poniedziałek 7.03.2005
Gazeta Wyborcza - Mlekovita dostanie 20 mln zł z Unii Gazeta Wyborcza - Sztuka dla sztuki? Gazeta Współczesna - Dmuchanie 0,00, krew? Gazeta Współczesna - Sprawca zbiegł Gazeta Współczesna - Awantura na śniegu
Mlekovita z Wysokiego Mazowieckiego jest pierwszą w kraju mleczarnią, która otrzyma pieniądze z funduszy strukturalnych. I to nie byle jakie - Unia dopłaci jej 20 mln zł do inwestycji
Prezes spółdzielni Dariusz Sapiński podpisał umowę w tej sprawie z dyrekcją podlaskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Pieniądze dla Mlekovity pochodzić będą z sektorowego programu operacyjnego Poprawa Przetwórstwa i Marketingu Artykułów Rolnych. Przeznaczone zostaną na zakup i montaż linii produkcji mleka pasteryzowanego, napojów fermentowanych w butelkach PET i kartonowych opakowaniach w kształcie butelki z nakrętką oraz linii do produkcji serów twardych dojrzewających. Wydajność pierwszej linii to 200 tys. litrów mleka i 40 tys. litrów napojów fermentowanych w różnych smakach - na dobę. Z kolei linia do produkcji serów będzie w stanie przerobić 500 tys. litrów mleka na dobę.
- Te inwestycje umożliwią nam znaczne zwiększenie wartości produkcji - mówi prezes Dariusz Sapiński. - Bardzo ważne dla nas jest wytwarzanie serów twardych. Według najnowszego rankingu Sparks Europe zostaliśmy uznani za lidera w produkcji tych serów, a inwestycja pozwoli nam jeszcze umocnić tę pozycję. Do tej pory bowiem produkowaliśmy 80 ton serów na dobę, teraz zwiększą się nasze możliwości do 120 ton.
więcej: Gazeta Wyborcza - Mlekovita dostanie 20 mln zł z Unii
Gazeta Wyborcza - Sztuka dla sztuki?
1600 euro, czyli prawie 6,5 tys. złotych - tyle wydali urzędnicy marszałka na opublikowanie tysiąca egzemplarzy broszurki, która ma jedynie... przyciągać oko
Folder "Od kartacza do sękacza. Wędrówki kulinarne na Podlasiu" - wraz z dołączoną do niego płytą CD - opublikowany w języku polskim, litewskim i angielskim - ma promować region i jego kulinarne bogactwo. Urzędnicy pokazują je turystom w formie przepisów tradycyjnych potraw, przy każdej z nich podając składniki, sposób przygotowania i ciekawostki dotyczące danego wyrobu. Tyle że sposób przygotowania to często tylko sucha informacja, że dana potrawa jest wytwarzana zgodnie ze starą tradycyjną recepturą. Tam z kolei, gdzie przepis jest bardziej szczegółowy, brakuje proporcji, a dodatkowo aż roi się od błędów merytorycznych. Ogórki należy zalać marynatą (a nie zalewą), do babki ziemniaczanej - dodać... Vegetę.
Publikacja - choć pomysłodawcy mieli taki zamiar - nie może być też przewodnikiem po miejscach, gdzie można skosztować regionalnej kuchni. Na kilkadziesiąt podanych lokali w zaledwie kilkunastu można rzeczywiście znaleźć podlaskie przysmaki. Wydawca nie pokusił się też o oryginalne zdjęcia potraw. Większość dań opatrzona została zwykłymi rysunkami.
Urzędnicy jednak oceniają swoją pracę bardzo wysoko i uważają, że dobrze wydali przyznane na broszurkę fundusze unijne:
- To była ciężka, czteromiesięczna harówka i jesteśmy z niej bardzo dumni - mówi Cezary Ołdakowski, dyrektor departamentu polityki regionalnej w Urzędzie Marszałkowskim. - A poza tym 1600 euro na wydanie takiej pozycji to naprawdę śmieszne pieniądze.
więcej: Gazeta Wyborcza - Sztuka dla sztuki?
Gazeta Współczesna - Dmuchanie 0,00, krew?
