, popularne przeboje i arie zaśpiewali Karolina Kuklińska i Tomasz Krzysica, a orkiestrę poprowadził Jan Miłosz Zarzycki. Nie brakowało też pełnych humoru wokalnych i aktorskich niespodzianek, szczególnie w ognistych wykonaniach „Sunrise, Sunset” z musicalu „Skrzypek na dachu” i „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”. Artyści i słuchacze liczą, że kolejnego sylwestra będą już obchodzić w wyremontowanej do końca sali Filharmonii Kameralnej.
Koncerty sylwestrowe łomżyńskiej orkiestry cieszą się od lat dużym powodzeniem, a bilety na nie rozchodzą się błyskawicznie. W tym roku sprzedały się jeszcze szybciej niż zwykle, bowiem sala Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich mieści tylko 350 widzów.
– Spieszyłam się z zakupem biletów bo lubię operowy śpiew, a do tego na te koncerty orkiestra zawsze zaprasza jakichś interesujących gości-muzyków, nie mogłam więc przepuścić takiej okazji – przecież nie pójdę na rynek słuchać disco polo! – mówi jedna z melomanek.
Inni słuchacze, w tym przybyli z wielu okolicznych miast i miejscowości, też nie mieli powodów do narzekań, bowiem soliści i orkiestra zapewnili im dwie godziny szampańskiej zabawy. Na program koncertu złożyły się aż 22 pozycje, praktycznie same przeboje: klasyczne, operowe, operetkowe, musicalowe, neapolitańskie pieśni i tzw. evergreeny muzyki pop. Nie było zaskoczeniem, że mezzosopran Karolina Kuklińska i tenor Tomasz Krzysica błyszczeli w operowych ariach z „Carmen” czy „Rigoletta”, operetkowych hitach Franza Lehára czy filmowych piosenkach Hanki Ordonówny („Pierwszy znak”) bądź Jana Kiepury („Brunetki, blondynki”). Owacyjnie publiczność przyjmowała też trzecią solistkę, bowiem Sara Czureja-Łakatosz wywodzi się ze słynnej muzycznej rodziny Czurejów. Nie sięgnęła jednak wzorem ojca, dziadka i pradziadka, po skrzypce, lecz została prawdziwym wirtuozem cymbałów węgierskich, a swój kunszt potwierdziła wykonując tradycyjnego „Czardasza” czy tego słynnego autorstwa Vittorio Montiego, w którym towarzyszył jej na skrzypcach koncertmistrz Cezary Gójski oraz „Awen Romale”, w którym, nieoczekiwanie, przyłączył się do niej kontrabasista Bogdan Szczepański.
– To nie było planowane i bardzo za to dziękuję! – wyjaśnia Sara Czureja-Łakatosz. – Romowie mają to do siebie, że lubią tworzyć w trakcie grania i to było dla mnie bardzo wielkim plusem i bardzo się z tego cieszę!
Cymbalistka również zaśpiewała: zarówno solo, choćby tęskną, tradycyjną melodię „Gelem, gelem”, oraz w trio z pozostałymi solistami, wykonując „Sunrise, Sunset” z musicalu „Skrzypek na dachu” i „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”, przebój Maryli Rodowicz i Stana Borysa.
– Dzisiejszy koncert był z pewnością taką kulturową mieszanką i muzyczną podróżą – mówi Tomasz Krzysica. – Myślę, że publiczność była usatysfakcjonowana, bo mieliśmy wszystkie hity, szmoncesy sylwestrowe, ale też głębokie nuty, które też nam wszystkim są potrzebne.
– Występowaliśmy razem po raz pierwszy i było to przemiłe spotkanie – dodaje Karolina Kuklińska, znana już tutejszej publiczności z festiwalu „Sacrum et Musica”. – Razem mogliśmy stworzyć coś nowego, może nawet nowatorskiego, ale też dobrze się bawić i spędziliśmy ten wieczór w bardzo miłym towarzystwie!
– Współpraca układała nam się wspaniale, bawiliśmy się świetnie, mimo tego, że byliśmy „w pracy”, jestem bardzo zadowolona, ze mogłam wystąpić dla takiej publiczności, a moje serce jest przepełnione dzisiejszym dniem! – podsumowuje Sara Czureja-Łakatosz.
Koncert tradycyjnie zakończył „Marsz Radetzky’ego” Johanna Straussa ojca, z równie tradycyjnym już udziałem publiczności, jednak nie mogło obyć się bez bisu, którym okazał się, wykonany powtórnie, wielki hit lat 70. i nie tylko, „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma”.
– Ten rok był dla nas bardzo intensywny i bardzo owocny – ocenia Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej. – Wydaliśmy trzy płyty, co nigdy się wcześniej nie zdarzyło i myślę, że są one ważne nie tylko dla nas, ale też dla polskiej fonografii. Mieliśmy też mnóstwo koncertów, odbyła się kolejna edycja festiwalu „Sacrum et Musica”, realizowaliśmy kilka programów: Barwy muzyki, Bliżej muzyki i zamówień kompozytorskich. Nasza sala została wyłączona z użytkowania, co utrudniło nam życie, ale wydarzenie to budzi nasze wielkie nadzieje, więc godzimy się na utrudnienia, czekając na efekt końcowy, kiedy będzie w Łomży piękna sala!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk