Pan młody nieśmiały, za to Janek Grajko z charakterem
- Byłem bardzo szczęśliwy, wreszcie mogłem się otworzyć, a wcześniej wydawałem się nieśmiały i skryty – opowiada z animuszem i uśmiechem od ucha do ucha 17-letni Patryk Kurzacz w kawiarni teatralnej w Łomży. Chłopca słuchają uważnie koleżanki. - Co trzeba zrobić...? Trzeba najpierw się przełamać, żeby wystąpić przed tak dużą liczbą osób. Przede wszystkim, trzeba wydusić z siebie to pierwsze słowo, wypowiedzieć śmiało i wykonać pierwszy gest, tyle razy planowany i powtarzany na próbach. To dopiero połowa sukcesu. Ja chciałem poznawać nowych ludzi, a nie wiedziałem, jak do nich podejść, jak zagadać, jak te słowa „od siebie” z siebie wydusić. Ale zaczęło mi się udawać.
Zielony stolik, kwadratowy, zaś wokół wygodne foteliki. Spotkaliśmy się w Teatrze Lalki i Aktora w Łomży, gdzie – mimo wakacyjnej kanikuły – od wtorku toczą się zajęcia dla 25-osobowej grupy amatorów, którzy przygotowują aż dwie premiery. Monika Wądołowska zagra w spektaklu „Babel” pannę młodą, towarzyszkę Patryka. - Ludzie mają w sobie wiele złych cech: złość, gniew, zazdrość, chciwość... - wylicza 16-latka. - Dorośli wprowadzają w świecie chaos, ktoś chce to uporządkować.
Tym „kimś” okazuje się 12-letnia Paulina Kropiewnicka, wstępująca na drabinę jak biblijni ludzie na zbudowaną przez siebie wieżę Babel, żeby dosięgnąć wyżyn nieba, poznać Boga. - Wyślę im list, aby byli uważniejsi, żeby zwracali na siebie uwagę, żeby liczyli się z uczuciami innych – wyjaśnia dziewczynka w czerwonej sukience, zaś aktorka o delikatnym, aksamitnym głosie Beata Antoniuk dodaje, że 20-, może 30-minutowy spektakl uliczny obejdzie się bez słów. Nie będzie ich również w liście, wysłanym jako dziecięcy samolocik ku zaganianym dorosłym różnych zawodów i w różnym wieku. Muzykę opracowuje profesjonalny, doświadczony kompozytor TLiA Bogdan Szczepański.
Druga sztuka odsyła trochę treścią do łomżyńskich legend, wśród których jest ta o królowej Bonie, co miała zamek pełen skarbów koło Starej Łomży... Ponoć warownia zapasła się pod ziemie, lecz duch władczyni pojawi się w historii Jasia Grajka, pastuszka, młodzieńca lubiącego zabawy i panny ładne, zgrabne i powabne... Spektakl przygotują pod bacznym i fachowym okiem Rafała Swaczyny, aktora łomżyńskiego oraz reżysera Teatru Kotłownia w Ostrowi Mazowieckiej po stołecznej szkole Machulskich. Jest w swoim żywiole, mając tak starannych, pracowitych i uważnych adeptów sceny. Pomaga im poznać tajniki ruchu lalki, animowanej przez trójkę dzieci, logikę ruchu i rozumienie przestrzeni, w której powinny poruszać się w ciemności, nie trącając sprzętów ani wykonawców. - Dwór czyni króla – powtarza zasadę, że widownia spojrzy tam, gdzie skierują wzrok nasi aktorzy... Wydaje się, że pracują w wakacje ciężko, codziennie od godz. 9. do 14. Tymczasem sami twierdzą, że jest wręcz odwrotnie: że czasu do premier jest bardzo mało, szybko mija, gdy atmosfera świetna.
Autentyczność odsuwa nudę i zmęczenie
Dorota Ciwoniuk koordynuje w łomżyńskim teatrze pracę artystyczną nawet w wakacje. Znana jest z ogromnego opanowania i wyrozumiałości dla ludzkich pomyłek, jakie często przydarzają się w procesie tworzenia. Ciekawe, jak z perspektywy współpracy z dorosłymi artystami postrzega pracę dzieci i młodzieży...? - Naszą siłą jest różnorodność: jedne dzieci ćwiczą na scenie rolę z lalkami, ale nie ma nudy, że drugie z widowni tylko obserwują, ponieważ w tym samym czasie są aktywne u innych instruktorów – objaśnia pomysł na aktywność i angażowanie się do coraz to nowych zadań. - Czasami na coś trzeba poświęcić więcej czasu, bo nie mamy gotowego scenariusza obu sztuk, są tworzone na bieżąco, zależnie od wieku uczestników, zainteresowań, predyspozycji, doświadczeń. My zaproponowaliśmy pomysł i zamysł, wszystko powstaje na żywo. Młodzi świetnie wyczuwają, że to nie jest reżyserowane za nich, że mają wpływ. Taka autentyczność odsuwa nudę i zmęczenie.
Przed godziną 14. w pracowni plastyczno-technicznej TLiA kilka dziewcząt. Zaraz skończą pracę... W tym czasie kierująca od wielu lat pracownią Ewa Filochowska – Karwowska z mniejszą grupką pojechała do magazynu, żeby poszukać kostiumów, sukienek, fartuchów. Na dużym stole pośrodku leży kilka kart, trochę tekturek i pudełek z kredkami. - Wakacyjna laba to nie dla mnie – zapewnia 12-letnia Patrycja Milewska, której słuchają z uwagą starsze koleżanki: 14-letnia Milena Szyszko, grająca w Teatrze Maskarnia I LO, oraz o rok starsza Olga Kruszewska. - Lubię pracować, być tam, gdzie ruch, gdzie można pomalować... Pracować, ale nie wkuwać matematykę czy uczyć się reguł ortografii. W wakacje musi być radość. Długo nie wiedziałam, co mam robić w przyszłości, przez całe życie, ale przekonałam się, że lubię rysować i nieźle sobie z tym radzę. Pomyślałam, że zostanę animatorką. Spektakle da się zanimować. Nie próbowałam, program Draw Pad jest mi niedostępny.
Jakie będą wyniki prac wakacyjnych 25 łomżynianek i łomżyniaków, przekonamy się w czwartek o godz. 18. na Starym Rynku i w piątek o takiejże porze w siedzibie teatru przy pl. Niepodległości 14.
Mirosław R. Derewońko