Artyści z Łomży w Mark Rothko Art Centre
Największe, najnowocześniejsze i najbardziej prestiżowe na Łotwie centrum wystawiennicze sztuki współczesnej obchodziło w miniony weekend drugą rocznicę działalności. Mark Rothko Art Centre mieści się w jednym z odrestaurowanych za sześć i pół miliona euro gmachów twierdzy Dyneburg – Daugavpils, dokąd kusi pilnie strzeżona galeria sześciu oryginalnych, wartych ok. 60 mln dolarów obrazów Marka Rothko (1903–1970). Rocznicę otwarcia Centrum Sztuki uświetnił wernisaż trzech malarzy abstrakcjonistów z Łomży. Roman Borawski, Karol Karwowski i Przemysław Karwowski mieli szczęście do kuratora swej ekspozycji: ich obrazy umieścił w sektorze naprzeciwko sławnego Amerykanina, a nie na dalekim parterze lub długich jak boiska piłkarskie skrzydłach pięter wyżej.
...Amerykanina z żydowskiej rodziny, który do 10. roku życia mieszkał w rodzinnym Dźwińsku, jak nazywano to dziś około 100-tysięczne miasto jeszcze na początku XX wieku. W przemowie przed otwarciem wystaw łomżyńskich artystów na ciekawą koincydencję faktów, miejsc i osób zwrócił uwagę wicemer Daugavpils Janis Duszyńskis. Przypomniał postać Barnetta Newmana (1905-1970), jednego z najważniejszych i najsłynniejszych twórców nowojorskiej awangardy, którego to rodzice Anna i Abraham pochodzili z... Łomży. Rothko i Newman zaprzyjaźnili się na studiach i prowadzili wspólne działania i dzielili się poglądami na temat sztuki, m.in., w akademii Subjects of the Artist. Rangę Newmana artyści z Łomży doceniali już przed ich pierwszą wystawą za granicą, organizując w kwietniu 2008 r. warsztaty malarskie studentów ASP z Warszawy, prowadzone przez prof. Leona Tarasewicza. - Marzy mi się Łomża jako miejsce na mapie, gdzie każdy wie, że stąd jest Barnett Newman – snuł wizje, marząc o międzynarodowym biennale artystycznym z kuratorem, znającym artystów ze światowej czołówki, np. Anda Rottenberg, znająca świat amerykański, polski i rosyjski.
Ambasador z Rygi i ambasadorowie z Łomży
Otwarcie wystawy łomżyńskich artystów w MRAC, której kurator nadal tytuł „Chaos – kosmos – labirynt”, związane było z pierwszą wizytą w Dyneburgu ambasador Polski Ewy Dębskiej, której towarzyszył konsul Wojciech Kraj i ekspert do spraw wymiany kulturalnej Polski i Łotwy Krystyna Barkowska. - Najbardziej się cieszę, że polscy artyści są reprezentowani na Łotwie. W tak ważnym momencie jak druga rocznica, Centrum Sztuki Marka Rothko stało się również centrum polskości – powiedziała ambasador Ewa Dębska, zwiedzając ekspozycję obrazów łomżyniaków na rozległym i wysokim na ponad pięć metrów parterze Centrum Sztuki. - Dwaj światowej sławy artyści spotkali się twórczo w Nowym Jorku. Jeden urodził się w Dyneburgu, rodzina drugiego była z Łomży, skąd są dwaj artyści, reprezentujący podobny kierunek abstrakcjonizmu geometrycznego... Z satysfakcją słuchali ambasador RP: Roman Borawski i Przemysław Karwowski – a jego starszy brat Karol był chory, więc ominęła go i serdeczna rozmowa, jaką po części oficjalnej polscy dyplomaci prowadzili długo z łomżyńskimi abstrakcjonistami. Nie szczędziła im czasu i serdecznego towarzystwa Farida Zaletilo (lat 57), która 17 lat życia poświęciła promocji wielkości postaci Marka Rothko na Łotwie. - Na początku nikt, ani w Dwińsku, ani w stołecznej Rydze, nie był zwolennikiem pomysłu, żeby tu stworzyć Centrum Sztuki Marka Rothko, bo Łotwa ma wspaniałych malarzy, którzy nie są Żydami – śmieje się inicjatorka i bohaterka przedsięwzięcia, mającego 125 tys. widzów wystaw w 2014 r. - Ja rok w rok tłumaczyłam, że Rothko to magnes jak Chagall, van Gogh, Warhol.... W 2003 r. udało mi się zorganizować konferencję w 100-lecie urodzin artysty, żeby cały świat usłyszał, i dopiero jak rok później uzyskałam obietnicę dzieci malarza: Kate i Christophera, że dadzą mi tutaj obrazy ojca, to wszystko ruszyło z miejsca... Nie tylko wystawiamy prace, ale organizujemy plenery i warsztaty. Na 2-lecie mamy „Klownadę”, bogaty przegląd twórczości łotewskich artystów nt. motywu klowna. Drugi polski akcent w Mark Rothko Art Center to wystawa portretów fotografów polskich z Łotwy.