Mł. insp. Bogdan Rutkowski, komendant miejski policji w Łomży, wracając swym prywatnym samochodem z pracy do domu, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Prokurator podejrzewając, że komendant był pod wpływem alkoholu, polecił pobrać mu krew do badań na zawartość alkoholu. Nawet jeśli był trzeźwy, komendant prawdopodobnie straci stanowisko. Nie powiadomił bowiem o kolizji przełożonych.
W czwartek po godz. 17 mł. insp. Bogdan Rutkowski wyruszył swym prywatnym audi z Łomży do Wysokiego Mazowieckiego. Jechał sam. Około godz. 18 na zakręcie w pobliżu Woli Zambrowskiej stracił panowanie nad kierownicą. Audi zjechało z drogi i uderzyło w drzewo. Jeden ze świadków wypadku zadzwonił na policję. Na miejsce udali się funkcjonariusze z Zambrowa. Jak udało nam się ustalić, początkowo nie wiedzieli, że kierowca jest policjantem. Fakt ten wyszedł na jaw dopiero później.
- Zgodnie z obowiązującymi przepisami służbowymi, a te komendant Rutkowski na pewno dokładnie zna, bo przez szereg lat piastował kierownicze funkcje, każdy policjant biorący udział w wypadku czy innym zdarzeniu ma obowiązek powiadomić przełożonych. On tego nie zrobił - mówi nasz informator.
więcej: Gazeta Współczesna - Dmuchanie 0,00, krew?
Gazeta Współczesna - Sprawca zbiegł
Z obrażeniami oka trafiła do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku czternastolatka, która w nocy z soboty na niedzielę podróżowała z 40-letnim mieszkańcem gminy Szepietowo. Mężczyzna uciekł, zostawiając ją na miejscu wypadku.
Do zdarzenia doszło ok. północy w okolicach wsi Plewki niedaleko Wysokiego Mazowieckiego. Na prostym odcinku drogi audi czołowo zderzyło się z jadącym z przeciwnej strony peugeotem. Najciężej ranna została nastolatka, która jechała z mężczyzną w audi. Pasażerka drugiego samochodu, po oględzinach w wysokomazowieckim szpitalu, została zwolniona do domu. Prowadzący peugeota był trzeźwy.
– Kierowca audi zbiegł z miejsca zdarzenia – informuje podinspektor Stanisław Leszczyński, zastępca komendanta wysokomazowieckiej policji. – Okazało się, że to mieszkaniec wsi Bryki, któremu w ub. miesiącu zostało zatrzymane prawo jazdy za prowadzenie po pijanemu.
Szczegóły wypadku ustalają funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Wysokiem Mazowieckiem. Niewykluczone, że sprawca był pod wpływem alkoholu.
więcej: Gazeta Współczesna - Sprawca zbiegł
Gazeta Współczesna - Awantura na śniegu
Bez bramek, ale z kontuzjami zakończył się ostatni sparing dwóch podlaskich trzecioligowców. W Łomży ŁKS podejmował Mlekpol Warmię Grajewo. Spotkanie skończyło się remisem 0:0, a trener ”Wilczków” Piotr Zajączkowski stracił dwóch zawodników. Maksim Mirva będzie leczył uraz co najmniej 3 tygodnie, podobnie jak Wojciech Figurski.
– Nie chcę niepotrzebnych swarów. Ani słowa o sędziowaniu, stanie boiska i grze ŁKS – kategorycznie oświadczył trener grajewian.
Nic nie chcieli też mówić gracze z Grajewa. Nieoficjalnie kilku ”Wilczków” w ostrych słowach oceniło stan szkolnego boiska przy ul. Księżnej Anny.
– Stojąc po kolana w śniegu kopaliśmy się po nogach. Sędziował jakiś człowiek z ulicy, który nie wiedział co robić. Normalny sędzia pokazałby co najmniej 6 czerwonych kartek dla obu zespołów. To Łomża zaczęła grać brutalnie – mówili rozzłoszczeni grajewianie.
Odwrotnego zdania byli miejscowi, którzy posądzili grajewian o ”polowanie na kości”.
– Sędzia się nie popisał. To arbiter z Łomży, nazwiska nie pamiętam. Było gorąco... Musiałem parę razy wbiec na boisko, żeby uspokoić rozgorączkowanych zawodników. Goście założyli zaostrzone metalowe kołki i nie oszczędzali nóg mojej drużyny – powiedział Tadeusz Gaszyński, trener ŁKS.
więcej: Gazeta Współczesna - Awantura na śniegu