Trzecioligowcy odpadli z Pucharu Polski
Fatalny występ odnotowały wczoraj trzecioligowe ekipy w Pucharze Polski, które przegrały z czwartoligowcami. Warmia Grajewo odpadła z rozgrywek po porażce 0:1 w Krypnie, a ŁKS Łomża po rzutach karnych w Łyskach
Niemniej Warmia sprawiła przykrą niespodziankę, a porażkę ze słabym czwartoligowcem broniącym się przed spadkiem z ligi trudno nazwać inaczej, niż blamaż. Zawiedli dublerzy Warmii, którzy mieli pokazać swoją przydatność dla zespołu. Fatalnie zagrał m.in. Tomasz Staniórski, którego już po 30 minutach gry z boiska ściągnął trener grajewian Piotr Zajączkowski.
- Kilku zawodników nie dorosło do gry w kadrze pierwszego zespołu - dodaje dyrektor Szumowski. - Wobec nich konsekwencje na pewno wyciągnie trener lub zarząd klubu.
Grajewianie mieli przewagę, jednak nie potrafili trafić do bramki rywali. Najbliżej był Przemysław Kołłątaj, po uderzeniu którego piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka. Krypnianka ograniczyła się do groźnych kontrataków. W drugiej połowie jeden z nich przyniósł skutek, a Paweł Gawędzki strzałem głową zdobył zwycięską bramkę.
- To taka niespodzianka małego kalibru - mówi Bogdan Jurgielewicz, trener gospodarzy. - Cieszę się, że piłkarze nie przestraszyli się renomowanego rywala i podjęli walkę.
Równie fatalnie zaprezentowali się łomżanie w Łyskach. Zwłaszcza w pierwszych minutach spotkanie przypominało czwartoligową kopaninę. Z czasem podopieczni Jerzego Engela juniora uzyskali przewagę, ale dogodnych do zdobycia bramek akcji było tyle, co kot napłakał. Strzały głową Jacka Lisa i Marcina Nerowskiego mijały bramkę gospodarzy. W drugiej połowie po dośrodkowaniu Roberta Stachury Chioma Chimezie strzałem głową zdobył gola. Ale radość gości trwała krótko, po dziesięciu minutach wyrównującego gola zdobył Marcin Dzierżko. Wyrównująca bramka dodała wiary Victorii, a podrażniła ŁKS. Obie strony ambitnie walczyły, jednak bramek nie było. Dogrywka też nie przyniosła zmiany wyniku. Pierwszą serię rzutów karnych piłkarze wykonywali bezbłędnie. Dopiero w drugiej pomylił się Łukasz Tyczkowski, a Victoria wygrała cały mecz 8:7.