Dabasu Durovys – drzwi do nieba sztuki
Ekspozycją i wizytą artystów z Łomży przejęty był Ryszard Stankiewicz, prezes Związku Polaków na Łotwie, któremu zależało, by telewizja zarejestrowała wywiady z rodakami i pokazała ich prace. Prezentację wabiących barwą kwadratów na obrazach poprzedził koncert popularnej grupy Dabasu Durovys – Drzwi do Nieba, grającej lekkiego i ciut zabawnego rocka do poetyckich tekstów, jakie pisze 30-letni wokalista i kompozytor Arnis Slobożanins. Wydawało się, że „przeleciał” przez sześć sal. A to pozór. - Byłem szybki, żeby znaleźć dzieła, które zawładną uwagą – objaśnia. - Spędzam z nimi trochę czasu i rozglądam się za innymi pracami, aby zrozumieć koncepcję autora. Dwa obrazy Karola Karwowskiego, na płycie z widocznymi włóknami drewna: niebieski / fioletowy i zielony. Przypominają mi dzieciństwo. Pierwszy - opowieści kuzynki po powrocie z Grecji, mogłem niemal poczuć smak słonej wody w dziele... Drugi - od razu - zapach skoszonych traw lub siana w pobliżu domu dziadka na wsi, Polaka.... Roman Borawski przykuł uwagę blokami kwadratów z kwadratów, tworzących jakby korytarze labiryntu. Był w tym trudny do zdefiniowania „ruch”, uzyskany przez migotliwe warstwy na wierzchu. Kolory nie muszą zostać określone. Wpadłem na pomysł, że linie wykonał człowiek, żeby uchwycić w nich naturę, co nadało charakter wnętrzu linii. Miałem okazję rozmawiać z autorem i spodobał mi się jego punkt widzenia: że to piksele tworzą szczególne obrazy na ekranach. Z kolei szerokie, gęste trakty prostopadłych pasów sugerują ścieżki płyty komputera - obrazy są techno-etno, na których współczesna technologia upodabnia się do znaków na totemach.
Najważniejsze emocje czerpane z obrazów
- U Przemysława Karwowskiego mam dwa ulubione obrazy: czerwień na bieli i 4 czarne kwadraty. Według mnie, dynamizm czerwieni wyraża walkę, krew i rany, śmierć, obok różne typy cmentarzy – historię, która minęła... Myślałem o walce nie tylko dosłownie, ale i o zwalczaniu się pomysłów, zmianach pór roku. Podobało mi się, jak malarz stosuje odcienie kolorów i nie unika śladów pędzla. Najważniejsze są emocje Jeśli coś sprawia, że myślę i czuję, to jest ważne, użyteczne i przyjemne...
Wystawy trzech łomżyniaków w Mark Rothko Art Center można oglądać do 10. lipca. W katalogu znalazł się fragment eseju historyk sztuki Małgorzaty Stępnik, przetłumaczony na angielski przez Annę Staniurską. Artyści dziękują też Marinie Gawkowskiej za inicjatywę łomżyńskiej wystawy na Łotwie, a prezydentowi Łomży Mariuszowi Chrzanowskiemu za sfinansowanie transportu obrazów.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Przemyslaw Karwowski, Roman Borawski Mirosław R. Derewońko